Świat ocen to nie tylko ocenialnie i oceniający. Co byśmy poczęli bez autorów, którzy owych ocen sobie życzą? W związku z tym, a także aby przybliżyć sprawę z drugiej strony ekranu, o rozmowę poprosiłam blogerkę, której blog został i jeszcze zostanie oceniony w wielu miejscach – emilyanne.
(Chiyo): Do ilu
ocenialni w sumie zgłosiłaś swojego bloga?
(emilyanne): Na ten moment w mojej zakładce widnieją
linki do dwudziestu ośmiu ocenialni, ale nie ukrywam, że niejednokrotnie
musiałam je stamtąd usuwać. Te najnowsze bardzo szybko znikały, a od pewnego
momentu zaczęłam mieć wrażenie, że to właśnie moje wielgaśne opowiadanie je
zabija.
Dlatego, że jest
takie obszerne?
Tak. Rozdziały do najdłuższych de facto nie należą,
ale krótkie też nie są. Miałam poprzestać na zgłoszeniu się do Ery Krytyki
jakoś w czerwcu, ale potem była fala nowych ocenialni i trudno było się
powstrzymać, z czystej ciekawości właściwie… Nie powiem, żebym była jakoś
specjalnie zadowolona – bo ocenialnia albo umierała, kiedy byłam już pierwsza w
kolejce, albo oceny faktycznie się doczekiwałam. Przy czym taka zwykle składała
się z ocenienia trzech rozdziałów na dwadzieścia. Tylko nieliczni podejmowali się
czytania całości, niestety.
Zgłaszając się,
na czym Ci zależy w ocenie najbardziej? Czego w nich poszukujesz i co chcesz z
nich wynieść?
Ocena treści zdecydowanie jest najważniejsza i to
chyba dla nikogo nie jest tajemnicą. Opinii nigdy nie dość, a oceniający
niejednokrotnie, nawet nieświadomie, przypominają mi o szczegółach, które dawno
puściłam w niepamięć. Oprócz tego ktoś, kto wie, co mówi, powie mi też, co
można zmienić, co zrobić, żeby piąć się w górę – a to niestety ostatnio rzadko
spotykane.
Na co zatem,
oprócz oceny fragmentu treści zamiast całości, natrafiasz najczęściej w
ocenach, które dotąd otrzymałaś?
Na dużą liczbę błędów interpunkcyjnych w pierwszych
rozdziałach? A tak poważniej, to bardzo często trafiam na mowy typu „ja tego
nie lubię, więc zmień to”. Zdarzało się, że opis szablonu był dłuższy niż sama
ocena treści. I, tak jak już wspominałam, na bardzo wybiórcze oceny, bo nawet
jeśli ktoś twierdzi, że przeczytał całe opowiadanie, bardzo łatwo jest
dostrzec, że wcale tak nie było… Najtrudniej było chyba z wyciąganiem czystych
rad, bo nawet jeśli niektórzy już chcieli powiedzieć, co powinnam zmienić, nie
potrafili tego przekazać. W sumie nie powinnam się dziwić, bo mój blog leży
przede wszystkim w kolejkach oceniających, którzy doświadczenia nie mają
żadnego. Jako że ocenialnie również są nowe, nie ma kto ich naprowadzić, bo „niezaufanych”
niestety nie słuchają.
Czy właśnie w
ten sposób selekcjonujesz ocenialnie, a następnie oceniających? Na podstawie
doświadczenia, czy też raczej jego braku?
Nie selekcjonuję wcale – zgłaszam się, gdzie
popadnie, żeby przekonać się na własnej skórze. Jestem leniwym człowiekiem i
właściwie nie chce mi się sprawdzać, kto jest dobry, a kto nie, czytając inne
oceny. Nie jest też tak, że robię wszystko to, co mi zaproponują. Sama muszę
sobie przemyśleć słowa oceniającego, żeby wprowadzić jakiekolwiek zmiany. Przy
zgłoszeniu czytam jedynie regulamin i opis oceniającego, potem myślę, co z
danym fantem zrobić. Choć przyznam, że przy niektórych ocenach nie muszę myśleć
wcale, bo już z początku widzę, że są bezużyteczne. Można powiedzieć, że tacy
tylko marnują na mnie czas, ale z dwojga złego lepiej, żebym to ja dostała
bzdurną ocenę i rzuciła parę uwag w stronę oceniającego, niż ktoś, kto
absolutnie wszystko bierze na poważnie. Kiedyś też brałam, z czasem mi
przeszło. Teraz żałuję, bo poprawianie dobrych zdań na błędne, niestety, nowością
aktualnie nie jest…
Właśnie, jak
słusznie stwierdziłaś, krytyka działa w obie strony. W jaki sposób reagowali
oceniający, którym zwróciłaś na coś uwagę lub którym zasugerowałaś, co mogliby
zrobić, by ich oceny były lepsze?
Oceniający reagowali różnie. Zwykle są bardziej
nerwowi, kiedy wypowiada się ktoś z oceną niezwiązany. Są tacy, którzy dystansu
do siebie mają naprawdę dużo – podziękują, przemyślą, zastosują się. Parę razy
mój komentarz został olany sikiem prostym, raz w wyniku nieporozumienia
oceniająca zbulwersowała się i zapytała, po co w ogóle się zgłaszałam. Zaś z
historii niewłasnych, które ostatnio często się obserwuje – po krytyce,
jakiejkolwiek krytyce, oceniający stwierdzali, że się nie nadają i rezygnowali.
Najbardziej cieszę się z ocen, z których to ja muszę się tłumaczyć, nie
oceniający.
Łatwo założyć,
że im więcej ocenialnia posiada doświadczenia, tym lepsze wystawia oceny, ale
czy uważasz, że to doświadczenie odbija się także w reakcjach na krytykę wobec
oceniających? I czy zdarza Ci się trafiać na wyjątki od tego założenia?
Nie, no właśnie doświadczenie to też nie wszystko.
Nie chcę tu mówić, że trzeba mieć to we krwi, bo to raczej kiepskie
tłumaczenie. Po prostu są ludzie posiadający tę prostotę w pisaniu, którym staż
po prostu pomaga. Innym nie bardzo. Pewnych rzeczy można się nauczyć, ale
raczej nie wszystkiego. Sama kiedyś wspominałaś coś o tym, że każdy ma swój
szczyt możliwości. Jeśli zaś chodzi o krytykę… To zależy, jak oceniający
podchodzi do tego, co robi i czy potrafi się uodpornić. Niektórym to naprawdę
mocno zapada w serducho, nie potrafią się przyzwyczaić. Osobiście nie spotkałam
się jeszcze z tym, żeby oceniający, który ocenia już od dłuższego czasu, miał z
tym jakikolwiek problem, ale nie jest też tak, że czekają na to z otwartymi
ramionami. Nikt nie lubi być krytykowany, a takiemu bloggerowi to chyba nie
leży najbardziej – jakby na to nie spojrzeć, to on miał oceniać, nie oceniany.
Ładnie
powiedziane. Zakładam, że skoro do ocen się zgłaszasz, a także sama oceniasz,
to śledzisz również wiele z działających teraz ocenialni. Masz może jakieś
porównanie stanu obecnego z „tym, jak było kiedyś”? Czy zauważasz różnice,
zmiany na lepsze lub gorsze, które ostatnio niejeden zasiedziały internauta
omawia?
Śledzę przede wszystkim burze, bo są zabawne. Z
czytaniem ocen już trochę gorzej, bo nie znajduję na to czasu, a jak już mam,
to… to i tak nie czytam. W każdym razie różnic znajduję kilka. Za czasów Onetu
przede wszystkim tworzenie ocenialni nie było aż tak popularne. Powstawały,
zostawały porzucone, ale w większości przypadków po jakimś tam czasie, nie tak
od razu jak teraz. I nie było ich aż tyle. Kiedyś była też moda na bycie złym
oceniającym, przy czym wszelkie złośliwości wyglądały na zwyczajnie wymuszone.
Przypominam sobie jedną oceniającą, do której się wtedy zgłosiłam. Przy
czytaniu oceny myślałam, że mnie szlag trafi, bo był to pierwszy przypadek, w
którym ktoś zaczął obrażać mnie personalnie (a blog dziwnym trafem dostał
trójkę!). Oprócz tego bardzo popularnym było też ocenianie jedynie
trzech-czterech postów, co teraz spotyka się już rzadziej. Chciałam powiedzieć,
że było też bardzo dużo stron z różnymi motywami przewodnimi, ale w sumie z
przenosinami na Blogspot takie znowu zaczęły pojawiać się w sporym natężeniu.
Pozostaje jeszcze porównanie treści… W tym przypadku różnicy praktycznie nie widzę. Na Onecie były zarówno dobre, jak i złe ocenialnie – zupełnie jak teraz. Z niektórych ocen coś się wyciągało, z innych jedynie obelgi i błędy językowe (o czym nie wiedziałabym, gdybym ostatnio nie wróciła rozejrzeć się po starych śmieciach). Śmiało mogę powiedzieć, że „ocenosfera”ani się nie cofnęła w rozwoju, ani też nie rozwinęła się pod żadnym względem, prócz popularności.
Pozostaje jeszcze porównanie treści… W tym przypadku różnicy praktycznie nie widzę. Na Onecie były zarówno dobre, jak i złe ocenialnie – zupełnie jak teraz. Z niektórych ocen coś się wyciągało, z innych jedynie obelgi i błędy językowe (o czym nie wiedziałabym, gdybym ostatnio nie wróciła rozejrzeć się po starych śmieciach). Śmiało mogę powiedzieć, że „ocenosfera”ani się nie cofnęła w rozwoju, ani też nie rozwinęła się pod żadnym względem, prócz popularności.
W takim razie
pozwól, że przejdziemy na koniec do „W ogniu pytań”. Prosiłabym, abyś nie
zastanawiała się nad odpowiedziami, tylko mówiła to, co przyjdzie Ci do głowy w
pierwszej kolejności. Gotowa?
Będzie ciężko, bezsensownie i pewnie absurdalnie,
ale okej.
Którego
oceniającego lub oceniającą poleciłabyś bez żadnego wahania?
Ciebie, Chiyo! I zdecydowanie Sylville ze Szlafroka
Śmierciożercy.
Ojej, dziękuję.
Czy z lektury ocen innych blogów można wynieść nauki dla siebie? I, jeśli tak,
jak wiele?
Można pod względem poprawności językowej. No, i przy
ewentualnych podobieństwach – jeśli oceniany ma podobne problemy do czytelnika.
Gdybyś mogła
sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden błąd językowy, co by to było?
Tylko jeden? Kiedy ja mam dwa typy! Oczywiście
niezawodne mylenie „bynajmniej” i „przynajmniej”. Drugim jest złe używanie
apostrofu.
Czy uważasz, iż
ocenianie oryginalności blogów literackich ma jakiś sens dla autora?
Tak mi się wydaje. Denerwują mnie schematy, bo jak
dla mnie nie bardzo jest sens pisać historię, która wcześniej została stworzona
już tysiąc razy. Natknęłam się na kilka takich blogów, przy których odniosłam
wrażenie, że to pisanie książki na podstawie jednego z tysiąca takich samych
hollywoodzkich filmów.
Z punktu
widzenia osoby ocenianej, jakiego błędu merytorycznego lub maniery oceniania
oceniający powinni się wystrzegać najbardziej?
Chyba wybiórczego oceniania. Naprawdę banalnie
spostrzec, że ktoś przeczytał dwa rozdziały i tylko udaje, że coś wie. Oprócz tego
śmiało mogę dodać argument „bo mi się tak podoba/nie podoba”. Wiadomo, wszyscy
oceniają subiektywnie, ale są pewne granice. Śmieszy mnie cały ten
„profesjonalizm”, o którym na ocenialniach tak często się mówi, bo przecież
kompletny brak obiektywizmu jest tego zaprzeczeniem. Śmiało dodam też pisanie
bezwartościowych streszczeń pozbawionych analizy; serio, autor wie, co napisał.
Jakoś tak... krótko mi. :c
OdpowiedzUsuńWiem. Mea culpa. :(
UsuńWywiad fajny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńChiyo, machnęłaś błęda ;o Blognerką, nie blogerką, no gdzież z takimi cudami wychodzisz do ludzi? :D
OdpowiedzUsuńDostałaś przecież tekst do weryfikacji, mogłaś zmienić. :P
UsuńGłupek ze mnie, nie pomyślałam :o
UsuńHej Emilyanne! Mogłabym poprosić o zaproszenie do bloga?
UsuńMój e-mail to maquerella@gmail.com
Bardzo, bardzo ciekawy wywiad - na tyle, że przeczytałam go dzisiaj rano, zamiast lecieć na autobus. Cieszę się, ze wreszcie czytamy kogoś, kto stoi z drugiej strony. Chociaż czuję się trochę oszukana, skoro emilyanne jest nie tylko autorką, ale i oceniającą - to mimo wszystko trzyma perspektywę oceniającego, nawet kiedy mówi się o ocenianiu od strony ocenianego, bo zna się system od środka.
OdpowiedzUsuńI tym razem - moim zdaniem - źle dobrałaś pytania końcowe. To nie były pytania, na które można by odpowiedzieć szybko, jednym zdaniem, bez zastanowienia. To znaczy, można - ale jako rozwinięte są znacznie ciekawsze ;)
Prawdę mówiąc, pierwotnie zapytałam kogoś innego, ale ta osoba odmówiła. A że zależało mi na kimś, kto zgłaszał się do oceny często, kto otrzymał przynajmniej 15-20 ocen w różnych miejscach, pojęłam decyzję, by poświęcić trochę perspektywy na rzecz, że tak powiem, bycia oblatanym. Ale nie wydaje mi się, by to był ostatni wywiad z osobami po drugiej stronie ocen, więc pewnie i na "nieskażoną perspektywę" przyjdzie czas. :)
UsuńChciałam uniknąć pytań z gatunku "dziwne i kreatywne", które, poza ewentualną rozrywką, jedynie wprowadzały pytanych w konsternację, przy czym chyba poszłam nieco za daleko w tę drugą stronę. Zawsze to jakaś nauka na przyszłość.
Ale cieszy mnie bardzo, że uważasz wywiad za ciekawy. Nie ukrywam, że przy tym trzęsłam portkami chyba równie mocno, jak przy wywiadzie z MarTHą z Raju Ocen (chociaż z innych przyczyn), więc naprawdę dobrze widzieć, że efekt końcowy nie jest aż tak koszmarny, jak się obawiałam. :)
Wręcz przeciwnie, był bardzo, bardzo ciekawy. Przypomniało mi się trochę własnych autorskich doświadczeń z ocenialniami, ale że od miesięcy się nie zgłaszam, a tylko oceniam - dobrze było spojrzeć na to z drugiej strony ;)
UsuńPlotkara jest cichutko jak nigdy. Kiedy preferencje? (Tak z ciekawości, jak przystało na niecierpliwą czytelniczkę, pytam.)
OdpowiedzUsuńPlotkara jest na urlopie do maja, więc raczej nie wcześniej.
UsuńNie zwróciłam uwagi, przepraszam.
UsuńPlotkara próbuje ogarnąć materiał na studiach. Nagle mam do ogarnięcia niespotykaną ilość materiału. Od ponad tygodnia robię zadania do jutrzejszego kolokwium a zostało mi jeszcze około 50 przykładów. Do północy powinnam zdążyć : ). Jak znajdę chwilę i będę mieć skończoną ocenę, to zajmę się preferencjami : ).
UsuńAle mi masełko maślane wyszło na początku xD. Jedno z dwóch pierwszych zdań można skreślić : ).
UsuńNie poganiam. Liczy się jakość, czyż nie?
UsuńA tak w ogóle to masz moje wsparcie psychiczne (dobrze, już nie zaśmiecam Wam komentarzy). :(
Przyda się. Nie było mnie tydzień na zajęciach i zaległości są kolosalne wręcz. No i zaczął się sezon na kolokwia.
UsuńEm, jesteś naprawdę zajebistą blognetką. XD
OdpowiedzUsuńFajny ten wywiad był, tylko jakiś krótki mi się wydał.
Wydaje się krótki, bo jest krótki. Ale dobrze, że chociaż trochę nadrabia jakością. :)
UsuńNo jest, jest, ale przy innych, wcale nie aż tak dużo dłuższych wywiadach jakoś się tego tak nie czuło.
Usuń