Z okazji Wielkiej Nocy życzę wszystkim dużo smakołyków i mniej zajęcy ze śniegu (a więcej z czekolady) i zapraszam do lektury kolejnej części Zarysu zarysu, która otwiera moją ulubioną problematykę (a więc będziemy o tym mówić i mówić!).
O opowiadaczu w ogóle
Tytułowy
opowiadacz to ni mniej, ni więcej, ale dobrze znany nam narrator. Kim on jest, wszyscy dobrze wiemy: narrator to osoba wypowiadająca się w tekście epickim, powołująca do życia, kształtująca i
rozwijająca świat przedstawiony (czyli fabułę, postacie, tło zdarzeń — to
wszystko, o czym mowa była w poprzednich artykułach).
Ale
o narratorze trzeba wiedzieć jeszcze jedną, ważną rzecz, która przy kontakcie
z narratorem irytującym często nam umyka, a mianowicie: że narrator jest fikcyjną osobą skonstruowaną przez autora,
będącą takim samym wytworem autorskiej wyobraźni jak pozostali bohaterowie.
Narrator nie jest autorem, nawet
wtedy, gdy wypowiada się w pierwszej osobie. Nie musi być nawet
głosicielem jego światopoglądu; może funkcjonować jako zupełnie odrębna
jednostka. Oczywiście są utwory (zwłaszcza o charakterze dydaktycznym), w
których narrator może być utożsamiany z autorem albo chociaż z jego poglądami —
ale nigdy nie pokrywa się z nim całkowicie. Dlatego też pewnym nieporozumieniem
jest obarczanie autora winą za to, co w danym tekście mówi nam narrator.
Narrator
jest ośrodkiem sytuacji narracyjnej
(czyli tej drugiej, poza fabularną, płaszczyzny utworu, o której była mowa w
pierwszym artykule). Możemy ją (a także samego narratora) charakteryzować,
ustalając następujące kwestie dotyczące osoby mówiącej:
1. pozycję
wobec świata przedstawionego, czyli: jaki punkt widzenia przybiera, czy
zachowuje dystans wobec zdarzeń i postaci (a co za tym idzie: czy dokonuje ich
oceny lub posługuje się ironią), jaki ma zakres wiedzy o świecie;
2. stopień
widoczności w strukturze gramatycznej, to jest: jawność gramatycznego „ja”
opowiadającego, okoliczności faktu opowiadania, bezpośrednie zwroty do
czytelnika, a wreszcie oceny i komentarze;
3. relację
między narratorem a wewnątrztekstowym odbiorcą oraz narratorem a realnym
autorem (możliwą do ustalenia za sprawą kontekstu historycznego czy
biograficznego).
Ostatni
punkt wymaga chyba pewnego dopowiedzenia. O relacji między narratorem
i autorem mówiliśmy, natomiast jeśli chodzi o relację między narratorem
i wewnątrztekstowym odbiorcą — trzeba przede wszystkim wiedzieć, że pewien
schematyczny odbiorca wpisany jest w tekst, na przykład za sprawą nazywających
go zwrotów do adresata. Z takich elementów wnioskuje się o jego obrazie.
Ciekawić
może, do czego komu charakterystyka narratora. Już tłumaczę: ano do tego, by
określić typ narratora, a co za tym
idzie — typ narracji. Współcześnie
wyróżnia się trzy typy narratora:
1. auktorialny;
2. 1-osobowy;
3. personalny.
I o nich
wszystkich będziemy mówić szczegółowo za tydzień.
A co należy
zapamiętać z dzisiejszej lekcji? Oczywiście to, że narrator nie jest
tożsamy z autorem. Choć w przypadku radosnej twórczości (publikowanej w
Internecie, ale coraz częściej i na papierze) dyskusyjnym będzie, czy
autor(ka) faktycznie tak dalece odbiega mentalnością od swojego 1-osobowego narratora
— zwłaszcza gdy jest on młodą, naiwną dziewczyną. Nie wskazując palcem,
oczywiście.
Ach, prawie jak w szkole, co zapamiętuje się najlepiej z gimnazjum: "W wierszu x autor mówi-", "Nie autor, tylko podmiot liryczny!".
OdpowiedzUsuńTak z ciekawości: jak starym wynalazkiem jest narrator pierwszoosobowy? Wyewoluował bezpośrednio od współczesnych form pamiętnikarskich/reportażowych, czy był już znany wcześniej?
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! :P
U nas to częściej było "Nie narrator, podmiot liryczny!". Powiedzenie "autor" jest chyba jednak mniejszym nietaktem ;)
UsuńNarrator pierwszoosobowy jest wynalazkiem niemal tak starym jak powieść (oczywiście jeśli mowa o czasach nowożytnych; w starożytności też powieść niby istniała, ale o niej nic mi nie wiadomo, poza tym, że podobno była). Występował w pierwszych romansach łotrzykowskich (od których pochodzi powieść), między innymi w XVI-wiecznym utworze "Łazik z Tormesu", ale i "Utopia" Morusa (też z tych czasów) jest napisana w 1. osobie - pytanie, na ile jest powieścią. Ale narrację pierwszoosobową mamy w "Robinsonie Crusoe" czy "Podróżach Guliwera" (z wieku XVIII).
Czy to się wzięło z pamiętników (bo z reportaży jeszcze nie) - trudno stwierdzić. Zapewne tak, bo powieści w ogóle często były pisane w konwencji odnalezionych na stryszku u dziadka "autentycznych" pamiętników. I takiemu uautentycznieniu miała właśnie służyć narracja pierwszoosobowa.
Natomiast jeśli chodzi o typologię, to trudno mi stwierdzić, kiedy powstała. Ta, którą ja się posługuję (według Stanzela), pochodzi z lat 60. ubiegłego wieku, ale na pewno różne typologie powstawały wcześniej. Kłopot w tym, że powiedzenie "tu narrator mówi w pierwszej osobie, tu w trzeciej, a tu nawet w drugiej" - niczego nie rozwiązuje. Bo w powieści auktorialnej na przykład narrator też mówi w pierwszej osobie, a jednak to odrębny typ narratora niż ten 1-osobowy. Ale o tym za tydzień ;)
Jeny, to strasznie skomplikowane.
UsuńTak własnie myślałam, że narracja pierwszoosobowa była wynaleziona wcześniej, ale w sumie zaczęłam się zastanawiać, bo ostatnio wymyślają różne dziwne formy literackie, więc bym się nie zdziwiła (ta nieszczęsna, maltretowana druga osoba bez formy epistolarnej - chyba że na to też już wpadli wcześniej O.o). Ale, pacz, nie wiedziałam, że Robinson jest z XVIII wieku - sądziłam, że to co najmniej XIX (a Wikipedia gryzie i nie chciało się sprawdzić).
Robinson jest bardzo stary i mniej-więcej oświeceniowy, o ile mnie pamięć nie myli ;) Z tego, co czytamy do dziś (z własnej woli, nie pod przymusem uczelnianym), starszy jest chyba tylko Don Kichot - XVI/XVII wiek, ale to narracja auktorialna właśnie.
UsuńSwoją drogą, może artykuł z historii powieści też by się przydał ^^
Historia jest przerażająca. O.o Już może lepiej zostać przy sprawach technicznych.
UsuńBtw. ja z własnej woli czytałam swego czasu Illiadę. :P Zabawne to było.
Iliada to pół biedy, naprawdę - spróbuj zmierzyć się z Eneidą xD
UsuńStrasznie lubię czytać Zarys :). I jestem ciekawa typów narracji i ich opisów. Muszę poczekać aż... tydzień ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A i jeszcze, kiedy wywiad, Chiyo? :)
Wywiad planuję opublikować ok. wtorku 9-tego kwietnia w godzinach barbarzyńsko porannych. :)
UsuńOoo, a z kim wywiad, z kim? ^^
UsuńAgnieszko - właściwie wszystko miało być w jednym artykule, ale się świątecznie rozleniwiłam, więc trzeba poczekać. Ale tydzień to nie długo ;)
Ha, a to zobaczysz w swoim czasie. ^^
UsuńPojawi się podsumowanie miesiąca?
OdpowiedzUsuń...Dobre pytanie, bardzo dobre pytanie.
UsuńNigdy nie traktowałam narratora (przynajmniej tego trzecioosobowego) jako dodatkowej pary rąk w opowiadaniu. Bardzo dziękuję za kolejny świetny Zarys. Czekam do następnego tygodnia ;)
OdpowiedzUsuńBo dobry narrator - według mnie - to taki, którego nie widać ;)
OdpowiedzUsuńPopełniłem do Was mejla.
OdpowiedzUsuńCałuję rączki,
ps
Hm, no to było bardzo pouczające, zwłaszcza że moja nauczycielka od zarania dziejów nic tylko powtarza, że podmiot liryczny nie jest autorem, a ... kimś tam.
OdpowiedzUsuńW każdym razie zainteresowało mnie to i już chciałabym zobaczyć następny watek - wyjaśniający ten napoczęty.
Pozdrawiam.