Onet znów działa, miałam więc zamiar zrobić kolejną część
preferencji ocenialni, jednak w międzyczasie do głowy wpadło mi zupełnie coś
innego. Bynajmniej to co napiszę nie
jest darmową reklamą, ani tym bardziej
obrazą dla ocenialni, czy osób oceniających.
Sama nieco piszę, nieco, bo nie jest tego dużo, i na pewno
nie mogę nazwać się pisarzem lub choćby nawet grafomanem. Mimo to, niestety,
jakieś ambicje mam odnośnie tego pisania. Zwykle patrzę na innych, na ich
pisanie, poprzez własny pryzmat, chyba jak każdy zresztą. Mam własne zdanie na
pisanie i na ocenianie też. I właśnie o tym będzie ten artykuł, o ocenianiu.
Wielokrotnie zastanawiałam się, z której ocenialni skorzystać,
która spełni moje oczekiwania. Niestety nadal się zastanawiam i jak do tej pory
nigdzie nie dałam do oceny własnych opowiadań. Dlaczego? O tym właśnie chcę
napisać. Wezmę pod uwagę jedynie ocenialnie, które zajmują się wyłącznie
opowiadaniami. Z oczywistych względów jedna ocenialnia z listy zostaje wykluczona
z tej debaty.
Przejrzałam wiele ocenialni i ich regulaminy. Pisze w nich
wiele… a tak naprawdę to w sumie nic nie jest tam napisane. Każdy zabezpiecza
się jak może, niemal połowa regulaminów mówi o tym, że co trzeba zrobić i jak
zrobić, aby zostać ocenionym. To dobrze, są to kwestie organizacyjne, które
zapobiegają chaosowi na ocenialni i zupełnie niepotrzebnym nieporozumieniom.
Oczywiście wszędzie jest zaznaczone, że oceniający to też ludzie i nie należy
ich traktować jak roboty odwalające swoją pracę... chociaż często mam wrażenie,
że akurat roboty byłyby rzetelniejsze w swojej pracy, z drugiej strony jednak
robotowi wiele mogłoby umknąć. Czasami drobne niuanse w treści opowiadania mają
ogromne znaczenie dla całości historii. No właśnie, ten punkt zwykle mnie boli.
Jak można ocenić fabułę na podstawie pierwszych trzech rozdziałów, kiedy
opowiadanie ma ich np. dziesięć? Toż przecież pierwsze rozdziały nawet nie
liznęły głównego wątku, a bywa że autorom z czasem zmienia się styl pisania,
dojrzewają, inaczej patrzą na świat, co przekłada się na całość historii.
Dlatego, moim zdaniem, zyskują te ocenialnie, które oceniają większą ilość
rozdziałów, jak np. PWN (7), Szczera Opinia (5), Półeczka Yaoi (5), Kompania
Ocenowa (5), Ława Przysięgłych (6), Oceny Legilimens (5), Oceny Mistycznych (w
sumie 6), Hogwart Ocenia (4-5). Liczby w nawiasach są ilością rozdziałów jakie
opowiadanie musi mieć, aby zostało ocenione. Zwykle tyle też zostaje
przeczytane, choć są wyjątki oczywiście, zależy to od oceniającego. Jak jeszcze rozumiem czytanie kilku pierwszych rozdziałów, nawet
jeśli ogólnie jest ich zdecydowanie więcej, to zupełnie nie rozumiem czytania
kilku pierwszych i kilku ostatnich rozdziałów, jak ma miejsce u Mistycznych.
Jedynym plusem jest trafić ilością rozdziałów tak, aby przeczytali w sumie
całość.
Inną sprawą są kryteria i punktacja, którym podlegają
zgłoszone opowiadania. Tutaj chyba jedynie PWN nie ma punktowych kryteriów
oceniania i przede wszystkim biorą pod uwagę treść opowiadania. na niektórych ocenialniach można wybrać rodzaj oceny, szablonową bądź nieszablonową jak np.: Oceny Legilimens, Szczera Opinia, Ława Przysięgłych. Jeśli o mnie
chodzi to duży plus. Kiedyś nawet wpadł mi do głowy pewien pomysł, mały
eksperyment. Zrobić bloga i dać pod ocenę. Ful wypas, dodatki, linki, o
autorce, bohaterzy, szablon powala na kolana swym urokiem, natomiast treść…
treścią byłoby cokolwiek, choćby dla przykładu to, co pisze w standardowych
szablonach onetowskich. Według większości punktacji, taki blog kwalifikowałby
się na dobrą czwórkę. Czyli w sumie bezwartościowy blog (bo przecież to jego
treść jest największą wartością), może być lepszy od bloga kogoś, kto naprawdę
się stara, tylko nie zawsze potrafi znaleźć odpowiednią dla siebie drogę. Nie
umniejszam innych rzeczy, jednak ocenianie pierwszego wrażenia i szablonu,
dając w sumie od 20 do 40 pkt za to… to lekka przesada, zwłaszcza gdy za samą
treść jest zaledwie 20 pkt. Niektóre ocenialnie zmieniają punktację treści
nawet do 50 pkt, i to jest plus, tylko że… w sumie i tak gubi się to w innych
punktach. Owszem, pierwsze wrażenie jest ważne, od niego zależy, czy
przeczytamy daną książkę (bo przecież tym może się stać właśnie blog), czy też
nie, jednak rozpisywanie się nad tym nie wiadomo w jakiej ilości… no bez
przesady.
Inną sprawą są dodatki. Na przykład opis bohaterów - po kiego
grzyba pisać na samym początku opis bohaterów, skoro w treści mamy zupełnie co
innego? Wiadomo przecież, że historia podczas pisania ewoluuje, zmienia się,
bohaterowie nabierają innych cech itp. Zauważyłam jednak, że jest to niemal wymóg.
Tak samo tyczy się zakładki o autorze - po co komuś wiedzieć co robię na co
dzień, skoro nijak się to ma do tego co piszę? Jeszcze rozumiem podawanie wieku…
choć i tutaj osobiście wolę nie wiedzieć ile osoba pisząca ma lat. Czasami
można się nieźle rozczarować po tym pierwszym wrażeniu, a z kolei można też z
dyskryminować osobę małoletnią. Talenty zdarzają się w różnym wieku.
Kolejna sprawa - błędy. To dobra opcja, niestety samemu
trudno wyłapać wszystko, literówki, przecinki itp. Jednak skupianie się przede
wszystkim na tym… osobiście wolę jak ktoś skupia się na treści i wyłapie błędy
logiczne, czy na tym polu wszystko gra. Całość musi ze sobą współgrać, inaczej
mniej lub bardziej skrzypi w opowieści. Moim zdaniem każda historia musi
opierać się na prawach naszego świata. Dlaczego? Bo tylko taki znamy. Jednak,
jak to mówią, ogranicza nas tylko własna wyobraźnia… no i są opisy, które
czasem działają cuda przedstawiając całkiem nowe światy.
Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że to ja jako autor,
powinnam zabiegać o to, aby ktoś wyraził swoją opinię na temat mojej pracy, ale
z drugiej strony mam ochotę dać ogłoszenie, kto spełni moje oczekiwania
odnośnie właśnie tej opinii.
Wbrew pozorom znalezienie obiektywnej opinii, tudzież rady
na temat własnej twórczości, nie jest takie proste jakby się wydawało, a chcąc otrzymać rzetelną opinie wydaną z szacunkiem dla autora... no trzeba dobrze trafić, albo się naszukać.
Jakie oczekiwania powinny zatem (teoretycznie) spełniać ocenialnie? Przede wszystkim odpowiedzialnie podchodzić do czyjejś twórczości, pamiętać że jednak sporo pracy się w to włożyło i nie należy od razu za wszystko potępiać i słać gromów. Szacunek do drugiej osoby to podstawa. Przyjemnie byłoby wiedzieć, że cała nasza twórczość zostanie oceniona, a nie jedynie fragment, czasem nic nie znaczący. Wyłapanie błędów, zwłaszcza tych logicznych, podanie rad jak naprawić ułomności, oraz błędów gramatycznych, czy też zwykłych literówek.
Jest to jedynie moje własne zdanie na ten temat.
Jakie oczekiwania powinny zatem (teoretycznie) spełniać ocenialnie? Przede wszystkim odpowiedzialnie podchodzić do czyjejś twórczości, pamiętać że jednak sporo pracy się w to włożyło i nie należy od razu za wszystko potępiać i słać gromów. Szacunek do drugiej osoby to podstawa. Przyjemnie byłoby wiedzieć, że cała nasza twórczość zostanie oceniona, a nie jedynie fragment, czasem nic nie znaczący. Wyłapanie błędów, zwłaszcza tych logicznych, podanie rad jak naprawić ułomności, oraz błędów gramatycznych, czy też zwykłych literówek.
Jest to jedynie moje własne zdanie na ten temat.
Ocenialnie są tylko jedną, najczęstszą i najłatwiejszą
metodą na to. Inną może być znalezienie Bety, jednak bywa to bardzo trudne
(mówię tu o internecie i na stałe). Ocenianie jest pracą, jakby nie patrząc.
Potrzeba na to czasu, skupienia, które przecież można poświecić na zupełnie
inne rzeczy. Dla tych, którzy się tym zajmują, należą się duże podziękowania za
poświęcenie jakie w to wkładają i wytrwałość, bo zapewne nie raz bywa ciężko,
zwłaszcza gdy szare życie przyciśnie mocniej.
Z chęcią podyskutuję na ten temat. Zapraszam do rozmowy, z chęcią poznam Wasze opnie na ten temat.
Z góry zaznaczam, że nie czuję się urażona Twoim postem - po prostu jest kilka niejasności (albo wyciągnęłaś złe wnioski, albo coś nie zostało dość jasno przekazane, to akurat nie jest aż tak ważne), do których chciałabym się odnieść jako współzałożycielka Ławy.
OdpowiedzUsuń1. Owszem, minimum postów jest u nas 5. Ale to nie jest minimum, które oceniający ma przeczytać - oceniający mają u nas przeczytać przynajmniej połowę/trzy czwarte tekstu, jeśli rzeczywiście nie potrafią przebrnąć przez całość. Ale próbować czytać całość powinni, bo inaczej mogliby sobie darować ocenianie na Ławie. Co zresztą zostało zauważone i zaprezentowane w poście o preferencjach ocenialni.
2. Na Ławie nie ma wyboru ocen (tj. szablonowa czy nieszablonowa). Każdy ocenia, jak chce. Jest u nas jedna jedyna oceniająca, Przysięgła Eris, która wszystko ocenia freestylem, reszta trzyma się schematu (jeden wyjątek ode mnie jest raczej tym wyjątkiem potwierdzającym regułę). Ach, no i u nas też nie ma punktów. Nie ma, nigdy nie było i nigdy nie będzie. Wypisanie punktów, że trzeba ocenić pierwsze wrażenie, treść itd. to nie przyznawanie, np. 25/30 punktów za fabułę.
I to tyle w ramach nieścisłości.
Co do reszty - zgadzam się z tym, co mówisz. Sama ostatnio poszukuję ocenialni, na których otrzymałabym właśnie rzetelną opinię na temat swojego bloga. Gdzie oceniający przeczyta wszystko, wypowie się tak na temat plusów jak i minusów, wskaże błędy logiczne/fabularne - słowem, napisze wnikliwą ocenę, a nie kilka zdanek w stylu "X punktów, bo to mi się podoba, ale na Y nie zasługujesz, bo nie podoba mi się coś innego", że to tak ujmę w sproszczonej formie. Przeraża mnie ilość ocenialni i oceniających, którzy podchodzą, tak do ocenianych jak i swojej pracy, w sposób mechaniczny: muszę ocenić tyle blogów w danym czasie, a więc oceniam tylko tyle postów (kolejno lub, nie daj Bóg, losowo), bo mam pełną kolejkę i jeszcze własne życie, które wymaga uwagi. Według mnie nie na tym polega ocenianie. Ma to sprawiać przyjemność oceniającym, a jednocześnie być pomocne dla ocenianych (tu wchodzi ten obopólny szacunek, które obie strony powinny mieć do siebie nawzajem i do prac, które wykonują).
A kwestia przyznawania punktów od dawna doprowadza mnie do dreszczy. Nie twierdzę, że nie można napisać rzetelnej oceny przy użyciu punktów - ale trzeba znać umiar przy ich wystawianiu. Niech pierwsze wrażenie równa się dwóm-trzem punktom (po jednym za adres, belkę i szablon), a treść stu. Niech to, co ważne, ma większą maksymalną pulę, a rzeczy, które nic nie wnoszą do treści, malutko, wręcz wyłącznie kratkę, w której można postawić ptaszka za spełnienie wymogu lub krzyżyk jeśli nie. Inaczej, jak mówisz, za same dodatki blogi bezwartościowe mogą wyciągnąć tróję lub czwórę, podczas gdy na to kompletnie nie zasługują, zaś blogi nieestetyczne i/lub niezbyt bogate w dodatki dostają niskie oceny, bo mocna treść nie jest w stanie ich wyciągnąć wyżej przy takiej punktacji. Punktujmy z umiarem, jeśli już punktujemy.
cdn
cd
OdpowiedzUsuńZaś wymaganie opisu bohaterów jest, moim zdaniem, ostatecznym debilizmem nie z tej planety. Jeśli ktoś pisze opowiadanie, to opis jego bohaterów powinien być w treści opowiadania, nie gdzieś na boku. Bo tak jak do książek nie dodaje się osobnej broszurki przedstawiającej postaci (co najwyżej można sobie pozwolić na dramatis personae, co stosują przede wszystkim autorzy książek historycznych), tak do blogów nie powinno się tego dodatku dodawać. Bohaterowie mają zostać pokazani i opisani wewnątrz tekstu, ot.
I tak na koniec jeszcze zahaczę o błędy. Tu też się zgodzę, że aż za często widzę ocenialnie/oceniająch przykładające ogromną wagę wręcz do zrobienia bety tekstu zamiast jego oceny (czasem oceny ciągną się na kilka postów, z czego połowa lub więcej to posty pełne wypisanych błędów językowych), omijając logiczne, te, według mnie, o wiele ważniejsze. Ale jest jeszcze jedna rzecz w kwestii błędów, na którą trzeba uważać - otóż czasem oceniający poprawiają błędy, które błędami nie są. Co nie jest szczególnie pomocne dla tych, którzy rzeczywiście nie widzą, gdzie walnęli byka, ani nie wiedzą, dlaczego jest on bykiem. I potem trafi taki biedak na trzy oceny, których wypis błędów będzie się wykluczać - co ma wtedy zrobić? Co chwila poprawiać, bo ktoś poprawił kogoś innego? To też jest bez sensu i chyba tylko bardziej ocenianego irytuje, że po raz enty poprawia jedno zdanie, podczas gdy nikt mu nic konkretnego nie powiedział dotąd na temat fabuły, bohaterów, kreacji świata itp.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie ocenialnie są złe, a tylko garstka jest cacy - bo tak nie jest. Ale uważam, że dobrze zrobiłaś, Zozali, pisząc ten post, bo zwracasz nim uwagę potencjalnym ocenianym na to, że wysłanie zgłoszenia do ocenialni X nie równa się dostaniu fantastycznej oceny (fantastycznej w sensie rzetelności oraz równowagi). Trzeba się nieźle naszukać, spędzić czas na czytaniu ocen i opisów oceniających oraz, że tak to ujmę, na mentalnym oddzielaniu ziarna od plew.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że nie zamęczyłam Cię tym długaśnym komentarzem! ^.^
PS
No i patrz, walnęłam tak długi komentarz, że aż Blogspot zaprotestował. :P
A więc po kolei odpowiem na wszystkie punkty.
OdpowiedzUsuńad. 1 -> co do czytania, napisałam zwykle tyle jest ocenianie, inaczej musiałabym każdego oceniającego opisać z osobna. Poza tym sugerowałam się regulaminem, gdzie bynajmniej nie ma jasno powiedziane ile się czyta i ile tekstu się ocenia. Tu napisałam ogólnie, jak sama zauważyłaś w preferencjach napisałam, że w większości czytacie wszystko, wtedy przeglądałam oceny. Uogólniłam właśnie dlatego, aby zwrócić na to uwagę, że zazwyczaj w regulaminach nie ma na ten temat żadnej wzmianki.
Ad.2 -> właśnie to, że nie oceniacie wg punktacji podpięłam pod ocenę nieszablonową, poszłam nieco na skróty, wybacz.
A co do reszty, widzę że mamy takie samo podejście do sprawy i myślimy podobnie.
Ps. Zawsze możemy sobie zrobić przysługę, niekoniecznie w kwestii oceny, ale choćby opinii na temat własnej twórczości :)
I dziękuję za tak obszerny komentarz.
Taka przysługa też jest wyjściem, chociaż też nie każdy ma do kogo z taką prośbą pójść. Nie każdy chce się ujawniać poza Internetem, więc znajomi z tzw. reala odpadają, a nie każdy Czytelnik będzie komentował i krytykował (sama mam na razie tylko jednego, który naprawdę wytyka mi "duże rzeczy", jak na przykład zgrzyt w opisie czy że coś brzmi nienaturalnie). Takiej osobie pozostaje niemal wyłącznie znalezienie dobrej ocenialni. Albo znalezienie krytycznego Czytelnika, chociaż czasem odnoszę wrażenie, że z dnia na dzień staje się to coraz trudniejsze, a przecież nigdy nie było łatwe (w przeciągu tych X lat mojego blogowania osoby czytające i komentujące krytycznie nadal wymienię tylko na palcach jednej ręki). :/
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie. Mam ten sam problem. Kiedyś, lata temu, gotowa byłam biegać po ocenialniach jak głupia, teraz inaczej na to patrzę i chyba potrzebuję czegoś innego niż taka zwykła ocena, jakie większość ocenialni preferuje. Idę luknąć Ci w profil.
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś ten post, ponieważ ja jako oceniający, będę wiedzieć, czego czytelnik oczekuje. Jeśli chodzi o tę ilość czytania. U nas, a przynajmniej ja (pisze każdej oceniającej żeby to robiła) czytałam całe opowiadnie. Jednak, niekiedy naprawdę ciężko jest przebrnąć przez całe, ale tak, ocenianie jest pracą. Trzeba czasami poświęcić dużo czasu, a tym bardziej jak się jest właścicielką, ale lubię to robić. Przynznam Ci rację, z tym, że fabuły nie da się określić, po przeczytaniu 3 rozdziałów. Pozdrawiam i życzę weny, na więcej takich postów!
OdpowiedzUsuńMnie irytuje, gdy widzę ocenę, w której oceniona zostaje tylko część rozdziałów. Nie wyobrażam sobie tego zrobić. Jak można ocenić tylko kawałek historii, jeszcze czasami "nie po kolei"? Czy ktokolwiek oceniłby film, oglądając tylko początek i końcówkę? To dla mnie niewyobrażalne i BARDZO się zdziwiłam, gdy natknęłam się na takie oceny w onetowskich ocenialniach. Dla mnie to nie do przyjęcia i gdyby ktoś ocenił mojego bloga na podstawie 4 rozdziałów, a ja mam ich 7, bo "tak jest w regulaminie", chyba bym rozniosła, rozszarpała i przemieliła. Nieprofesjonalne i koniec. Sama dopiero zaczynam zabawę w ocenialnię i nie wiem, ile rozdziałów musiałoby mieć i jednocześnie jak kiepskie by było, bym zrezygnowała z oceniania całości. Chyba 50. I to całkiem sporej długości. Pozdrawiam i namawiam gorąco wszystkie oceniające do oceniania całości opowiadania, bo to moim zdaniem brak szacunku dla autora, pomimo wszystko!
OdpowiedzUsuń@Zozali - w profil mi możesz lukać, po to tam jest. Ale wydaje mi się, że więcej się dowiesz, jak przeczytasz kilka ocen. To zawsze daje lepsze pojęcie o oceniającym. :)
OdpowiedzUsuń@Chiyo - miałam na myśli to, że może znajdę tam Twój blog z opowiadaniem. Wiem, że gdzieś widziałam do niego adres. A co do ocen, masz rację, po ocenach można dużo się dowiedzieć o oceniającym.
OdpowiedzUsuń@ Suszak - mnie również to irytuje. Najdłuższy blog jaki oceniałam miał 52 rozdziały. Niemal miesiąc zajęła mi ta ocena, bo niestety nie był największych lotów.
@Zozali - ja wcale nie twierdzę, że oceniać długie blogi jest łatwo, a już z pewnością nie postawiłam tezy, że to zawsze jest przyjemne. I wcale nie dziwię się, że ktoś robi coś takiego długo :) Tylko że wychodzę z założenia, że jak się za coś brać, to porządnie; że skoro już deklarujemy się oceniać blogi, to dlatego, że chcemy komuś pomóc, a nie zapełnić sobie czas, "odpukując" ocenę.
OdpowiedzUsuńPS Podziwiam wytrwałość... To się ceni :)
@Zozali - wystarczyło zapytać (chociaż w opisie na Ławie też jest), nie uważam, abym miała się czego wstydzić. ^.^ Proszę bardzo: www.sukcesja.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń@Chiyo - e tam, znalazłabym i tak, ale dziękuję :D
OdpowiedzUsuńCiężko mi oceniać inne ocenialni, ale o swojej mogę powiedzieć tyle, że mamy Czarnego Lisa i Shy, które opowiadania oceniają naprawdę dobrze. Lisek zawsze czyta całość i rozpisuje bardzo wiele postów, co zawsze wydaje mi się być niesamowite i przykro mi się robi, gdy w odpowiedzi otrzymuje tylko jedno słowo lub nic nie otrzymuje. To też jest przykre, że autorzy blogów nie chcą o ocenie podyskutować.
OdpowiedzUsuńZmieniłam temat, wróćmy jednak do opowiadań - może podejście Czarnego Lisa do oceny treści Cię zaciekawi? Dziewczyna pisze naprawdę dobre oceny.
Wszyscy się strasznie buntują przeciwko opisom bohaterów, a ja, szczerze mówiąc, tego nie rozumiem. Oczywiste dla mnie jest, że opis bohaterów powinien znaleźć się w opowiadaniu. Ale gdy takowe ma już kilkadziesiąt rozdziałów, fabuła kwitnie, a akcja pędzi, to czasem można się pogubić we wszystkich postaciach. Szczególnie, gdy autor rzadko dodaje rozdziały - czytelnik zapomina. Wtedy dobrze jest mieć taki spis gdzieś z boku, żeby szybko zerknąć i przeczytać chociażby podstawowe informacje.
OdpowiedzUsuńOgółem często ludzie negują rolę dodatków, grafiki i pierwszego wrażenia. W końcu treść najważniejsza. Zgadzam się z tym, jednak dla mnie blog to blog, całość. Jeśli ktoś pragnie oceny wyłącznie tekstu, zawsze ma możliwość podzielenia się twórczością na forum literackim. Można patrzeć na to od drugiej strony. Niektórzy traktują bloga jako bardzo osobisty twór, wszystko dopieszczają w każdym szczególe, sami tworzą grafikę. Mogłoby to być dla nich krzywdzące, gdyby oceniający machali na to ręką. Owszem, wszystkie takie detale powinny mieć mniejsze znaczenie niż opowiadanie, ale znowu niemal likwidowanie tego elementu oceny nie uważam za dobre rozwiązanie.
Kryteria to według mnie osobista sprawa każdej ocenialni. U nas są punktowe i sprawdzają się świetnie, ale oczywiście rozumiem, że nie każdemu musi podobać się taki system.
Poza tym, artykuł świetny. Jak widać, do końca się z nim zgadzam, jednak myślę, że przyda się do udoskonalenia ocenialni - naszej i wielu innych ;).
@ Wadera -> ja nie buntuję się przeciwko opisywaniu pierwszego wrażenia. Owszem, jest ono ważne i decyduje w głównej mierze o tym, czy i jak przeczytamy treść. Mnie jednak razi to, że w wielu ocenialniach opis pierwszego wrażenia i szablonu stanowi większą część całej oceny. Dla mnie blog z opowiadaniem jest jak książka, tyle że w wersji internetowej. Dodatki mogą być, jednak niech będą dopracowane i zgodne z fabułą. Zwykle jest tak, że one są sobie, a reszta bloga sobie, a oceniający pieje z zachwytu. Być może system punktowy nie jest zły, a u Was jest za pierwsze wrażenie i szablon 20pkt, tyle samo za samą treść bloga. Doliczmy za błędy to będzie 30pkt. Oczywiście inną kwestią jest podejście samego oceniającego. Można oceniać wg punktacji, stricte, a i tak wychwycić wszystko co trzeba, błędy logiczne po przeczytaniu całości. Nic tu nie stoi na przeszkodzie. Jeśli chodzi o Gaol, taj jak napisałam w preferencjach, odnoszę wrażenie że przeważnie czytacie całą treść bloga, to widać po ocenach.
OdpowiedzUsuńWrócę jeszcze do pierwszego wrażenia. Spotkałam się niedawno z blogiem, który dostał dość niskie oceny, głównie dlatego, że szablon był dość prosty. Nie był jakoś ułomny, rażący w oczy itp., ale po prostu prosty, ale zadbany. Nie było też nie wiadomo ile dodatków i w sumie punty za treść zgubiły się gdzieś, a ocena była niska, choć nie powinna.
Są ocenialnie, które trzymają wysoki poziom, ale jest ich niestety niewiele. Nie będę tu wszystkich przytaczać, może innym razem napiszę kolejny artykuł na ten temat.
Mnie także irytuje, jak wiele punktów przyznawane jest blogom z opowiadaniami za coś, co niewiele ma z opowiadaniem wspólnego, a więc szablon. Szczerze mówiąc szablon to pierwszy analfabeta może sobie wkleić od szabloniarni i żyć w przeświadczeniu, że jego blog nie jest zły. Dlatego uważam że ocena nieszablonowa to błogosławieństwo Boże. :)
OdpowiedzUsuńTak z zupełnie innej bajki - jakoś ciężko mi się czyta bloga jak ma napaćkany szablon i na głównej ma wszystko. Koszmar jakiś. Wszystko mnie rozprasza a jak jeszcze dojdą do tego jakieś mocne kolory, od których bolą oczy to uciekam jak najdalej...
OdpowiedzUsuń@Wadera - jakkolwiek rozumiem, skąd się bierze Twój argument, to sama uważam, że jeśli Czytelnik przeczytał bloga X od początku do bieżącego momentu/końca i potrzebuje podstrony, aby sobie to i owo przypomnieć, to autor bloga ma mdłych bohaterów. Bohaterowie, zwłaszcza ci, którzy wywołują w nas emocje (a więc nie mdli), pozostają w pamięci tak po 10 jak i po 1000 stronach, nawet jeśli bohaterów jest wielu. Taka na przykład Rowling. Siedem tomów, ale nawet po skończeniu siódmego (czytając z tymi kilkuletnimi przerwami, jakie zajmowało wyjście polskiego wydania) pamiętam, kim był taki Seamus Finnigan, chociaż ogromnej roli w tekście to nie miał. Niech blogerzy aspirują do tego, aby nawet po roku czytania z przerwami i po stu postach Czytelnik nie musiał się wspomagać podstroną, zamiast iść na łatwiznę.
OdpowiedzUsuńKolejny raz mnie dziwi, czemu analizie są poddawane tylko blogi z ocenami TYLKO opowiadań, ale staram się tłumaczyć to sobie tym, że reszty jest straasznie dużo.
OdpowiedzUsuńMy na SiSOBie mamy 35 pkt za treść i błędy, a 15 pkt za resztę, plus pięć punktów od oceniającego (które ja zwykle przyznaję w odniesieniu do historii, czyli powiększam sobie pulę za treść do 40 pkt). Jeśli chodzi o tych piętnaście punktów, 10 jest za pierwsze wrażenie i za szablon, za które osoba o fajnym adresie, cytacie i estetycznej szacie graficznej dostaje u mnie przynajmniej 7-8 pkt. Staram się nie odejmować punktów, bo mam jakiś problem psychiczny. Przy dodatkach tak samo - mogą bać się tylko ci, którzy mają opisy bohaterów lub zdjęcia, bo drażni mnie to cholernie i zwykle psuje wizje o przedstawianych przez nich postaciach.
Co do samej treści, oceniam całość. Lub część, jeśli na przykład historia jest podzielona na dwie części i ta druga ma mało rozdziałów. Więc oceniam tylko pierwszą i proszę, aby ktoś się zgłosił ponownie, gdy drugą trochę uzupełni w tekst.
Korektę robię sama dla siebie, bo chcę w przyszłości się tym zajmować, autorowi wypisuję wszystkie błędy, gdy jest ich niewiele. Zwykle jednak przedstawiam autorowi, co robi nie tak i o czym powinien poczytać, aby błędów robić mniej.
Co do samego tekstu, raz zdarzyło mi się zwalić ocenę. Dotąd ją pamiętam i spędza mi sen z powiek, dopóki po opublikowaniu oceny autor się o niej nie wypowie. Wciąż nie mogę się wyzbyć jakiegoś lęku, że może coś jednak zrobić mogłam lepiej. Pewnego rodzaju paranoja, ale pracuję nad tym. Poza tym zwykle ludzie są zadowoleni. Lub się nie odzywają, czego nienawidzę z całego serca.
Zwracam uwagę właściwie chyba na wszystko, na co umiem uwagę zwracać - fabuła, akcja (czy nie jest za szybka) oryginalność (w miarę możliwości, bo przy aktualnym rozwoju literatury trudno trzasnąć coś, czego nigdy nie było), kreację świata przedstawionego, opisy, dialogi, nastrój, styl, estetykę i kompozycję, logikę. Generalnie się staram. I w sumie tak, traktuję to jako pracę do wykonania. Podchodzę poważnie do bloga, nawet jeśli wewnętrznie wywołuje on we mnie kilkugodzinne odruchy wymiotne.
Sama też zauważyłam, że na wielu ocenialniach otrzymywałam oceny, brzydko mówiąc, do dupy. Może nie wszystkie są całkowicie złe, ale na przykład na Legilimens drażniło mnie w ocenie, że dostawałam uwagi, że coś jest źle, ale mało rad, jak mogłabym to zmienić, poza tym uwagi o błędach były mało precyzyjne; na Literackiej w pewnym momencie nie wiedziałam, za co lecą mi punkty, a jak się dowiedziałam, to Oceniająca w sumie powiedziała, że drugi powód, dla którego punkty straciłam, jest taki, że popełniałam pewne błędy, których nie chce już teraz wymieniać, poza tym sama ocena wydała mi się mało wnikliwa i uważam, że w moim tekście jest o wiele więcej błędów (nie chodzi mi o językowe), niż tam zostało wymienione; na Shibuyi oceniająca nie zaznajomiła się z całością tekstu, przez co w ogóle go nie zrozumiała (mam w opowiadaniu dość wyraźną klamrę kompozycyjną i czytanie nie po kolei lub wybiórczo sprawia, że nie ma ono sensu), a MIMO TO GO OCENIAŁA! I KRYTYKOWAŁA! ZARZUCAŁA, ŻE SIĘ GUBI, ŻE MAM SŁABO ZARYSOWANE RELACJE W OPOWIADANIU, A BOHATEROWIE SĄ JEDNAKOWI.
A reszta ocenialni nie istnieje lub wystawiła oceny, które mnie w większym stopniu nie zirytowały mojej skromnej osoby.
Przyznam się szczerze, że największy wkład w pomaganie mi w doskonaleniu się miała Ława i tę ocenialnię zawsze wszystkim szczerze polecam. Do PWNu od samego początku boję się zgłosić. Jednak obiecuję sobie, że kiedyś uda mi się przemóc.
W sumie to tyle.
Smirku, nie bój się PWN-u. :) Też się go kiedyś bałam (jeszcze wtedy był Gildią Białego Kruka), ale chociaż teksty były straszne (ba, było się kiedyś młodym i naiwnym ;P), to zostałam potraktowana poważnie, oceny były w 120% rzetelne i jeszcze bardziej pomocne. Uwierz mi: plusy z otrzymania takiej oceny trzykrotnie wynagradzają czas oczekiwania oraz związane z tym nerwy. Najgorzej jest czekać - kiedy już jest po wszystkim, to człowiek sam się z siebie śmieje, że czego się niby bał. :)
OdpowiedzUsuńMoże zgłoszę tak moje w wyobraźni, jak już je poprawię. No i moje nowe Q87.4, za które (już teraz sobie zdaję z tego sprawę) na wszystkich ocenialniach będę zjeżdżana za adres. <3 Wiesz, Chiyo, zamierzam sobie Twoje opowiadanie przeczytać i już nawet otworzyłam je sobie w nowej karcie (a to już w moim przypadku połowa sukcesu) i jak nauczę się wszystkiego, co powinnam, przeczytam wszystko, co powinnam, napiszę wszystko, co powinnam, oraz przeczytam książkę Kinga, za którą zabieram się od stycznia, przeczytam Twoją Sukcesję. XD Długa droga przede mną, ale mi się uda!
OdpowiedzUsuńOł dir, to poczekaj, wstrzymaj się z tym czytaniem "Sukcesji", ja Ci dam wymówkę! xD Nie serio, już mi tak jedna oceniająca, do której planowałam się zgłosić, odpadła, bo mnie wzięła z zaskoczenia. A, jak obydwie dobrze wiemy, dobre oceniające to towar cholernie pożądany. ;)
OdpowiedzUsuńA za którą książkę Kinga się zabierasz, że tak z ciekawości spytam? Żaden ze mnie fan, nic oprócz jego autobiograficznego poradnika nie czytałam, ale tak z ciekawości pytam.
OKEJ, nie podejrzewając NIC, wstrzymam się.
OdpowiedzUsuńZabieram się za Dallas 63' która ma miliard stron i nie mogę jej zniszczyć, >.< bo nie moja i stresuje mnie to przy czytaniu. ale przysiądę nad nią w majówkę i zmiażdżę.
ja tam fanem też nie jestem, ot, przeczytałam Grę Geralda oraz Sklepik z marzeniami. ale ten Dallas ponoć wymiata i chcę się o tym przekonać na własnej skórze.
tak na marginesie, czasz pisać ocenę na podstawie np. takiej powieści, która by miała około 600 str A5? XD
Nie no, podejrzenia mieć możesz, nie kryję się zbytnio ze swoimi planami (po prostu nie mam w zwyczaju uprzedzać oceniających X miesięcy wcześniej, że zamierzam zająć im czas ;P). Uprzedzenia, jeśli chcesz, też możesz mieć, wolny kraj i Internet. ^.^
OdpowiedzUsuńA w tym ostatnim zdaniu to sens mi kompletnie uleciał. oO
bo mi ukradło literkę - czaisz zamiast czasz. :P
OdpowiedzUsuńA, właśnie się zastanawiałam, czy tam było jedną literę mniej czy więcej. :P Hmm, gdyby ktoś mi kiedyś podesłał do oceny coś o takiej objętości, to mam nadzieję, że nigdzie mu się nie spieszy, bo... ekhm, *trochę* by musiał poczekać. ^.^""
OdpowiedzUsuńja bym chyba zajmowała się tym co najmniej trzy miesiące. i zgubiła w połowie O.O
OdpowiedzUsuńtak na marginesie, uprzedzam Cię Chiyo, że w lipcu mnie nie będzie na SiSOB, a od września do grudnia ani na SiSOB, ani w Polsce, więc jeśli chciałabyś, żebym zapoznała się z Sukcesją jeszcze w tym roku, musisz jakoś tak się zgłosić, żeby się wbić na sierpień lub czerwiec. :D
Nie uznaję ocenialni, na których oceniający nie czytają całego tekstu opowiadania, chociaż przyznam, że osobiście wymiękłam kiedyś przed ponad setką rozdziałów fanfika potterowskiego Lily&James i zajęłam się początkiem oraz końcem. Ale to było za czasów, kiedy musiałam wyrobić "normę", której swoja drogą nie wyrabiałam i do tego okropnego błędu się przyznaję. Teraz już nigdy więcej nie skrzywdzę ocenianego w taki sposób, choćbym nawet miała czytać przez rok.
OdpowiedzUsuńTeż się bałam PWN-u, a tam oceniam. No może nie do końca, jeszcze nie opublikowałam niczego, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Po pierwsze, nie bohaterzy, tylko bohaterowie.
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o ocenianie 3 pierwszych i 3 ostatnich rozdziałów w przypadku Mistycznych: to nie jest do końca bezsens, poniewaz ma pewien cel, który jest podkreslony w regulaminie. Wg mnie u autora wazne sa postępy w pisaniu. Nie może pisac cały czas o tym samym, w jednym stylu, bo zrobiłoby się monotonnie. Z biegiem czasu ów styl się kształtuje u autora, więc jesli ocenia się w ten sposób, to te zmiany widać. Chyba że odległość czasowa między pierwszym a ostatnim rozdziałem jest minimalna, to przyznam rację, jest to trochę bezsensowne. Chociaż nie bardziej niz ocenienie trzech pierwszych rozdziałów, jak jest ich np dziesieć. Przyznam szczerze, że jak rozdziałow jest niewiele to czytam całość, szczególnie, jak mnie opowiadanie zainteresuje. Uważam, że każdy autor piszac opowiadanie chce wyrobić swój styl, tym bardziej, jesli planuje coś wiekszego - mowa tu o wydaniu ksiązki,a jestem przekonana, że wśród nas jest wielu, którzy o tym marzą. Właśnie tacy autorzy którzy ciągle kształca swoje rzemiosło maja szanse na napisanie wspaniałej wartościowej powieści. Przyznam szczerze, iż ostatnio natknęłam się na książke pewnej 17-latki, której udało się wydac ją niedawno, jednakże srogo się zawiodłam.
Tak z innej beczki, Onet wcale nie wrócił do formy. Może i awarii nie ma ale komentarze publikuja się po godzinie co mnie doprowadza do szewskiej pasji.
Pozdrawiam :)
@Smirek - okej, dzięki za powiadomienie. Tekstu, gdzie fabuła ledwo się rozwija, Ci nie podeślę, zatem zobaczę, do którego momentu dojdę w sierpniu. Chociaż nie obrażę się, jeśli oceny nie będzie w tym roku, mnie się nie spieszy i wolę poczekać. Liczy się jakość, nie czas. :)
OdpowiedzUsuń@ Mystique, obie formy są poprawne. Bohaterowie i bohaterzy. Tak samo jak postacie i postaci.
OdpowiedzUsuńPoza tym ocena nie ma tylko na celu ocenienia stylu, prawda? Ja na przykład chciałabym się dowiedzieć, co nie tak robię przy tworzeniu opisów, przy kompozycji tekstu, przy kreacji nastroju, dialogów, czy są jakieś błędy fabularne lub czy jest jakiś wątek, który powinnam bardziej rozwinąć. Jak chciałabyś się wypowiedzieć na większość powyższych punktów bez znajomości całego tekstu? Bo ja się przekonałam, że się nie da, co choćby widać na przykładzie oceny mojego opowiadania na Shibuyi.
@ Chiyo, nie chodziło mi o jakieś bieganie na czas. Czytałam Twoją podstronę dla oceniających i zauważyłam, że chciałabyś, aby oceniający pomogli Ci wyłapać błędy fabularne czy logiczne już na początku, aby dalej nie brnąć w coś, co opiera się na błędzie. Stąd chciałam Ci powiedzieć, że jeśli nie trafisz na, dajmy na to, sierpień, zobaczymy się najwcześniej w styczniu. ^^
@Smirek - sierpień, styczeń, wszystko jedno. A gdybyś trafiła na styczeń, to może zrobiłabyś mi miłą urodzinową niespodziankę? ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@ Chiyo
OdpowiedzUsuńNawet jakby wyszło, że blogi z teraz jakoś przesuną mi się na styczeń, to Cię przeszmugluję i ją zrobię, a co! Nasze SiSOBowe Drzewko też ma urodziny w styczniu. I iryz. A którego masz urodzinki?
@Smirek prawda, obie poprawne, ale bohaterowie brzmi bardziej elegancko.
OdpowiedzUsuńDobrze, ale kompozycja tekstu, kreacja nastrojów, dialogów, budowa opisów zależy główie od Twojego własnego stylu. Generalnie jest tak, że styl odgrywa ważne znaczenie, bo jeśli nie przypadnie czytelnikowi do gustu, to nie przebrnie przez treśc dalej, nieważne jak bogate miałabyś opisy.
Racja, treśc zrozumiesz po przeczytaniu całości, ale jesli masz opowiadanie gdzie jest 30 rozdziałów po 10-12 stron to ocena zajmie Ci minimum 3-4tyg, a trzeba się liczyć z wgłebianiem każdego rozdziału i ewentualnie skupic sie na błędach, nad którymi nalezy popracować, a sama wspomniałas, że oceniający tez człowiek.
@Smirek - ósmego. Byłam złym dzieckiem i popsułam mojej Mamie Sylwestra, mwahaha. ;P
OdpowiedzUsuń@ Mystique - no ale to jest jawne pójście na ilość. Szczerze mówiąc gardzę takimi ocenami. Zwłaszcza, gdy moje opowiadanie ma zaledwie 50 stron A4 w Wordzie, a większość Oceniających nie jest w stanie tego przeczytać, bo jest im ciężko lub mają w regulaminie 3 posty do oceny. Nie chodzi o ocenę całości, ale żeby choć się orientowali, co w tekście jest zawarte, bo później dostaję uwagi na temat czegoś, co w tekście się pojawia.
OdpowiedzUsuńChyba już lepiej w takim momencie powiedzieć autorowi "sorry, nie dam rady przebrnąć przez Twoje opowiadanie, nie podoba mi się Twój styl i nie umiem się skupić na tym, co piszesz", prawda? Po co się męczyć, skoro tak czy siak nie pomoże się należycie autorowi, bo nie przeczyta się całego tekstu z powodu męki, jaką wywołuje tekst? A skoro nie przeczyta się wszystkiego, można wiele ważnych elementów ominąć. Mi na przykład nie zdarza się lanie wody i ominięcie jednego rozdziału powoduje, że można się nie połapać, o co chodzi, a już tym bardziej zgubić się w kompozycji opowiadania.
Wiem, że styl to rzecz nadrzędna, ale w momencie gdy wiem, że mam jakiśtam styl, bo już mi miliard osób powiedziało, że piszę dobrze i widać, że robię to nie od dziś, to po co mi ocena, w której oceniająca kolejny raz zanalizuje głównie mój styl i mi powie to samo co inni? Takie schematyczne podchodzenie jest całkowicie bez sensu. A sugerujesz, że tak właśnie robisz - wygląda to, jakbyś zakładała, że każdy mam problem głównie ze stylem, dlatego najważniejsze jest przeczytanie paru pierwszych i paru ostatnich postów. Każdy ma problem z czym innym. Nie chcę przez to powiedzieć, że na pewno tak robisz, ale po tym, co mówiłaś, taki nasuwa mi się wniosek.
Poza tym nie zgodzę się, aby kompozycja tekstu zależała od mojego stylu. To raczej moje widzimisię, które jest za każdym razem eksperymentem, czy coś takiego się przyjmie.
W bohaterach też liczy się coś więcej niż tylko styl. Na przykład logika ich zachowań, a także przyczynowo-skutkowość.
Z tego wszystkiego chyba tylko nastrój jest stuprocentowo zależny od stylu. W kwestii reszty podpunktów nie wyobrażam sobie rzetelnej analizy bez znajomości całego tekstu.
Sama jestem oceniającą, więc wiem, co to znaczy kilkadziesiąt rozdziałów po miliard stron tekstu. I nie, nie omijam niczego. I tak, jakoś żyję, a moje życie prywatne jest nad wyraz kwieciste. A jak wiem, że się z czymś nie wyrobię, bo brakuje mi czasu - to się nie wyrabiam. Wolę oddać porządną ocenę niż jakieś pitu-pitu o sześciu rozdzialikach z trzydziestu zaprezentowanych przez autora.
Co do brzmienia eleganckiego/nieeleganckiego - skoro Rada Języka Polskiego uznaje za poprawne obie wersje, kwestia brzmienia jest całkowicie prywatną rzeczą i nie rozumiem tego argumentu. Możesz w ten sposób rozmawiać z koleżanką, gdy poprawiasz jej błędy w opowiadaniu i zastanawiacie się, które brzmienie zdania będzie lepsze, ale w przypadku artykułu jest to w moim odczuciu nie na miejscu. Być może Zozali wywodzi się z regionu, w którym właśnie "bohaterowie" brzmi nieelegancko.
W każdym razie nie ma konstruktywnego argumentu, który by wskazywał, że Zozali formę "bohaterzy" powinna zmienić. Nawet językoznawcy wypowiadają się, że to rzecz osobista i nie powinna podlegać dyskusji (chyba że coś jawnie zaburza rytm zdania).
@ Chiyo - ja urodziłam się w Wielki Piątek o 15:23. ^^
Wtrącę się do tych bohaterów. Czy to nie jest przypadkiem tak, że te dwie formy są poprawne, ale bohaterowie to postaci, a bohaterzy - herosi?
OdpowiedzUsuńNie dam sobie ręki uciąć, bo może coś się zmieniło, ale wydaje mi się, że tak właśnie jest.
@ dante - gdy swego czasu interesowałam się tym tematem, pani z trójki (z radia, nie pamiętam już nazwiska), językoznawczyni, wypowiadała się, że obie formy są poprawne i mogą oznaczać postacie z książki. Bralczyk zaś twierdzi, że on raczej skłania się ku "bohaterowie" a "bohaterzy" powiedziałby - tak jak sama powiedziałaś - o herosach, ale to tylko jego opinia, jako językoznawca wypowiada się, że obie formy są poprawne i oznaczają to samo.
OdpowiedzUsuń@ Chiyo - która oceniająca odpadła? Tak z ciekawości tylko pytam :)
OdpowiedzUsuń@ Smirek - wzięłam pod analizę tylko ocenialnie z opowiadaniami, bo jest ich mniej, nie wiem czy dałabym radę ze wszystkimi ocenialniami, a artykuł miał jedynie zwrócić uwagę na problem, a nie go w szczegółach roztrząsać.
@ Mystique - rozumiem zamysł takiego zapisu, nadal jednak jest on dla mnie bez sensu, i w dalszym ciągu obstaję przy tym, że nie można ocenić całości fabuły po kilku wybranych rozdziałach.
O mamo, nie sądziłam, że będzie aż takie zainteresowanie artykułem, co oczywiście cieszy mnie niezmiernie. Dobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja jestem osamotniona w tego typu poglądach.
@Zozali - cóż, w ogóle to wpierw odpadła Morri, no ale to było jeszcze zanim "Sukcesja" zaczęła być wrzucana na bloga. :P A teraz odpadła mi Miękko, która mnie wzięła kompletnie z zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Czy ktoś wie, czy PWN jeszcze wróci do pracy a jak tak, to kiedy? Wiem, że tam w ogóle oceny pojawiały się w sporych odstępach czasu, ale minęły już dwa miesiące i zastanawiam się, czy to tymczasowe, czy może straciły już zapał.
OdpowiedzUsuńMasz małą wiarę w PWN, jeśli myślisz, że po dwóch miesiącach absolutnie wszyscy tam stracili zapał.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie mam żadnej wiary, bo w blogach siedzę dopiero od miesiąca po pięcioletniej przerwie, więc wciąż się uczę :)
OdpowiedzUsuńMacie tutaj ostatnio niesamowity ruch, więc może Wy pomożecie mi wymyślić prezent dla wychowawczyni na zakończenie liceum? Zostałam z tym sama na głowie, klasa się wypięła, a coś kupić trzeba.
OdpowiedzUsuńMoja mama osobiście bardzo miło wspomina, gdy dostała od swoich uczniów ładną, ręcznie robioną kartkę z życzeniami od całej klasy (mieli w klasie jakąś tam uberartystkę, blablabla) oraz kubek. Kubek to niby zwykła rzecz, ale gdy jest to kubek z ręczną reprodukcją Klimta z uwzględnieniem pozłacanych fragmentów, w dodatku ma pojemność pół litra, a mimo to wygląda naprawdę zgrabnie, to aż miło takie coś posiadać.
OdpowiedzUsuńŻadna klasa jednak nigdy nie ofiarowała mojej mamie jej wymarzonego prezentu: kroniki klasowej ze zdjęciami z wszystkich imprez oraz wpisem każdego ucznia ani dużej antyramy ze zdjęciami klasowymi wokół wierszowanych podziękowań za lata współpracy.
Czy mówisz o trochę przekrzywionym kubku z reprodukcją Klimta?
OdpowiedzUsuń@ dante - nie, jest on całkowicie symetryczny.
OdpowiedzUsuńZdjęcie klasowe z podpisami i takimi tam już daliśmy na Boże Narodzenie.
OdpowiedzUsuńZnam ból poszukiwania dobrej ocenialni oraz oceniającego. Zawsze jednak bałam się tak naprawdę pójść ze swoim dorobkiem gdzieś, gdzie to by miało sens, tak wiec ocena mojego opowiadania bardzo często wywoływała wielkie rozczarowanie. Nie wiem dlaczego, ale do Ławy czy PWNu zawsze bałam się zwrócić - ot taki strach przed przeczytaniem, że piszę totalnie do luftu, chociaż wiem, że tam nie mieszają z błotem.
OdpowiedzUsuńZe względu na własne poszukiwania odpowiednich "kandydatów" do podrzucenia im niemiłej niespodzianki, jaką jest moje opowiadanie, sama staram się oceniać innych tak dobrze, jak tylko umiem. Oczywiście czytam wszystko z uwagą, ale jeszcze długo potrwa, nim będę mogła spełnić większość oczekiwań zgłaszających się. To oczywiste, że autor bloga chce, by oceniający wyłapał wszystkie niuanse z treści, ale chyba brakuje mi na to subtelności. Cóż, wciąż się uczę, może kiedyś będę choćby przyzwoita.
Każdy oceniający na pewuenie ma obowiązek przeczytać cały tekst. Tak uściślając. Siedem notek to bardzo skromne minimum, bo nie ma sensu oceniać czegoś krótszego (szczerze mówiąc myśleliśmy początkowo o kilkunastu, ale zrezygnowaliśmy ze względów praktycznych).
OdpowiedzUsuń@ Yumminae Rais - co do minimum uważam je za bardzo dobre,a co do czytania, wiem, że czytacie wszystko. W moim prywatnym rankingu jesteście chyba na pierwszym miejscu jeśli chodzi o ocenialnie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło z tego powodu. Tylko oceniać moglibyśmy systematyczniej, nie? ^^ Bogowie, co się dzieje z moim czasem...
OdpowiedzUsuń@ Nae - w sumie moglibyście, ale z drugiej strony, kto chce to poczeka :) A tu warto poczekać.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej denerwuje, gdy oceniająca zachwyca się nad jakimś punktem oceny, wyraża się w samych superlatywach, a gdy zerkam na punktację, okazuje się, że do maksimum brakuje punktu, dwóch, czasem nawet trzech. Nie, żeby mi tak naprawdę zależało na tym, by mieć jak najwyższą ocenę, bo akurat cyferki mnie mało interesują, ale chciałabym wiedzieć, CO JEDNAK BYŁO ŹLE.
OdpowiedzUsuńNie wspomnę już o tych oceniających, którzy wypominają nieistniejące błędy, ale na szczęście tych jest coraz mniej. Ocenialnie wprowadzają ograniczenia wiekowe - i dobrze! Mówcie co chcecie, ale by obiektywnie spojrzeć na tekst, potrzeba dojrzałości, której jedenasto-, dwunastolatka nie posiada. Pamiętam, jak kiedyś też bawiłam się w ocenianie, miałam najwyżej trzynaście lat. Pierwsze opowiadanie, jaki mi wpadło w łapki, wprawiło mnie w zachwyt i wręcz sama rozpaczałam, że nie posiadam takiego talentu. Jakoś niedawno też się na nie natknęłam, a że miałam pozytywne wspomnienia, przeczytałam ponownie. I byłam baaardzo rozczarowana, bo tekst okazał się po prostu słaby. Młodociane i młodociani po prostu nie posiadają wyrobionego smaku i gustu - bardzo łatwo ich oszukać "wyrafinowanymi" opisami. Nie mówiąc już o tym, że dziewczynka z podstawówki ma dużo mniejszą wiedzę z zakresu języka, niż jej koleżanka-licealistka. A przynajmniej, powinna mieć. ;)
Denerwuje mnie też punkt o dyslektykach - czyli, że w przypadku ocenianego z dysleksją oceniający nie bierze pod uwagę w punktacji błędów. To przecież nie jest tolerancja, tylko utwierdzanie ludzi w ich kalectwie. Rozumiem jeszcze, gdy zmniejsza się ilość maksymalnych punktów przyznawanych za błędy, ale po co zupełnie ignorować ten aspekt oceny? Czyżby oceniający sądzili, że dyslektyk to osobnik tak ułomny i zasiedziały w lenistwie, że nie dość, że nie chce się niczego nauczyć, to również niczego nauczyć się nie zdoła? Fe!
Tak naprawdę, jedyną ocenę, która nie dość, że mnie czegoś nauczyła, to jeszcze zmotywowała do dalszej pracy nad sobą, wystawiła mi smirek. Mimo, że zjechała moje opowiadanie równo - serio, czytając ocenę, myślałam, że może dwója najwyżej będzie, bo oceniająca żadnych plusów moich wypocin nie wskazała, więc prawie spadłam z krzesła, gdy się okazało, że jednak dostałam czwórkę xD - to przynajmniej wiedziałam, co dokładnie jest nie tak. W większości przypadków oceniający pisali, że moje opowiadanko jest śmieszne (no wiem, że jest, miało być!), że bohaterowie tacy a owacy (coś podobnego, bo przecież nigdy bym na to nie wpadła ;D), zaś w punkcie "treść" streszczali po kolei wszystkie rozdziały (o mój Boże, w rozdziale piątym naprawdę powiedział to i tamto? Coś podobnego!).
Oczywiście, cały poprzedni akapit dotyczy opowiadania ranulfowego, Złoczyńcy to zupełnie osobna kwestia, no ale!
Masz rację, mnie jednak irytuje coś innego. To, że wygląd bloga jest ważniejszy niż jego treść. Zwykle patrząc na punktację, widzę, że ocenia się pierwsze wrażenie (czyli wygląd), potem szablon (czyli wygląd), zakładki (czyli wygląd) bo ich treść zwykle nie jest istotna. Na szczęście powoli się to zmienia, ale mimo wszystko. Często zdarza mi się czytać oceny autora bloga, którego właśnie sama oceniam, i boję się wtedy co napisać. Mój punkt widzenia jest zupełnie odmienny... co jeśli inne ocenialnie wystawiły same piątki, a ja ledwie... (teoretycznie) dwóję? Fakt, mój punkt widzenia jest zdecydowanie inny, po prostu jestem za stara na ocenianie wg standardów większości ocenialni, inaczej już patrzę na świat. Zawsze myślałam, że ocenialnie mają czegoś nauczyć, wskazać drogę... niestety, w tym wypadku, często się mylę.
UsuńZ drugiej strony, trzeba pamiętać, że ocenianie opowiadań to również swego rodzaju wolontariat. Nikt tym dziewczynom nie płaci za wykonywanie (czasami naprawdę trudnej) pracy.
UsuńInna sprawa, że oceniające czasami czują się jak święte krowy. Narobią mnóstwo byków w ocenie? Każdy ma prawo błądzić. Zrugają naprawdę dobre opowiadanie (często-gęsto bo go nie rozumieją), albo wychwalą bardzo kiepskie (bo nie chce im się uzasadniać krytyki)? Ocena nigdy nie jest obiektywna. Z 30 rozdziałów, tworzących skomplikowaną kompozycję, ocenią trzy pierwsze? Regulamin ocenialni nie nakazał czytać większej ilości tekstu.
Brawa dla tych pań (i panów, choć niestety jest to przemysł raczej sfeminizowany), które zdecydują się pomagać innym, ale należy brać pod uwagę to, że dobrymi chęciami bywa piekło wybrukowane. Niestety, trzeba też stwierdzić, że po prostu nie każdy się do tego nadaje. Co dziwne, najczęściej tym, co sami oceniają, nie znoszą, gdy ktoś inny ich ocenia. Sama, prawdę mówiąc, trochę boję się poprawiać oceniających, jeszcze nakrzyczą, że nie umiem znieść krytyki, bo niestety w ten sposób reagują na wszystkie uwagi.
Tu masz niestety rację. Jest to wolontariat, dobra wola, jednak bardzo szybko pojawia się wypalenie (zawodowe?). Poza tym każdy ma swój punkt widzenia, zarówno jeśli chodzi o ocenianie, jak i oczekiwania wobec oceny. Każdy kto ocenia powinien zastanowić się, dlaczego to robi i po co. I powinien to robić tak, jak by sam chciał być oceniony.
UsuńJa w skrócie. Przyznam, że wiele zależy od bloga, który zgłasza się do oceny. Trudno oceniającym określić treść, gdy jest to dajmy na to blog obrazkowy. Ale to oczywiste.
OdpowiedzUsuńZ punktu widzenia autorki opowiadania rzeczywiście, liczy się głównie tekst. Wygląd jest sprawą wybitnie subiektywną i jednemu może się podobać, drugiemu nie, więc może lepiej byłoby oceniać np. przejrzystość itd. Ale w to nie wnikam.
Masz wielką rację odnośnie liczby postów czytanych przez oceniających. Dawno temu zgłosiłam do oceny opowiadanie z ponad 40 rozdziałami. Liczyłam na opinię bardziej na bieżąco... Tymczasem otrzymałam opinię na temat pierwszych rozdziałów, które pisane były z rok temu. Wiadomo, że przez rok wiele może się zmienić. To trochę bolało, haha.
Ale teraz, po pięciu latach blogowania uznałam, że już nie zgłaszam blogów do takich rzeczy. Mam sprawdzoną jedną ocenialnię (wszystkim polecam Oceny Legilimens) i jest to jedyne miejsce, które szanuję. Przeglądając ocenialnie onetowskie (bo tam ich jest najwięcej) czasami mam ochotę walnąć głową o ścianę. Nie dość, że brak szacunku i wydaje mi się, że co niektórzy zdecydowali się na fuchę krytyka tylko po to, żeby podnieść swoją samoocenę, to jeszcze totalny brak kompetencji i szacunku do autora. To po prostu przykre.