Szanowni Państwo, skoro już Was rozgrzałam pierwszym w miarę typowym wywiadem, czas poszaleć, w ostatnią sobotę karnawału, i wstawić pierwszy wywiad eksperymentalny. Całe szczęście, iż panie z ocenialni Szczere i Sprawiedliwe należą do odważnych.
Każdej oceniającej zadałam dokładnie to samo pierwsze pytanie – zaś cała reszta zależała wyłącznie od nich i tego, co mi zdradziły. Plus „W ogniu pytań” na końcu każdej rozmowy. Ot, bo to lubię, a i Wy chyba również.
Ale! Nie przedłużam już wstępów. Zapraszam wszystkich do długiej, ale, mam nadzieję, przyjemnej lektury.
smirek
(Chiyo): Czym
się różni smirek-oceniająca-SIS-u od smirka-na-co-dzień?
Smirek-oceniająca-SiS-u jest pedantyczny,
poukładany, porządny, sprawdza podstrony na blogu i zaprzęga do ich sprawdzania
innych oceniających kilka razy w tygodniu, aktualizuje kolejkę o piątej nad
ranem, stresuje się niewystawieniem oceny na czas. Myślę, że też nie potrafi
oddać słowami całego szaleństwa, które siedzi w smirku-na-co-dzień, który
chodzi i potyka się o własne nogi, a potem rozpłaszcza twarz na śniegu, ucieka
na drugą stronę ulicy przestraszony chmarą gołębi, bije wszystkich wokół, bo
gestykuluje, dostaje zadyszki od mówienia i gryzie oraz drapie ludzi, bo ma
taką ochotę. Mama smirka-na-co-dzień powiedziałaby również, że
smirek-na-co-dzień jest największym flejtuchem i bałaganiarzem świata.
Całego
szaleństwa oddawać nie trzeba, ale może przybliżysz chociaż jeden jego kawałek?
Trudno to określić, sama też za bardzo tego nie
zauważam; ot, zrobię coś, powiem i nagle wszyscy się na mnie dziwnie patrzą i
wybuchają śmiechem. A potem słyszę oj Zuza, Zuza, ty to jednak jesteś głupia.
Dla mnie to raczej normalność. Ostatnio usłyszałam od mojego chłopaka, że
pierwsze pół godziny przebywania ze mną jest największą katorgą świata. Potem
człowiek jest najbardziej zrelaksowanym i, jak to się mówi, wychilloutowanym
człowiekiem na Ziemi, ale początek to tortura, istna Teksańska masakra piłą
mechaniczną, bo zanim się człowiek przestawi na mój abstrakcyjny i zaskakująco
nielogiczny sposób myślenia, w mózgu zachodzą bolesne zgrzyty.
Brzmi jak test
na stałą czujność rozmówców i sprawdzanie, czy na pewno słuchają i rozumieją. (śmiech)
O tak, niesłuchanie mnie ludziom wokół często się
zdarza, ale to chyba dlatego, że kiedyś muszą odpocząć, a ja gadam bez przerwy.
Ale to też zależy, bo jak kogoś nie znam, to zamykam się jak człowiek pod
działaniem Silencio.
Myślisz, że
gadulstwo było jednym z drobnych (podświadomych?) powodów, dla których zaczęłaś
oceniać?
Myślę, że tak, ale mam wrażenie, że czasami bardziej
mi przeszkadza niż pomaga, bo jestem mało konkretna i rozwlekam się na temat
jednej rzeczy na kilka stron, a niepotrzebnie. I zgadzam się, to raczej powód
podświadomy, bo nie przypominam sobie niczego w moim życiu, co mogłoby
zabrzmieć jak postanowienie: dużo gadam, więc zostanę oceniającą!
To jakie były te
świadome powody?
Wiesz, ja zaczęłam oceniać jako mały grzdyl, byłam
jeszcze w podstawówce i przyznam, że nie pamiętam moich głównych pobudek. Może
jakiś taki polski zapęd do oceniania i głośnego wyrażania opinii, może też chęć
sprawdzenia się czy sięgające czasów prehistorycznych zamiłowanie do języka
polskiego.
W podstawówce?
Łał, to kawał stażu!
Trzy plus dwa i jeszcze jeden… No, sześć lat już za
mną, o ile dobrze liczę. Oczywiście niepełnych – zdarzały mi się przerwy! Nie
jestem robotem. (śmiech)
To i tak godny
podziwu wynik. A teraz szczerze: z jaką miną spoglądasz na te najzupełniej
pierwsze oceny?
Głośno parsknęłam śmiechem na Twoje pytanie. No
oczywiście, były to kiepskiej jakości klopsy w sosie pomidorowym. Ale
przypominam sobie jeden raz, kiedy sobie pomyślałam: a, pośmieję się z samej
siebie! I weszłam na starą, dobrą Lożę Szyderców. I wiesz co? Nie było aż tak,
TAK źle. Oczywiście każda ocenka musiała być przepełniona ironią, jakżeby
inaczej, jednak nie wywoływały we mnie chęci skoczenia z okna czy podcięcia
sobie żył z rozpaczy.
To dobrze. A na
jakie różnice w treści tych ocen zwróciłaś największą uwagę? Nie wiem, może
teraz rozpisujesz się bardziej o kreacji świata, a wcześniej tylko trochę lub w
ogóle? Znalazłaś coś takiego?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ostatnio
zaglądałam do aż tak antycznych ocen dobry rok temu. (śmiech) Kiedyś nie zwracałam uwagi na wiele rzeczy, oceniałam w
większości na zasadzie „bo tak mi się podoba”, nie starałam się w ogóle
zdystansować. Nie brakowało również streszczeń. Jednak główną różnicą jest
podejście, z jakim to robię. Kiedyś było to dla mnie raczej napisanie tekstu,
który miał pełnić rolę rozrywki dla postronnego czytelnika, teraz, szczerze
mówiąc, w nosie mam, czy przy moich ocenach można się śmiać, ważne, aby nie
demotywowały, były konkretne, pomagały autorom. To pierwsze czasami ciężko mi
uzyskać, bo mam wstręt do zdrobnień i eufemizmów, chyba że kogoś bardzo lubię.
Dodatkowo jestem szczególarzem, a więc czepiam się o niemal wszystko i
nierzadko ilość minusów, które znajduję, przewyższa liczbę plusów w tekstach. A
to, oczywiście, demotywuje.
Ale jeśli się
uda kogoś nie zdemotywować, to satysfakcja tym większa, prawda?
A jak jeszcze otrzymam komentarz z odpowiedzią na
zawarte w mojej ocenie pytania – bo zdarza się, że je stawiam, kiedy coś jest
niejasne, do późniejszego przedyskutowania – i dodatkowo przemyśleniami autora
odnośnie mojej oceny, jestem w siódmym niebie.
Sto procent
ocenialnianej satysfakcji. A gdzie znajdujesz prywatne siódme niebo?
Ekhekhem, możemy przejść do następnego pytania? (śmiech) Nie no, żartuję. Ale chyba nie
mam jednego nieba. Jest wiele rzeczy, które warunkują szczęśliwego smirka. Z
takich mniej prywatnych to chyba jedzenie, żywa dyskusja, wino, papierosy, dobre
herbaty, słodycze (wyróżnię z jedzenia, bo mają niesamowicie dobry wpływ),
gryzienie ludzi… i wiele, wiele innych. Dla dobra wszystkich urwę w tym
miejscu, bo chyba obie chcemy pójść dzisiaj spać. (śmiech)
Jaką herbatę
pijesz najchętniej?
Nie odpowiem, jeśli nie pozwolisz mi wymienić choć
trzech.
Pozwolę nawet
pięć.
Będą w różnej kolejności, ale zaznaczam, że to nie
ma ŻADNEGO wpływu na poziom mojego uwielbienia.
Herbata zwykła Lipton, saszetka zamoczona bardzo
długo (po prostu jej nie wyjmuję), w półlitrowym kubku z reprodukcją Klimta, z
pięcioma łyżeczkami cukru i z srebrną łyżeczką zostawioną w herbacie.
Herbata grejpfrutowa, saszetka trzymana około pięciu
minut, w dużym, beżowym kubku 350ml, z czterema średnimi łyżkami cukru i z
srebrną łyżeczką zostawioną w herbacie.
Herbata karmelowo-waniliowa, saszetka zamoczona jak
w przypadku herbaty Lipton, w kubku, który ma niecałe pół litra i ma na sobie
„piłkę nożną”. Pięć łyżeczek cukru. Bez łyżeczki.
Herbata pomarańczowa parzona ze zwykłą (saszetka herbaty
pomarańczowej i zwykłej Lipton), saszetka trzymana jak w przypadku herbaty Lipton,
w beżowym kubku 350ml, z czterema łyżeczkami cukru. Z srebrną łyżeczką w
środku.
Herbata o smaku owoców cytrusowych, saszetka
trzymana około pięciu minut, w różowym kubku w białe kropeczki, który ma około
250 ml, trzy łyżeczki cukru, bez łyżeczki.
Czy obecność lub
nieobecność srebrnej łyżeczki wpływa na smak herbaty?
Oczywiście!
I kubek tak
samo? Czy po prostu każdy ochrzciłaś do innej herbaty?
Raczej ochrzciłam i głupio mi się już pije w innym.
Gorzej mi smakuje.
I do innych,
spoza tej piątki, też masz osobne kubki?
Nie, nie, innych nie pijam w domu z przyjemnością, a
do herbaciarń nie mogę chodzić z własnymi.
Ojej, szkoda.
Ale dobrze, to tak kilka ostatnich, zanim przyjdzie czas na podsumowanie
rozmowy. Takie trochę typowe wręcz pytanie, ale jak spędzasz swój czas wolny?
Przy czym definicję „czasu wolnego” pozostawiam Tobie.
To zależy od momentu mojego życia. Teraz siedzę w
podręcznikach i próbuję zmotywować się do nauki, żeby zaliczyć semestr, jem,
spotykam się ze znajomymi, jeśli mam już dość nauki. Jeszcze pół roku temu w
czasie wolnym chodziłam po francuskich uliczkach i jadłam francuskie ciastka,
zwiedzałam i integrowałam się z Francuzami. Normalnie jednak jest to czymś
pomiędzy – trochę się uczę, ale nie należę do najpilniejszych. Lubię zdobywać
wiedzę poprzez czytanie, nie przepadam za wykuwaniem formułek na pamięć. Dużo
czasu spędzam na czytaniu. Przychodzę do domu i czytam, jadę autobusem i
czytam, czytam też na lekcjach, jedząc, spacerując czy relaksując się w wannie.
Poza tym uwielbiam chodzić na koncerty, do kina, na wystawy, na trójmiejskie
GRAMy (niestety jest organizowane tylko dwa razy do roku), na basen, na piwo,
na domówki (ale te mniejsze, kameralne), do teatru lub różne jednorazowe
wydarzenia trójmiejskie. W zależności od okresu w moim życiu – lubię spać lub
nie śpię prawie w ogóle. Często też wychodzę gdzieś ze znajomymi.
…bo ocenianie jest rzeczą oczywistą, prawda? (śmiech)
Hm, jako że
rozmawiam właśnie z osobą, która ocenia blogi od jakichś sześciu lat, myślę, że
chyba jest to rzecz oczywista. (śmiech)
To przy takiej ilości miejsc, w których czytasz, musisz lecieć książka za książką.
Po co sięgasz najchętniej?
Nie czytam tylko książek. Właściwie pół na pół –
wydrukowane opowiadania blogowe i książki. Nie mam ulubionego rodzaju książek,
byle były inteligentne i mnie zaciekawiły. Nienawidzę książek, które są
przewidywalne. Zwykle wymagam też od nich, aby wniosły coś do mojego życia.
To może, na mocy
nadanej mi przez status Osoby od Wywiadów, ogłoszę czas na „W ogniu pytań”.
Przypominam, iż będzie ich pięć, zaś Ciebie proszę o udzielenie odpowiedzi jak
najszybciej i ma to być pierwsza rzecz, która Ci przyjdzie do głowy. Gotowa?
Jasne!
Twój opis
twierdzi, iż chomikujesz bilety – jaki jest najbardziej egzotycznym w kolekcji?
Stary bilet na komunikację miejską, skasowany przez
mojego tatę jeszcze za czasów, kiedy kasowniki były „dziurkowe” i nie
zostawiały żadnych śladów drukowanych. Coś, co mogę sama zdobyć, jest dla mnie
średnio egzotyczne. Coś, co wpadło w moje ręce z przeszłości – mrrr!
Dokończ zdanie:
Gdy ich usta się zetknęły, skrzyżowaniem nóg połamała mu okulary i…
…złamała nos.
Jakiego zwrotu
czy wyrażenia używasz najczęściej w swoich ocenach, a jakiego w prozie?
Nie mam utartego zwrotu, którego jestem świadoma.
Jeśli chodzi o słowo, w ocenach będzie to chyba: „jednak/jednakże”, w prozie –
nie mam zielonego pojęcia
Gdybyś mogła
sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden językowy błąd, co by to było?
Używanie mianownika po przeczeniu.
I ostatnie:
jeśli mogłabyś wytypować jedną z oceniających SIS-u do programu „Taniec z
gwiazdami”, kto by to był i dlaczego?
Magda, bo tańczy z
mieczami, szablami i innymi niebezpiecznymi, ostrymi broniami!
lum
Czym się różni
lum-oceniająca-SIS-u od lum-na-co-dzień?
Wieloma rzeczami. Po pierwsze – lum-na-co-dzień jest bardzo smutnym
człowiekiem, serio. A po drugie jest nieśmiała, zamknięta w sobie i boi się
wyrażać własne zdanie, jeśli wie, że przeciwnik jest silniejszy. Chociaż w
sumie – to wszystko się jakoś przeplata.
Więc w ocenach możesz się
wreszcie wygadać i powiedzieć, co Ci leży na wątrobie? Przynajmniej w kwestii
ocenianego bloga?
Sama nie wiem, jak na to odpowiedzieć. To nie tak, że w ocenach
jakoś wyżywam się albo robię sobie z tego prywatną psychoterapię. Na pewno
jestem bardziej szczera – ogólnie w Internecie – niż byłabym z kimś, kogo
poznałabym w tak zwanym realu.
Pewnie. Często ta szczerość
Ci się opłaca?
Zależy, kogo oceniam. Jeśli faktycznie kogoś, kto ma dystans do
siebie – to wiadomo, że tak. Ale jeśli ktoś nie potrafi przyjąć tego do siebie,
to potem mam problemy, wyrzuty sumienia i tak dalej. Chociaż zazwyczaj nie jest
źle, bo staram się jakoś owijać to w bawełnę i nie walić prosto z mostu, jak
robi to na przykład smirek. (śmiech)
Nauka na cudzym?
Nie, porównanie. Chociaż od smirka faktycznie można się wiele
nauczyć.
Właśnie, na SIS-ie, moim
zdaniem, panuje właśnie taka atmosfera, że każdy każdemu pomoże, coś wytknie,
skrytykuje, ale nigdy nie zauważyłam z tego tytułu jakichś przyjemności. Od
samego początku tak działacie czy może jest to wynik przeprowadzki na Blogspot?
Sama nie wiem, przeprowadziliśmy się, gdy byłam na SIS-ie dopiero
trzy miesiące, zatem mam niewielkie porównanie. Ale mam wrażenie, że tak było
zawsze, w każdym razie, odkąd tam jestem.
Ojej, to relatywnie
młodziutka stażem jesteś! Jakieś porównania obecnego stanu rzeczy z samymi
początkami? Albo pierwsze wrażenia, jakie ocenialnia na Tobie wywarła zanim się
do niej zgłosiłaś?
Zawsze wydawało mi się, że to strasznie porządna i poważna
ocenialnia, która ma bardzo ciężką rekrutację, dobrą opinię oraz, co
najśmieszniejsze, że prowadzą ją osoby dużo, dużo starsze ode mnie. Miałam
wrażenie, że jest taka ponad całą resztą – może dlatego, że reszty nie znałam. (śmiech)
Hm, mam nadzieję, że taka
otoczka nie jest Wam potrzebna, bo po tym wywiadzie mogę ją niechcący trochę
zburzyć. (śmiech)
Nawet jej nie ma. Wystarczy spojrzeć na nasze rozmowy w
komentarzach i sowy w rekrutacji.
Macie sowy w rekrutacji? A,
widzę! Czy podpisane są w kolejności?
W kolejności.
To chyba trzeba mieć mocne
nerwy, żeby się do Ciebie zgłosić, skoro taka jesteś głodna. (śmiech)
Nie jem ocenianych, nie smakują mi zazwyczaj. To bardziej
nawiązanie do tego, że jestem wiecznie głodna i nie mam umiaru w jedzeniu. (śmiech)
Skąd ja to znam… (śmiech) Co pożerasz najczęściej?
A to zależy od humoru. Aktualnie orzeszki, zaraz zabieram się za
ciasto, a potem mam ochotę na tosty.
Smacznego. A może jest jakieś
konkretne danie, które bardzo chciałabyś spróbować? Albo kuchnia?
Zdecydowanie kuchnia francuska. Nawet jeśli nie wszystko mi
smakuje, to mam do niej wielki sentyment. I włoska. I polska również. A danie,
którego bym spróbowała to zdecydowanie żabie udka.
Podziwiam odwagę, sama chyba
bym się nie odważyła na żabie udka. Ale może dzięki temu czeka Cię kariera
smakosza i krytyka kulinarnego?
Nie, mam zbyt mało wybredny gust – właściwie nie ma rzeczy, której
bym nie lubiła jeść. A w każdym
razie nie mogę sobie o takiej przypomnieć. Ale technologia żywności - czemu
nie? (śmiech)
Brzmi ambitnie. No ale gdyby
technologia żywności nie wyszła, to jakie masz aspiracje?
Właściwie to nie jest mój plan – ewentualna opcja. Plan to medycyna
– jak wyjdzie, zobaczymy.
Łał, bardzo ambitne! Na razie
tylko medycyna czy już kręci Cię jakaś konkretna specjalizacja?
Sama nie wiem – na pewno się chcę zatkać się w swoim gabinecie i
wypisywać recepty. Może coś w stronę medycyny ratunkowej bardziej.
Będę trzymać kciuki, żeby Ci
się udało.
Dziękuję bardzo, zawsze się przyda.
Z takimi planami plus jeszcze
oceny starcza Ci w ogóle czasu na cokolwiek jeszcze poza tymi najbardziej
niezbędnymi czynnościami?
Bywa różnie. Są takie tygodnie, kiedy jestem na SIS-ie raz na
cztery dni tylko po to, żeby uzupełnić kolejkę albo odpowiedzieć na komentarze.
A czasem leżę z laptopem całymi dniami i nic nie robię. Chociaż nie mam
problemu ze znalezieniem czasu na jakieś spotkania ze znajomymi, czytanie
książek, gotowanie i inne przyjemności – tyle że zazwyczaj tylko w weekendy
Po jakie książki sięgasz
najchętniej?
Mam kilku swoich ulubionych autorów i najczęściej czytam tylko ich,
ewentualnie coś powiązanego z nimi. Aktualnie jestem w fazie czytania
wszystkich książek Prousta – jestem na drugiej, ale myślę, że do czerwca dam
radę.
Jeszcze jakieś pasje, którymi
się podzielisz?
Właściwie nic wyszukanego – pisanie, czytanie, gotowanie (i
wyrzucanie tego, co się ugotowało (śmiech))
i muzyka. I jak nietrudno się domyślić – biologia.
Ale chyba im więcej gotujesz,
tym mniej i rzadziej wyrzucasz, prawda?
Właśnie na odwrót. Po prostu nie mam talentu kucharskiego, ale
sprawia mi to zbyt dużą przyjemność, aby przestać to robić.
Pewnie. To, nie chcąc Ci
zabierać zbyt wiele czasu, przejdźmy do „W ogniu pytań”. Przypominam: pięć
pytań, pięć szybkich odpowiedzi tego, co Ci przyjdzie na myśl w pierwszej
kolejności. Gotowa?
Gotowa.
Jaki jest Twój ulubiony
Gorący Kubek Knorra?
Serowa z makaronem szpinakowym.
Co robi szatan w niedzielnym
kapeluszu?
Spaceruje?
Czy lektura jakiegoś bloga,
którego oceniałaś, zainspirowała Cię kiedyś o napisania tekstu literackiego?
Tak, Musivum.
Gdybyś mogła sprawić, że cała
Polska przestanie robić jeden językowy błąd, co by to było?
Tę i tą.
Jeśli mogłabyś wytypować
jedną z oceniających SIS-u do programu „Taniec z gwiazdami”, kto by to był i
dlaczego?
Smirek, ponieważ jest chyba najbardziej medialna z nas wszystkich.
Magda
Czym się różni
Magda-oceniająca-SIS-u od Magdy-na-co-dzień?
Zasadnicza różnica jest taka, że Magda z Internetu
jest osobą dość, jak sądzę, miłą, uczynną, która stara się pomagać - taki
człowiek z misją. (śmiech) W realu
natomiast Magda jest człekiem dość aspołecznym i niezbyt skorym do pomocy.
Naprawdę?
Tak. Ludzie, którzy mnie na co dzień otaczają, nie
pałają do mnie wielką sympatią, jestem tego świadoma i to odwzajemniam.
To faktycznie
kolosalna różnica. Praktycznie dwa światy.
Całkowicie. Oczywiście w świecie rzeczywistym też są
wyjątki, żeby nie było, że na wszystkich od razu szczerzę zęby…
Myślisz, że
przez ten kontrast wszelkie sukcesy na SIS-ie działają na Ciebie z podwójną
siłą pozytywnej energii?
Nie wiem, czy to akurat przez kontrast, ale na pewno
dodaje mi to energii. Ogólnie udzielanie się w blogosferze poprawia mi nastrój.
A co
najbardziej? Konkretne blogi czy może sytuacje? W SIS-ie albo poza nim?
Na przykład wczoraj zauważyłam, że mój pamiętnikowy
blog jest w polecanych na stronie głównej Ownloga. To było bardzo
dowartościowujące. Poza tym zawsze mnie cieszy sytuacja, w której mogę swoją
oceną, czy też komentarzem, pomóc autorowi i kiedy autor to docenia (niektórzy
wolą się oburzyć i udowadniać, że nie mam racji – byli i tacy).
Których trafia
Ci się więcej – życzliwych czy oburzonych?
Na szczęście, więcej jest tych życzliwych.
A gdy zdarzają
się oburzeni, jak reagujesz? A jak chciałabyś
zareagować?
Zawsze reaguję tak, jak chcę zareagować – bardzo
ważę słowa, by ich nie żałować. Staram się odpowiadać, spokojnie, rzeczowo, nie
atakować nikogo, nawet, jeśli sama jestem atakowana. Jak widzę, że sprawa jest
beznadziejna i nie przegadam danej osoby, to najczęściej odpuszczam, niech
idzie swoją drogą.
Bardzo rozsądne.
Ale, może przechodząc do czegoś milszego niż niezadowoleni ocenieni: pasje.
Paint w nagłówku SIS-u zdradza, że masz coś wspólnego z mieczami…?
Smirek wymalowała miecz, ale tak naprawdę o wiele
więcej mam wspólnego z szablami. Od ponad roku walczę na szable, mam nawet
własną, dostałam ją jako urodzinowy prezent od przyjaciół.
Łał! Brzmi
ekscytująco. W jaki sposób się w to wciągnęłaś?
Wciągnął mnie mój facet, który walczy o wiele
dłużej, bo od około czterech lat. Najpierw tylko się przyglądałam, ale w końcu
zaczęłam aktywnie uczestniczyć w treningach.
I teraz nie
wyobrażasz sobie, że mogłabyś przestać?
Wyobrazić sobie mogę, ale raczej niechętnie. (śmiech) T naprawdę fantastyczna rzecz,
a mnie jeszcze wiele brakuje do
doskonałości, więc sądzę, że to dopiero początek tej przygody.
Brzmi jak
przygoda. A właśnie: jakiego rodzaju to są szable? Sportowe czy może jakieś
historyczne?
Jest to broń stalowa, wykuwana ręcznie, zgodna z
wzorcami historycznymi, ale dla bezpieczeństwa ma stępione ostrze, co czyni ją
raczej bronią sportową. Są też grupy, które
walczą zabawkami z drewna czy gumy, ale dla nas to strata czasu.
Poza szablami,
ocenianiem i szkołą na co jeszcze starcza Ci wolnego czasu?
Cóż, piszę trochę własnych tekstów, rysuję, pływam.
W moim mieście co najmniej raz w miesiącu organizowane są koncerty jazzowe, na
które uwielbiam chodzić. Sporo czytam, zwłaszcza fantastyki. a jak nie ma obok
nikogo, kto mógłby na tym ucierpieć, to sobie podśpiewuję.
Parę ulubieńców
może? Książkowych, jazzowych czy do podśpiewywania?
Podśpiewywać lubię BiFF, Vayę Con Dios, Sade. Przede
wszystkim dlatego, że znam teksty na pamięć. Do słuchania mam jeszcze zawsze
pod ręką Hugh Lauriego, Dianę Krall, Norę Jones, Agnellusa (chociaż to już nie
jazz). Z książkowych ulubieńców mogę wymienić na pewno Jonathana Carrolla
(uwielbiam tego autora), Pilipiuka, Kinga, ale też Sienkiewicza, Dumasa,
„Lalkę” Prusa i „Przeminęło z wiatrem”.
W kwestii
blogów, jeśli jakieś czytasz dla przyjemności, a nie na potrzeby ocen, sięgasz
po podobne klimaty? Czy może masz jakieś „wielkie sekrety” pokroju miłości do
jakichś fanfickowych zakazanych owoców? (śmiech)
Do ff podchodzę bardzo ostrożnie, bo nienawidzę, gdy
ktoś gwałci kanon, a większość autorów, niestety, jest bardzo okrutna pod tym
względem. Myślę, że moje blogowe upodobania są dość bliskie tym książkowym,
szukam zawsze jakiejś wielkiej tajemnicy, jakiejś niezwykłości i najlepiej
poruszającego romansu w jednym.
A sięgasz
czasem, choćby i ostrożnie, po jakieś fanficki?
Tak, jestem nawet stałym czytelnikiem jednego
dramione, bo podoba mi się, jak autorka splotła
tę nieprawdopodobną historię z kanonem.
Czyli przede
wszystkim potterowskie?
Raczej tak, z innymi nie mam zbytnio styczności.
Rozumiem. To
może podsumujemy rozmowę moim ulubionym „W ogniu pytań”? Pięć pytań i pięć
szybkich odpowiedzi, dla przypomnienia. Gotowa?
Strzelaj.
Jakiego wina
chciałabyś spróbować najbardziej ze wszystkich?
Chianti. Ale takiego prawdziwego.
Kiedy należy
wyjąć z piekarnika ufoludka w sosie własnym, aby był soczysty?
Kiedy przestanie skrobać w szybę.
Czy zdarzyło Ci
się kiedyś zauważyć niewykorzystany potencjał w ocenianym blogu, po czym ów
potencjał samej wykorzystać we własnej twórczości? Np. w postaci lub wątku?
Nie, nie zdarzyło mi się. Nigdy nie sięgnęłam po
czyjś pomysł.
Gdybyś mogła
sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden błąd językowy, co by to było?
Bynajmniej mylone z przynajmniej.
Jeśli mogłabyś
wytypować jedną z oceniających SIS-u do programu „Taniec z gwiazdami”, kto by
to był i dlaczego?
Oj, co za podchwytliwe pytanie. Ja myślę, że lumaris,
bo mogłaby tam spotkać nowych kolegów. (śmiech)
Agnes
To zacznę od
czegoś prostego: czym się różni Agnes-oceniająca-SIS-u od Agnes-na-co-dzień?
I to ma być proste? Ciężko mi powiedzieć, bo tak
naprawdę, niezależnie od tego, czy jestem Agnes-dziewczyną-z-internetu, czy po
prostu Agnieszką, staram się być jak najbardziej sobą. Myślę, że Agnes jest
bardziej śmiała i pewna siebie, chociaż Agnieszka mocno nad tym pracuje i przez
ostatni rok zrobiła spore postępy. Ale tak naprawdę to jedna i ta sama osoba.
Agnes tylko bardziej pokazuje to, kim jestem. Agnieszka jest bardziej zamknięta
w sobie.
Prace nad samym
sobą są najtrudniejsze – co robiłaś, aby te postępy w byciu bardziej śmiałą i
pewną siebie poczynić?
Przełamywałam opory, walczyłam ze słabościami.
Jeszcze w gimnazjum bałam się np. sama wejść do szkolnego sekretariatu czy
odebrać telefon od nieznanego numeru. Ale zaczęłam sobie mówić „Dasz radę. To
nic strasznego. Musisz to zrobić sama. Jak nie będziesz umiała sama nic załatwić,
nie poradzisz sobie w życiu.” I to skutkuje, bo sama wchodzę sobie na ambicję.
Nie ma to jak powiedzieć sobie „Jesteś frajerką jak tego nie zrobisz!”. Po
prostu biorę oddech i skaczę na głęboką wodę. Jak to mówią „co cię nie zabije,
to cię wzmocni”. Jest w tym dużo prawdy, chociaż nie zawsze jest łatwo
przekonać do tego samą siebie.
Brzmi o wiele
skuteczniej niż wszelkie „rozmowy do lustra” czy inne metody „od bardzo małych
do mniejszych, a później większych kroczków”, o których chyba najczęściej można
poczytać w poświęconej temu tematowi literaturze. I takie to Polskie: „Co, ja
nie zrobię? To patrz!”. (śmiech)
Dokładnie. Poza tym z moim charakterem, jak nie
zrobię czegoś od razu, to bardzo prawdopodobne, że nie zrobię tego nigdy, więc
„małe kroczki” nie wchodzą w grę. Ja lubię widzieć efekty od razu, a nie za
jakiś czas. A formą „rozmów do lustra” jest dla mnie pisanie, ale to bardziej
na wyrzucenie z siebie wszystkiego, co we mnie siedzi, niż jako pokonywanie
niepewności siebie.
Czy robienie od
razu przekłada się też na oceny? Jak już przysiadasz nad jakąś, to siedzisz, dopóki
nie skończysz? Przynajmniej w miarę możliwości, wiadomo, obszerne dzieła raczej
trudno ocenić w jeden, nawet cały, dzień.
Z ocenami bywa różnie. Zdarza się, że piszę ocenę w
jeden dzień, ale wtedy czekam z jej publikacją, wracam po kilka razy do tego,
co napisałam, czasem poprawiam, dopisuję. Zależy to też od „weny twórczej”, bo
kiedy jej brakuje, ciężko jest mi się zmusić do napisania czegokolwiek. Wtedy
potrafię jedno zdanie pisać kilka godzin. Ale najczęściej najpierw czytam
bloga, robię notatki, a potem sklejam to jakoś w całość, ubieram w odpowiednie
słowa. Wtedy ocenę jako taką piszę w jeden dzień, ale robienie notatek zajmuje
dużo więcej czasu. To jest chyba najskuteczniejszy w moim przypadku sposób
oceniania. Wtedy myśli nie uciekają, bo wszystko od razu zapisuję, a potem
tylko porządkuję.
I oceniasz w ten
sposób od samego początku czy może dopiero z czasem odkryłaś tę
najskuteczniejszą dla Ciebie metodę?
To przyszło naturalnie. Chociaż na początku
notowałam może cztery czy pięć zdań. Teraz notuję każdą myśl, cokolwiek
przyjdzie mi do głowy w związku z ocenianym blogiem. Poza tym, dzięki
dziewczynom, teraz lepiej orientuję się, na
jakie elementy bardziej zwracać uwagę. Ogromnie mi pomogły w wydzieleniu
kryteriów oceniania, bo moje pierwsze oceny były aż nazbyt instynktowne.
Właśnie ta
atmosfera wzajemnego pomagania sobie wydaje mi się na SIS-ie bardzo wyrazista.
Jak długo już oceniasz z dziewczynami?
Jestem z nimi już ponad siedem miesięcy. Tak, to
prawda, ta atmosfera jest niesamowita. Po pierwszej mojej ocenie dziewczyny
wytknęły mi wszystkie możliwe błędy (a mało ich nie było), ale w taki sposób,
że wcale nie poczułam się urażona. Ja bardzo sobie cenię konstruktywną krytykę,
a one zarzuciły mnie całą gamą zasad i regułek, dzięki którym mogę unikać
błędów. Tak naprawdę nauczyły mnie więcej niż wszystkie moje polonistki razem
wzięte. To był przyspieszony kurs języka polskiego. Mój warsztat przez te kilka
miesięcy poprawił się o lata świetlne. Jak teraz czytam swoje teksty sprzed
tego okresu, to aż za głowę się łapię. Ale ta wzajemna pomoc dotyczy całej
organizacji SiS-u. Zwłaszcza ostatnio, kiedy nasza ekipa zmniejszyła się do
czterech osób, staramy się wszystko razem omawiać i dzielić się pracą.
Parokrotnie
spotkałam się z opinią, że dobra ocenialnia/oceniająca nauczy człowieka więcej,
niż niejeden polonista. Ale na tym zdobywanie wiedzy się chyba nie kończy.
Zdarza Ci się jeszcze dodatkowo dokształcać, nie wiem, czytając poradniki lub
książki polonistyczne, śledząc blogi znanych profesorów czy choćby nawet i podglądając
innych oceniających?
Oczywiście, że nauka nie kończy się na poznaniu
kilku zasad. Co prawda nie siedzę w polonistycznych książkach, poradnikach ani
nie śledzę blogów profesorów, ale to nie znaczy, że zakończyłam moją naukę.
Moim podręcznikiem jest Internet. Kiedy widzę coś, co wydaje mi się błędem,
albo nie jestem pewna, czy jest poprawne, wyruszam na poszukiwanie. Często jak
chcę coś poprzeć odpowiednią zasadą, zdaję sobie sprawę, że takiej nie znam.
Wtedy Internet jest niezastąpiony. Można powiedzieć, że uczę się na błędach – cudzych
i własnych. Często trafiam na dwa sprzeczne zapisy w danej kwestii, co jeszcze
bardziej mnie motywuje, żeby ustalić poprawną wersję. Im dłuższe i mozolniejsze
poszukiwania, tym bardziej zasada zapada w pamięć. To też mnie nauczyło, żeby
nie ufać jednemu źródłu, ale szukać w wielu miejscach.
To może naukę
odstawiając nieco na bok – hobby. Czym się zajmujesz w wolnym czasie? I jakie
książki czytasz najchętniej?
Mój wolny czas dzielę pomiędzy taniec i pisanie.
Taniec jest w moim życiu od pięciu lat i nie wyobrażam sobie, żeby miało go
zabraknąć. A pisanie – już w przedszkolu pisałam wierszyki i tak mi już
zostało. Chociaż teraz piszę więcej opowiadań i tekstów piosenek (te drugie
głównie po angielsku). Próbuję też nauczyć się grać na gitarze, ale to idzie
mozolnie, szczególnie że nie mam nauczyciela. Jeżeli chodzi o książki, szkolny
kanon lektur skutecznie mnie zniechęcił do czytania, co teraz staram się
zmienić. Lubię kryminały, zwłaszcza te z nutką czarnego humoru, ale też
powieści w charakterze „Stowarzyszenia umarłych poetów”.
O! Jakiś
konkretny rodzaj tańca czy może wszystko, co tylko dorwiesz?
Głównie hip-hop, taniec współczesny, jazz. Chociaż
miałam też epizod z tańcem towarzyskim, ale krótki, więc załapałam jedynie kilka
podstawowych kroków.
I jak się w
taniec wkręciłaś?
Nie ukrywam, że duży udział w tym miały filmy typu
„Step Up” czy „W rytmie hip-hopu”. Jednak od małego mnie do tego ciągnęło.
Dopiero w wieku piętnastu lat udało mi się namówić rodziców, żeby zapisali mnie
do szkoły tańca. Nie byli przekonani i do tej pory mam wrażenie, że nie są, ale
ja to uwielbiam. Nie wyobrażam sobie w tej chwili, żebym miała to zostawić.
Taniec zaciągnął
Cię może kiedyś na jakieś konkursy czy zawody?
Owszem, w zeszłym roku moja grupa była na zawodach
okręgowych i w tym miała jechać na ogólnopolskie, niestety po wakacjach
niewiele z nas wróciło i grupa się rozpadła.
Ojej, szkoda! To
brzmi jak świetna okazja! Ale dobrze, tak rozmawiamy już tak długo, to będę
kończyć. Pozostało nam już tylko „W ogniu pytań”. Przypominam, że będzie ich
pięć, Ciebie zaś proszę o udzielanie odpowiedzi szybkich, bez myślenia nad
nimi, cokolwiek tylko przyjdzie Ci do głowy jako pierwsze. Gotowa?
Jasne.
Co według Ciebie
jest gorsze: bycie osobą z obsesją organizowania otoczenia, w którym panuje
chaos czy posiadanie chaotycznej osobowości w poukładanym świecie?
To pierwsze, chaos jest bardziej twórczy. Nie lubię
nadmiernego porządku.
W jakim
środowisku naturalnym ołówki mechaniczne rozwijają się najlepiej?
Powiedziałabym, że w takim środowisku terminatorów i
innych robotów. Myślę, że mogłyby żywić się śrubkami i innymi odpadkami.
Czy ocenianie
blogów nauczyło Cię czegoś, co pozytywnie wpłynęło na Twoją twórczość
literacką?
Nauczyło i uczy. Głównie interpunkcji, ortografii i
innych zasad, których nie nauczyłabym się nigdzie indziej. Nauczyło mnie też
patrzenia z dystansem na swoje prace i dostrzegania własnych błędów.
Gdybyś mogła
sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden językowy błąd, co by to było?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Za dużo jest
błędów do wyboru. Czasami nie jestem pewna, czy to błąd, czy naleciałość
jakiegoś regionalnego dialektu. W języku mówionym błędy mi nie przeszkadzają.
Co innego w pisanym, chociaż najbardziej irytuje mnie niepoprawna odmiana
wyrazów przez przypadki.
Jeśli mogłabyś
wytypować jedną z oceniających SIS-u do programu „Taniec z gwiazdami”, kto by
to był i dlaczego?
Smirek. Nie wiem jak tańczy, ale gwiazdą z dziedziny
znawców języka polskiego jest bezsprzecznie.
Zawsze myślałam, że w przypadku jednego błędu językowego lum wymieni wielokropki. Kurczę! Zachwiały się podstawy mojego świata. :<
OdpowiedzUsuńWidzisz, a wczoraj mówiłaś, że wiecie już wszystko. ;P
UsuńNo, cały plan, nie treść. :P Choć musiałam się powstrzymywać, żeby nie zerknąć...
UsuńWielokropki błędem językowym? o.o
Usuńno, DOEDUKUJ SIĘ, DURNA OCENIAJĄCO.
UsuńJuż mi się to, hihihihi, nie przyda :D
UsuńJakoś nie przepadam za tą oceniającą. Próbuje na siłę być "fajna"
OdpowiedzUsuń"tą" znaczy którą? ;)
UsuńA o kim jest wywiad? ...
UsuńJak ostatnio czytałam, wypowiadały się cztery oceniające. Więc pytam, którą masz na myśli. ;)
UsuńNie ma to jak wypowiedzieć się bez przeczytania tekstu. Internet 1 : 0 Myślenie.
UsuńMoże autor komentarza miał na myśli ocenialnie a nie oceniającą?
UsuńCholera go wie.
No to przegłosowane. Wysyłamy smirka do "Tańca z gwiazdami"! ;p
OdpowiedzUsuńja nie chcę wyjeżdżać :<
UsuńNie martw się, zrobimy Taniec z Gwiazdami Ocenialni - Wersja Online. Już nawet mam pomysł, jak to zorganizować. ;)
UsuńTOGO! Taniec Online z Gwiazdami Ocenialni. :3
UsuńJuż wkrótce na YouTube. ^^
UsuńA na rurze też może być, bo dostałam ostatnio jakąś 25 % zniżkę na kurs tańca na rurze xDD
UsuńMoże być też kategoria tańca na rurze, ale do tego potrzeba NAPRAWDĘ silnych mięśni, zwłaszcza ud i brzucha. To jest trudniejsze niż się wydaje, przynajmniej jeśli ktoś chce tańczyć na rurze dobrze. ;)
Usuńja mogę tańczyć na lampie. albo na lodówce, będzie blisko do żarcia.
UsuńSexeh. :P
Usuńsmirku, mogę zatańczyć z Tobą duet. Ja będę wychodzić z lodówki, niczym króliczki Playboya z tortu.
UsuńZielonym długopisem już usunięto... Po pierwszej ocenie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za informację, już usunięte.
UsuńI znów ten słomiany zapał!
UsuńPaczajcie: szczerakrytyka.blogspot.com/ Załamałam sie @.@
OdpowiedzUsuń"Pod jakim pseudonimem się kryje? Ta odpowiedź jest prosta,
UsuńNatala. Jestem jedno z oceniającą blogu z opiniami blogów." - polski trudny język być :) Eh, co za dziecinada. Zerknijcie na jedną z ocen, która ma z 15 zdań. Nie będę się brzydko wysławiać, ale... no wiadomo, o co chodzi.
Haha, ja znalazłam taką ocenę, co o treści jest napisane jedno zdanie!
UsuńNeXeli
Tak? Chętnie zobaczę. Czy mogę prosić link?
Usuńhttp://skorpionowa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOto propozycja szablonu na Katalog. Jak się podoba? Jakie macie sugestie i uwagi? /M.
Hm, ogólna koncepcja ładna, ale nie bardzo rozumiem, co w tym szablonie robią Audrey Hepburn i Amanda Seyfried w klatkach filmowych. Albo inaczej: co te dwie aktorki w ramkach w postaci klatek filmowych mają wspólnego z ocenianiem. Ale sama koncepcja jest ok, czytelna i przejrzysta, co najważniejsze.
UsuńZozali zaproponowała już autorce umieszczenie tam zamiast tych aktorek buttonów dwóch ocenialni. Oby tylko nie wywołało to oburzenia, bo wybierając buttony, kierowałam się estetyką obrazka i długością istnienia w ocenosferze danej ocenialni./M.
Usuńokropny szablon
UsuńHm, danie tam buttonów ocenialni może być nieco zbyt kontrowersyjne. Nie lepiej zapełnić tę drugą kartkę jakimś tekstem? Albo, jeśli już koniecznie obrazki, wybrać coś neutralnego, np. pióro/długopis (bo pisanie ocen) albo jakąś ocenę np. szóstkę, A, odhaczone kratki, coś w tym stylu?
UsuńMoja reakcja na ten szablon.
UsuńJasna czcionka na ciemnym tle... GRATULUJĘ. Poza tym grafika jest brzydka. Koncepcja może być przejrzysta, ale niestety nie zatuszuje kompletnie niezrozumiałego dla mnie doboru kawałków kliszy z totalnie przypadkowymi zdjęciami niemającymi nic do katalogu. Teczka? Srsly? Już bardziej zrozumiałe by były dla mnie jakieś przybory biurowe, choć nadal nietrafione. I ten wzór jak na babcinej tapecie. YAY! Ogólnie nastrój jak na stypie.
A, czekajcie. Audrey Hepburn i wzór z tła - to może miało być coś retro ento vintage boho?
NOPE...
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczyt graficznego kunsztu, ale halskowe dzieło wisi tu bardzo długo - myślę, że przydałoby się trochę świeżości.
UsuńJak bardzo szkoda, że Wisielec ma przerwę... /M.
Bez obrazy, ale co szablon, to gorszy :P
Usuń~Deneve
PardĄ, ale siedzę na mailu z nazwiskiem i nie chciałabym go tu upubliczniać :)
Borze szumiący, co za koszmar.
Usuń"Zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczyt graficznego kunsztu, ale halskowe dzieło wisi tu bardzo długo - myślę, że przydałoby się trochę świeżości." - chyba nie rozumiem, lepiej dać coś paskudnego, byle zmienić?
Jasne, że nie. Na maila dostałyśmy ten właśnie szablon i postanowiłam spytać o opinię czytelników - dla których, bądź co bądź, Katalog istnieje. Niestety nikt nie podesłał nam niczego lepszego, a sama nie mam pojęcia o grafice./M.
UsuńHm, to może by jakoś dać znać, że potrzebujecie? Bugiem a prawdą, większość dzieł na szabloniarniach to koszmarki.
UsuńLeleth, Katalog prawie co chwila przypomina (w postach i komentarzach), że poszukuje kogoś, kto stworzyłby nowy szablon. Tu nie chodzi raczej o brak reklamy, a o brak odzewu.
UsuńCóż, nie zauważyłam :). Zawsze można zamówić. Konkretna prośba ma zdecydowanie większą moc.
UsuńNo tak, ale jak sama powiedziałaś, większość dzieł na szabloniarniach nie pobije obecnego szablonu halskiej. Znasz więc może kogoś godnego polecenia? /M.
UsuńNo niestety, skrytykowałam, ale nie poradzę. :) Ten szablon jest estetyczny i oryginalny, dwie zalety, której większość dzieł szabloniarni nie ma. Jedyne, co mam mu do zarzucenia, to to tło desek, czasami nie widzę czcionki.
UsuńChyba, że znowu poprosicie halską? Wiem, przydałoby się może coś w innym stylu, ale osobiście rzadko się spotykam z niepowielaniem schematów, niestety.
Na Wiosce Szablonów widziałam ostatnio zamówienia. Poza tym chyba jest Katalog graficzny, si? Są brzydale, ale można znaleźć coś ładnego, jeśli się poszuka. xD
Usuńhm, ja jestem okropna i wybredna jeśli chodzi o szablony i z wszystkich, do których udało mi się dokopać na Katalogu Graficznym, podobały mi się prace trzech szabloniarek, z których jedna jest martwa, choć miała na jakichś tygrysach powracać, phi. chyba problem jest właśnie z tym szukaniem, z tym, że tego jest tak w chuj dużo.
Usuńpoza tym, proszę nie narzekać, że takie same złe propozycje, na mojego ślimaka nikt nie zareagował. a takie dzieło sztuki. :<
dante, zrób coś dla KO! <3
Jakiego ślimaka, smirek? Coś mi umknęło.
UsuńJa nie robię szabloników, nope. xD
no, tego ze śluzem na książce...
UsuńHm, hm. Pewnie nie powinnam pisać tutaj, tylko pofatygować się drogą mailową, ani tym bardziej pod wywiadem, ale skoro to najnowszy post, to jednak pozwolę sobie to zrobić.
OdpowiedzUsuńNiezbyt podoba mi się nowa koncepcja współpracy ocenialni z katalogiem, a mianowicie comiesięczne informowanie o dalszej egzystencji mojej ocenialni. To upierdliwe i ograniczające; od lat pracuję sama właśnie dlatego, aby pozwolić sobie na pełną niezależność i absolutnie nie odpowiada mi spowiadanie się z mojej działalności, choćby skrócone do "nadal funkcjonuję", zwłaszcza co miesiąc. Rozumiem waszą intencję, wiem, że macie mnóstwo niepotrzebnej pracy ze sprawdzaniem, czy dana ocenialnia żyje, i rozpoznaniem, czy brak ocen to zastój, czy już śmierć kliniczna. Ale z drugiej strony, skoro ja w ciągu miesiąca czy dwóch nie mogę skończyć jednej oceny, to na pewno nie będę też pilnować się, żeby co parę tygodni dać wam znać. Poza tym naprawdę nie lubię takiej przymusowej asymilacji; jeśli chcę i mam coś do powiedzenia, to napiszę, ale nie cierpię i nie zgadzam się na takie narzucone i zorganizowane funkcjonowanie w katalogowej społeczności. Bo nie.
Zawsze staram się w razie zastojów zostawiać na blogu przynajmniej informację z datą o tym, co się dzieje i ze swojej strony mogę obiecać, że jeśli Talking about zdechnie, poinformuję was o tym i poproszę o wyrzucenie ze spisu. Ale tylko tyle. Jeżeli to za mało - to przepraszam, ale chyba podziękuję za współpracę. Bo naprawdę cenię sobie katalog, lubię panującą tu atmosferę i często zaglądam, ale odrzuca mnie każda forma przymusu.
Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń i pozdrawiam,
Isamar
Przyznam szczerze, że nic o tym nie wiedziałam. Wróciłam z wyjazdu i patrzę, że dziewczyny wprowadziły tę zmianę. Nie mam pretensji, nic z tych rzeczy, samej też zdarzyło mi się nie pokusić o konsultację z nimi i wyszło, co wyszło.
UsuńPostaram się, abyśmy następne decyzje podejmowały w porozumieniu z czytelnikami, a także w większej mierze między sobą.
Sprawę z informowaniem jeszcze przemyślimy, bo z tego co czytałam, nie tylko Ty jej nie popierasz. /M.
Nikt nie nakazuje przymusowej asymilacji... no prócz mnie. Isamar, jeśli nie chcesz się asymilować, współpracować, a jedynie być sama sobie... proszę cię, droga wolna, zrób jak ja, usunęłam swoją ocenialnię ze spisu, mimo że nadal jako tako funkcjonuje. Nie chcesz, nie musisz. Katalog, moim zdaniem, być może mylnym, daje reklamę oraz jakby potwierdzenie, że współpracujące z nami ocenialnie funkcjonują. Zdarza się zbyt często, że ocenialnie powstają i równie szybko znikają z blogosfery. Wybacz, ale za stara już jestem, by biegać za każdym, pytać się, czy jeszcze dycha, czy na pewno sobie nie odpuści... no raz na miesiąc zajrzysz na swojego bloga, to równie dobrze możesz zajrzeć i tu i powiedzieć, że jednak nie porzuciłaś sprawy. Być może inne współautorki mają większe zaangażowanie i lubią proszenie się o wszystko, ja jestem na to za stara. Zdania nie zmienię, na razie nie mam czasu, ze względu na gości w domu, zająć się sprawą dokładniej, wrócę do tego po weekendzie. Zawsze możecie złożyć wniosek o wywalenie mnie z Katalogu. Wrócę do sprawy po weekendzie, w razie czego pisać na maila do mnie, nie tu, bo nie będę śledzić komentarzy.
UsuńPozdrawiam
Misako, kochanie, jak do tej pory z tego co wyczytałam, były to jedynie dwie osoby. Być może coś przegapiłam...
UsuńA mnie tam w sumie interesuje, w jaki sposób Wam, pracownicom Katalogu, ten nowy pomysł sprawę ułatwi, bo szczerze mówiąc - ja tego nie widzę. Może jakaś głupia jestem, może szukam dziury w całym, nie wiem, ale jak tak o tym myślę, to mi się wydaje, że bardziej Wam to zaszkodzi, niż pomoże. Poważnie, przemyślcie to: to się dopiero bałagan zrobi, jak Wam z każdej ocenialni ludzie przyczłapią z informacją o tym, że ocenialnia jednak żyje, jak te ich powiadomienia będziecie musiały wyłowić spośród całego mnóstwa komentarzy pod podsumowaniami, jak potem jeszcze będziecie musiały sprawdzić, które ocenialnie się nie wpisały - po co? Po co, pytam, skoro tam po lewej macie taki fajny gadżet, co się „Najnowsze posty” zowie, który Wam w dodatku wyświetla, gdzie i kiedy dokładnie opublikowano post. Wystarczy się tylko skontaktować z tymi dwoma, trzema czy chociażby czterema ocenialniami, które regulaminowe dwa miesiące przekroczyły, albo je po prostu z marszu usunąć i po sprawie - łatwo, czysto i bez niepotrzebnego zamieszania. Trzeba tam tylko od czasu do czasu zajrzeć i po kłopocie. I dlatego właśnie za Chiny Ludowe nie rozumiem, po co Wam to całe zamieszanie, skoro można łatwiej i przyjemniej. Lubicie sobie utrudniać, co? :) (Zupełnie inną sprawą jest to, że nie pojmuję też, jak jedna osoba może podejmować takie decyzje bez konsultacji z pozostałymi członkami załogi, ale to już w sumie sprawa między Wami.) / F.
UsuńZozali: nie ma pośpiechu, przede wszystkim. I wniosków żadnych składać nie będę, nie chce mi się bawić w informowanie, a będę się bawić we wnioski, też mi logika.
UsuńNapisałam głównie po to, żeby zasygnalizować, że ten pomysł się nie podoba przynajmniej mnie, może komuś jeszcze - nie wiem. W nadziei na dyskusję. Bo ja z kolei nie jestem z tych, co po miesiącu rzucają ocenialnię, t-a też się trzyma już ponad rok, więc nic nie wskazuje na to, by miało upaść. Jeśli upadnie, powiem. Można o to samo poprosić wpisujących się do katalogu. Nie wszyscy to zrobią, ale z tego, co zauważyłam, gdy jakaś ocenialnia ze spisu znika, to zawsze ktoś w komentarzach wam o tym mówi, więc w gruncie rzeczy wcale nie musicie biegać po tych ocenialniach i sprawdzać. Mi natomiast się nie uśmiecha latać co miesiąc do was i pisać, że owszem, jestem. Gdybym chciała bawić się w takie rzeczy, to - przepraszam za brutalizm - założyłabym katalog ocenialni, bo wydaje mi się, że jednak taka jest idea, że to wy zerkacie na ocenialnie, a do was nie ocenialnie, ale poszukujący ocenialni.
Jeżeli natomiast projekt dyskusji nie podlega, to oczywiście nic już nie mówię, poddaję się i zgadzam się na zniknięcie ze spisu przy następnym podsumowaniu i braku informacji ode mnie, pretensji mieć nie będę ;) Bo owszem, fajnie mieć reklamę, ale aż tak mi na niej nie zależy. A z tą współpracą nie przesadzajmy: nie widzę żadnego zaangażowania katalogu w działanie mojej ocenialni, więc nie widzę powodu, dla którego ja miałabym się u was angażować. Wszyscy robimy, co lubimy, do jakiegoś stopnia się stykamy - i to jest okej, ale nie wymuszajmy na sobie dodatkowych działań.
Wreszcie jakiś głos rozsądku w sprawie. Mówię o F. oczywiście. Podpisuję się oburącz i obunóż.
UsuńZozali, no offence, ale szantażowanie odejściem to tak trochę przedszkolny poziom.
A w ogóle to - blogaskowanie - SERIOUS BUSINESS!
W regulaminie istnieje prośba o informowanie o istotnych zmianach, a że nie każdy się do niej stosuje, to już inna sprawa.
UsuńRzeczywiście, dla mnie "najnowsze oceny" zupełnie wystarczają i co jakiś czas sprawdzam ocenialnie plasujące się tam na samym dole, jeśli minęły regulaminowe 2 miesiące - piszę komentarz i po zerowym odzewie usuwam. Nie jest to dla mnie specjalnie kłopotliwe czy czasochłonne. Tak jak mówiłam, jeszcze to omówimy wśród współautorek. Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi - słusznej według mnie. /M.
Warto jest trzymać Paranienormalne oceny w spisie?
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to może jakiś remont, ale rzeczywiście długo to trwa i już je usuwam. /M.
UsuńA co z Czasem Nagonki?
UsuńDwa miesiące jeszcze nie minęły od ostatniego postu, więc dajmy jej szansę. /M.
UsuńTylko że tam nie pojawiła się dotąd żadna ocena i nie ma ani jednego oceniającego czy chociażby stazysty.
UsuńWidzę Aniu, że już wszędzie się pokazujesz.
UsuńTo jakiś problem?
UsuńKO to jest "wszędzie"?
Świetny wywiad, zarówno od strony pytającego, jak i odpowiadającego :) Już nie mogę się doczekać kolejnego wywiadu, masz talent Chiyo!
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję. Chociaż myślę że wiele w tym zasługi osób, z którymi rozmawiam. Trudno przeprowadzić choćby w połowie interesujący wywiad, jeśli ktoś nie ma zbyt wiele (ciekawego) do powiedzenia. :)
UsuńAle dziękuję. Następny już jest w fazie planowania. ^^
Trzeba też umieć zadawać pytania, co Tobie naprawdę dobrze wychodzi. :) Oczywiście nie zdradzisz, kto (albo z jakiej ocenialni) będzie w następnym, prawda? ^^
UsuńPowiedziałabym raczej, że trzeba umieć słuchać, co ta druga osoba mówi, rozmawiać a nie odpytywać, ale pewnie sprowadza się to do tego samego.
UsuńOczywiście, że nie zdradzę! Toż nawet teraz, gdyby dziewczyny z SIS-u się ze sobą nie zgadały, nie wiedziałyby, że rozmawiałam z nimi wszystkimi. Element niespodzianki dobrze wszystkim robi. ;) Ale mogę zdradzić, że będzie to raczej rozmowa z jedną osobą, nie kilkoma.
Co mi tam. Składam wniosek o wymienienie Zozali. Skoro stara jest i jej się nie chce? Dajmy babince odpocząć.
OdpowiedzUsuńEjże, bo jeszcze dziewczę faktycznie zrezygnuje, jak te wszystkie oceniające po usłyszeniu słowa krytyki. Nie wiem tylko, po co się podłożyła z tym tekstem o wnioskach.
UsuńW każdym razie - skoro mamy bunt pełną parą, to może faktycznie nie bawcie ułatwianie sprawy, które po prawdzie będzie utrudnieniem? Ja rozumiem, że my mamy ze sobą współpracować i tak dalej, ale to naprawdę tylko skomplikuje sprawę obu stronom. Bo co, bo będziecie sobie ocenialnie odhaczać? Popieram F. w stu procentach.
Też wydaje mi się, że Zozali już zapracowała na spokój na stare lata i w sumie normalka, że w jej wieku może już się nie chcieć. Także popieram i zdrówka życzę.
UsuńObawiam się, Moi Mili, że przejść na emeryturę Tusk jej jeszcze nie da. Tak więc pozwólcie człowiekowi w spokoju pracować. Wyrażanie sprzeciwu a pisanie donosów to dwie różne sprawy są.
UsuńSkoro dla Zozali blogaski to całe życie i nie jest w stanie sobie z tym poradzić, to faktycznie proponuję dla niej przerwę. Przyda się, może wyjdzie na spacer i ochłonie :)))
UsuńMyślę, że nie ma sensu czepiać się Zozali, ponieważ pomysł z informowaniem był mój, także... możecie jeździć po mnie ile chcecie : ). Mamy weekend, wyszalejcie się.
UsuńW Biedronce nadal sprzedają podróbkę Piccolo po Sylwestrze, możemy szaleć.
UsuńTwoim pomysłem było, by Zozali w jednym komentarzu dwa razy napisała jaka to stara jest i jak bardzo się jej nie chce? Mójezu, ale czemu kazałaś jej to zrobić?
UsuńInformowaniu o istnieniu ocenialni co miesiąc : ).
UsuńPrzedni żart, milordzie. <3 To ci się udało, uhuhuhu.
UsuńTwoim pomysłem było informowaniu o istnieniu ocenialni? Czy by Zozali napisała informowaniu o istnieniu ocenialni? Czy może kazałaś jej zrobić informowaniu ocenialni?
UsuńKali nie umieć polskim, Kali nie rozumieć. :( Ale Kali wiedzieć, że w tej dyskusji chodzi o podeszły wiek Zozali, rozmowa, czy informowaniu o istnieniu ocenialni co miesiąc ma sens jest kilka pięterek wyżej. Nie ma za co. :)
Nie chodzi o to KTO to wymyślił, ale o to, jak Zozali się zachowała, no i o to, że nie skonsultowano tego pomysłu z resztą załogi Katalogu, nie mówiąc już o samych zainteresowanych, a więc autorach ocenialni. Postawiłyście wszystkich przed faktem dokonanym, a kiedy ktoś zgłosił sprzeciw, dowiedział się, że może ocenialnię z Katalogu usunąć, a sama Zozali dwukrotnie podkreśliła, że jest za stara na sprawdzanie, czy zapisane w Katalogu ocenialnie wciąż działają, po czym jeszcze wyskoczyła z tekstem, że zawsze możemy złożyć wniosek o wyrzucenie jej z załogi. Przepraszam, co? Być może się mylę, ale dla mnie to zabrzmiało tak, jakby Zozali zwyczajnie strzelała focha z przytupem i melodyjką, bo ktoś śmiał mieć inne zdanie i bezczelnie odważył się je wyrazić.
UsuńPodoba mi się ten wywiad (a że dotyczy jednej z moich ulubionych ocenialni, to podoba się tym bardziej). Dobra robota, Chiyo, pytania świetne. Ale czemu, czemu żadna z oceniających nie wymieniła jako błędu do wyeliminowania tego przeklętego "rok dwutysięczny któryś"? Ja się drę na telewizor i radio, ilekroć ktoś - szczególnie dziennikarz - tak powie. Czy nikt nie chce się drzeć ze mną?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, bo to chyba najlepsze miejsce, żeby zapytać o coś, co należy do wywiadu: Lum, do napisania czego Cię zainspirowałam? :)
Cóż, każdy ma własne obsesje i to co jednych doprowadza do szewskiej pasji, innych nie razi aż tak bardzo. Póki co jeszcze nikt nie wymienił błędu, który mnie doprowadza do zgrzytania zębami (chociaż to dopiero drugi wywiad, nawet jeśli już pięć osób na koncie, więc może jeszcze ktoś się trafi?).
UsuńI dziękuję bardzo za uznanie. :)
świetny wywiad :3 Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńA co do wniosków... Nie uważacie, że to tylko odstraszy oceniających od katalogu? Ja rozumiem, że możecie powiedzieć "Niech odejdą, łaski bez", no ale przecież sam adres brzmi "katalog-OCENIALNI", więc jaki to ma sens? W pełni popieram F.
Pozdrawiam!
Dlaczego ma odstraszyć?
UsuńSkoro oceniające/administratorki czy kto tam jeszcze co miesiąc piszą podsumowania ocenialni, której są - nazwijmy to niezbyt ładnie - klientami, to czemu nie mogą się wysilić i napisać głupiego "działamy"?
Nie oszukujmy się KO robi ocenialniom niemałą reklamę, więc... myślę, że to nie jest jakiś megakosmicznieszalony wymóg? Co innego gdyby dziewczyny kazały pisać w komentarzach sprawozdania z miesięcznej działalności ocenialni, albo nie wiem, pieśni pochwalne na cześć KO.
Tatis.
Można wiedzieć, ile osób i kto to pracuje na Katalogu?
OdpowiedzUsuńNa profilu, z którego piszę, jest to napisane w ramce "O mnie".
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńWysłałam do Was mail i nie dostałam nic zwrotnego. Mam nadzieję, że przeczytałyście, tylko ominęłyście funkcję odpowiedź. ;]
Ja mogę czasem zapomnieć poinformować Was o istnieniu Opieprzu, ale nie zapowiada się, by Opieprz upadał. Wręcz przeciwnie - trzymamy się od rewolucji dodawania ocen co 3-4 dni, co widać w "ostatnio dodanych ocenach" w lewej kolumnie na Katalogu ;] Dla mnie nie jest to żaden problem zostawić Wam miłego komcia ;] Jeśli zapomniałabym, zrobi to Dziabara, lub inny oceniający.
Asetej
Nic nie doszło :(. /M.
UsuńTak też myślałam ;] Przydałaby się na katalogowym szablonie widoczna z daleka ramka "kontakt" do wszystkich twórców, bo znaleźć maila do Plotkary lub Misako nie jest łatwo ;] Chyba że jestem ślepa i nie widzę? ;]
UsuńPozdrawiam
Asetej
PS treść maila mniej więcej była powtórzeniem komentarza powyżej. My żyjemy i żyć będziemy, nie upadamy, wiec zawsze od nas ktoś u Was pod podsumowaniem zakomciuje naszą żywotność
Mojego maila można podać gdziekolwiek. I tak używam go wyłącznie do ocen : ).
Usuńsmirek? A dlaczego akurat smirek odszedł?
OdpowiedzUsuńTeż mnie to bardzo ciekawi. Tym bardziej że smirek zniknął z spisu oceniających na sisie. Mam złe przeczucia...
UsuńI kolejkę smirek zablokował i osobista punktacja ze strony smirka zniknęła. Nie podoba mi się to.
UsuńBo smirek się ewakuuje, moi mili państwo.
UsuńZ blogosfery? Czy tylko ze "światka" ocenowego?
Usuńhm, trudno to określić. po prostu kilka rzeczy przestało mnie już kręcić, więc nie chcę tu siedzieć na siłę.
UsuńSzkoda, że smirek odchodzi. Mam jednak nadzieję, że z całego blogowego świata. Jeśli tak, to po prostu powodzenia.
UsuńMam nadzieję, że NIE z całego blogowego świata.*
UsuńSzkoda smirka. A Issle?
UsuńTa nagła ewakuacja jest... strasznie się nią zdziwiłam, no i smutno trochę. Sis bez smirka? Nie brzmi to ani trochę dobrze...
UsuńKolejna osoba odchodzi. No nie!
UsuńPrzykro, że tyle osób odeszło... Tym bardziej, to były osoby kojarzone przede wszystkim z KO (no, smirek to bardziej z SiS, no ale)...
OdpowiedzUsuńW każdym razie ja informuję, że wysłałam maila do Katalogu, nie wiem czy doszedł.
Odpisałam już na Twoje gg :). /M.
UsuńCzy mógłby mi ktoś wyjaśnić, skąd taka fala odejść teraz i nagle? Zjawisko jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty czekasz na wyjaśnienia.
UsuńDla mnie z kolei jest to całkowicie zrozumiałe.
Fale hejtów, jakie zalewają ostatnio ocenialnie i Katalog naprawdę nie motywują. Nie wiem, może to kogoś ucieszy, że swoimi uberironicznymi komentarzami wykurza stąd ludzi. Mnie też nudzą już te hiperzabawne komentarze o lajkach na fejsbuku, bólu dupy i tym podobnym. Może kogoś to dowartościowuje, kto wie. Niemniej ocenosfera przesiąknięta ludźmi czyhającymi na najdrobniejsze potknięcia i hejtującymi wszystko, co żyje - bo tak - działa odstraszająco.
Niby tak, ale to jest tylko internet i nie można do tego tak emocjonalnie podchodzić. Trzeba nabrać trochę dystansu : ). Nie wiem, może po prostu mam ważniejsze sprawy niż blogowi hejterzy, a może po prostu nie odczułam na sobie ich zachowania, chociaż przez wiele lat w blogosferze oberwało mi się dosłownie za wszystko.
UsuńMyślę, że to bardziej kwestia: czy jest sens siedzieć tutaj, marnować czas, kiedy to wszystko wygląda, jak wygląda. To nie jest podchodzenie emocjonalne a raczej "rozsądkowe". /M.
UsuńMożliwe, ale moje rozsądkowe podejście wygląda mniej więcej tak - skoro lubię to, co robię i wychodzi mi to całkiem dobrze, to dlaczego mam z tego rezygnować przez pojedyncze jednostki, którym to nie odpowiada?
UsuńNo tak, tylko gorzej, jeśli ktoś przestaje to lubić i widzieć w tym sens. /M.
UsuńJeśli uargumentowanie swoich racji jest dla Was falą hejtu bo tak, to co mogę mieć do powiedzenia...
UsuńUargumentowanie swoich racji? Mówisz o tych zabawnych komentarzach przesiąkniętych ironią?
UsuńCenię sobie osoby takie jak np. Isamar, która zawsze przedstawia kulturalnie swoje argumenty i nie musi odnosić się przy tym kpiąco do czegokolwiek. /M.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńI Wy serio nie dostrzegacie innych argumentów niż te Isamar, innych wypowiadających się osób? Nie mam więcej pytań.
UsuńBtw, można wypowiadać się kpiąco, ale kulturalnie.
Pardon, musiałam usunąć, bo w ciągu edycji zdań, powychodziło mi parę potworków, których na tym tle nie da się dojrzeć. Ja nie daję rady, przynajmniej,
UsuńJestem falą hejtu! Była taka piosenka na tsunami, nie?
Drogi Katalogu ocenialni, a właściwie, ktokolwiek się pod tym kontem ukrywa, ja Tobie coś powiem. Gdybyście, zamiast wykonywać najbardziej idiotyczne pomysły, jakie komuś przyjdą do głowy, omówiły(li?) je między sobą, to by się nie okazywało pod każdą Waszą notką, że ktoś z Waszej grupy się z czymś nie zgadza, o czymś nie wie, czegoś nie chce etc. I nie, to nie ja jestem powodem, dla którego ktoś może odejść, ale raczej Wasze niezorganizowanie i brak porozumienia w najbardziej podstawowych kwestiach. Jak się chce tworzyć taką instytucję jak Katalog, to trzeba najpierw zapewnić sobie możliwość kontaktu i rozmowy. To, że Wy ze sobą nie rozmawiacie inaczej niż pod notkami i wyciągacie przy okazji wszelkie brudki NIE JEST moją winą.
Ale dzięki za dowartościowanie, naprawdę, czuję się wyróżniona.
Tak w ogóle, jakby ktoś się ze mnie śmiał, to ja bym się zastanowiła, czemu. Bo, o dziwo, nawet tak zwani hejterzy muszą mieć jakąś pożywkę. Ale po co, zamiast odpowiedzieć argumentami, przemyśleć pewne sprawy, lepiej nazwać innych hejterami.
UsuńNie chcę tu odnosić się do Katalogu jako całości, wiem, że są osoby, które się w to naprawdę angażują, zależy im i szanuję to oraz doceniam ich pracę. Ale tak, pewne Wasze akcje mnie po prostu śmieszą (chociaż ja akurat nie pamiętam, żebym z Was "kpiła"). To nie są najdrobniejsze potknięcia, to jest totalny brak "profesjonalizmu". Możecie mnie nazwać hejterem.
@Leleth: A gdzie wyczytałaś, że nie dostrzegamy? Przed nickiem Isamar widnieje "np.", co znaczy, że podałam ją jako przykład osoby przedstawiającej swoje racje w sposób kulturalny, umiejącej obejść się bez ironii.
UsuńCzyli kpiny i naśmiewanie się są uważane za przejaw kultury? Również nie mam pytań.
@Sileana: Chyba nie rozumiesz. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio komunikacja nawaliła, ale pracujemy nad tym. Tu rozchodzi się o Wasze kpiące podejście do wszystkiego.
Nie rozchodzi, tylko chodzi.
UsuńMisako, bo rozumiem, że to ty piszesz, naprawdę uważasz, że nie można wypowiadać się z ironią, ale kulturalnie? Że tak polecę slangiem internetowym: LOL.
Nie, tu nie chodzi o nasze kpiące podejście do wszystkiego, chodzi o to, że Wy dajecie do niego całe mnóstwo powodów. Ja nie zauważyłam, żeby inni komentujący czepiali się nas, oni wypowiadają się na temat Waszych pomysłów. "Do wszystkiego"... ja nie zauważyłam, żeby każdy post tutaj był krytykowany.
No i? No chyba nie rozumiem, bo parę postów wyżej zostałam nazwana przyczyną odejścia z Katalogu paru osób.
UsuńRozchodzić to się może odór po pokoju. I rzeczywiście, jakiś taki smrodek się unosi...
Generalnie, Katalogu, to się sam podkładasz, ciągle, ciągle i wciąż. Aż żal nie skorzystać. Nie widzę powodu, dla którego miałabym zmienić swoje zachowanie, skoro nie ma w nim nic nagannego. Nic, bo trochę śmiechu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, spróbuj kiedyś.
Radzę podejść do tego określenia z przymrużeniem oka. Pochodzi z pewnego serialu, ale widzę, że od teraz powinnam dać sobie spokój z kolokwialnymi zwrotami, bo to pewnie też brak profesjonalizmu. Wybaczcie, już będę całkowicie poważna.
UsuńMnie chodzi jedynie o to, że wszystkie racje i konstruktywną krytykę można przedstawić bez ironii i wiecznego hejtowania. A Wy wciąż nas atakujecie. Tyle.
@Sileano: Nie zostałaś tak nazwana. Nic takiego nie napisałam. Napisałam natomiast, że to, co się dzieje w ocenosferze, jest zniechęcające. A hejtowanie to potęguje. / M.
"Fale hejtów, jakie zalewają ostatnio ocenialnie i Katalog naprawdę nie motywują. Nie wiem, może to kogoś ucieszy, że swoimi uberironicznymi komentarzami wykurza stąd ludzi."
UsuńBadum tss. Jeżeli myślisz, że nie wiem, co to podmiot domyślny, to się mylisz.
Katalogu, teraz uwaga - jesteś serio tak tępy czy myślisz, że ta postawa skrzywdzonej niewinności kogoś zmyli? Nic do Ciebie nie dociera, czegokolwiek i w jakikolwiek sposób by tego nie napisać, Ty dalej klepiesz te same formułki, wyuczone na pamięć z "Poradnika Fochania Ałtoreczki". Nie chce mi się po raz kolejny pisać tego samego, poszukując nowych słów i zdań, które być może w końcu zrozumiesz i nie wiem, z czego wynika ten Twój opór przed wiedzą. Ale to Twoja broszka. Tylko następnym razem, po kolejnej idiotycznej notce i wolcie, nie zwalaj winy na mnie.
"Radzę podejść do tego określenia z przymrużeniem oka. Pochodzi z pewnego serialu, ale widzę, że od teraz powinnam dać sobie spokój z kolokwialnymi zwrotami, bo to pewnie też brak profesjonalizmu. Wybaczcie, już będę całkowicie poważna."
UsuńTo nie jest kolokwializm, to jest błąd językowy. Przeciętny czytelnik nie ma pojęcia, że masz jakiś serial na myśli.
Radzę podejść do komentarzy innych z przymrużeniem oka.
"Mnie chodzi jedynie o to, że wszystkie racje i konstruktywną krytykę można przedstawić bez ironii i wiecznego hejtowania. A Wy wciąż nas atakujecie. Tyle."
Konstruktywna krytyka wyklucza hejt, tak mi się zdawało...
Mogę wtentegować swoje cztery litery? Wtenteguję, co mi tam. Katalog to naprawdę przydatna, ciekawa organizacja, choć niektórych odesłałabym gdzie indziej (na przykład Chiyo do Gossip Bum, bo dobry dziennikarz bardziej przydałby się raczej tam). Po prostu momentami ma się wrażenie, jakby głupiała od co poniektórych zgłoszonych tu ocenialni :> Naprawdę, ludzie, ze mną włącznie, nie robili by sobie jaj, gdybyście ustalały pomiędzy sobą sprawy takie, jak ta ostatnia. Skoro komunikacja nawaliła, to trzeba ją naprawić, nie? To nie polskie drogi, które trzeba załatać. Dacie sobie radę, tylko takie pomysły i zmiany ustalajcie najpierw między sobą. Ja naprawdę wierzę w Waszą inteligencję, problem w tym, że każdemu, nawet najmądrzejszemu na świecie, zdarzają się przejawy głupich pomysłów.
Usuń@Sileano: Chodziło mi o ocenosferę (ocenialnie + Katalog). I nie było to skierowanie bezpośrednio i jedynie do Ciebie.
Usuń"Katalogu, teraz uwaga - jesteś serio tak tępy czy myślisz, że ta postawa skrzywdzonej niewinności kogoś zmyli?"
I właśnie o to mi chodzi. Powątpiewanie w czyjąś inteligencję, hejty, ataki. Nie można obejść się bez tego?
Zrozumiałam, o co Wam chodzi i nawet przyznałam, że zawaliła u nas komunikacja i pracujemy nad nią. Chodzi mi jedynie o Wasze podejście i też nie chce mi się powtarzać tego po raz enty.
@emilyanne: Napisałam wyżej o tym, że postaramy się, żeby komunikacja więcej nie nawaliła. W sumie to chyba powinnam podziękować Ci za komentarz, z którego nie wylewała się ironia. /M.
@Emilyanne, ja wiem, że to tylko przykład był, ale weź, nie wyganiaj mnie. :P
UsuńAaaah, wybiórcze cytowanie mode on. Nie ma to jak sprawdzone sposoby sprowadzenia przeciwnika do parteru.
UsuńA co, miałam zacytować cały Twój komentarz? W tym właśnie zdaniu w największym stopniu wyraziłaś powątpiewanie w moją inteligencję, więc to właśnie je zacytowałam. /M.
UsuńA może po prostu zostawcie tą dyskusje i dajmy sobie wszyscy spokój? Rozumiem, że nadmiar czasu i emocji robi swoje, ale to do niczego nie prowadzi. Cieszmy się resztkami weekendu i spróbujmy wrócić do naszych normalnych zajęć na Katalogu zamiast poświęcać cenny czas na słowne przepychanki.
UsuńCzyżby? Nie wyraziłam żadnego powątpiewania tylko zadałam bardzo proste pytanie. Na dodatek rozwinęłam je dalej, abyś Ty, KATALOGU, nie miał żadnych wątpliwości co do tego, o czym piszę i do kogo.
UsuńA jeżeli Ty, Misako, koniecznie chcesz się poczuć hejtowana i móc sprawdzać w lusterku, czy dobrze wyglądasz jak płaczesz, to proszę.
Zdanie powyżej to była drwina, możesz sobie na nim poużywać.
Skwituję to prostym "ahaa" i pójdę za radą Plotkary. Pozdrawiam. /M.
Usuń@Chiyo, ja Cię nie wyganiam, ja stwierdzam, że w gazetce dobry dziennikarz przydałby się bardziej xD Jakby nie było, to jest katalog, a tam jest gazetka w końcu, nie? :D Trochę szkoda, że tak mało chętnych do jej prowadzenia, bo też całkiem fajna działalność. Może rób na dwa etaty? :D
UsuńRili, dziewczyny, to było niezmiernie ciekawe przedstawienie. Misako, to, że ktoś używa ironii, to nie znaczy, że jest złym hejterem. Niektórzy tak po prostu mają, że nie potrafią powstrzymać takiego odruchu, kiedy widzą jakąś bzdurę. Jestem tego przykładem - naprawdę myślę, że Katalog to fajna działalność. Tylko że ekipa momentami zapomina, iż gównoburza i ból dupy nie biorą się bez przyczyny. Prawda, Sileano? :D
Ciekawe? Wątpię, ale spoko.
UsuńMówię raczej o nadużywaniu ironii i nieustannym czepialstwie. /M.
A my mówimy, że ma to przyczynę.
UsuńNie wiem, co było w sumie skierowane do mnie: ten kawałek o kpieniu, ten o gównoburzy czy oba. W każdym razie, niby prawda, ale ja dosyć lubię być złym hejterem (cholernie mi się ten pleonazm podoba).
UsuńNawiasem, bardzo podoba mi się iście gimbusiarskie zakończenie dyskusji przez Katalog. niezwykle sprytne, to zakończenie, bo zostawia mnie z niepewnością, czy Misako chciała być "ironiczna", ale jej nie wyszło, czy że nie zrozumiała mojego posta.
@Emilyanne, ja już robię na dwa etaty. Przynajmniej dziennikarsko, bo jeśli weźmiemy pod uwagę wszystko, co robię, to tych etatów wyszłoby z siedem. :P I jakkolwiek nie mam nic przeciwko Gossip Bum, ani nawet blogowym gazetkom w ogóle, to jednak obowiązki w takiej gazetce nie godziłyby się z moim harmonogramem, bo musiałabym napisać iks artykułów w miesiącu, na co niespecjalnie mam czas ani ochotę. Tymczasem na Katalogu mam więcej luzu (co po bieganinie w redakcji "Proliteracji" naprawdę jest potrzebne), a i obracam się w środowisku blogów, które w miarę znam, tj. ocenialni, podczas gdy gazetki typu Gossip Bum nastawiają się na różnorodność, a nie każda ma tyle szczęścia, by zebrać sporą ekipę, coby każdy mógł zająć się wyłącznie jedną dziedziną blogosfery,
UsuńInformuję, że Oceny Opowiadań nadal funkcjonują i na razie działalności nie zamierzają kończyć ^^
OdpowiedzUsuńChociaż jak większość jestem zdania, że co miesięczny "meldunek" jest przesadą, współpracy jednak nie zamierzamy zrywać, więc w miarę możliwości się dostosujemy :>
hope - oceniająca.
Pozdrawiam ^^
Halska zgodziła się wykonać dla nas nowy szablon :). Oto jego zaczątek: http://s6.ifotos.pl/img/katalog2p_xahnwpq.png
OdpowiedzUsuńCo sądzicie?
Cóż, mam tylko nadzieję, że w tle pod postami nie będzie desek. ;)
UsuńNo, przydałoby się te deski zmienić, ale Halska ma już taki bredniowo-ciekawy styl. :>
UsuńA mówiłam już kilka razy, co zrobić, żeby deski zlikwidować. ^^
UsuńHuh?
UsuńŁadny, tylko trochę... podobny do obecnego? Ale to niekoniecznie zarzut :).
UsuńWitajcie, jestem podróżnikiem w czasie z roku 3035.
OdpowiedzUsuńMożecie mi zadawać pytania.
Zdam moje dwa oblane egzaminy? xD
UsuńCzy Rajek nadal istnieje?
UsuńRajek nadal się nie poddał.
UsuńPlotkaro, ciemno to widzę, odpowiedź na pytanie z egzaminu z fizyki w zadaniu drugim to "banan". Życzę powodzenia; z tą wiedzą możesz zmienić przyszłość.
Rajek to mocny s... znaczy się mocny orzech do zgryzienia. Dziękuję za tę informację. Ona uratowała mi życie. Myślałam, że bez niej nie zasnę i w ogóle ;)
UsuńZ tym, że... egzamin z fizyki mam już zaliczony, ale próbuj dalej.
UsuńAmy, koniec zabawy.
UsuńPlotkaro, Podróżnik mówił o tym, który będzie za rok :D
UsuńTo i tak dobra wiadomość, bo to oznacza jeszcze rok studiowania! Jeaaa! Już się cieszę na te imprezy w akademiku!
UsuńCzy będę wczoraj siedzieć na miękkim kamieniu?
Usuń(boRZe, logika)
Drapiący w szybę ufoludek, o ludzie, od razu przypominają mi się moje ulubione dowcipy o umarłych ludziach, fantastyczne ;D
OdpowiedzUsuńMamo, talent dziennikarski u Ciebie widzę, świetnie się te wywiady czyta :)
A dziękuję, dziękuję. Ten ufoludek w piekarniku i wszystkie pozostałe pytania numer 2 w "W ogniu pytań" trafiły na kategorię pt. "dziwne i kreatywne". Chyba w momencie tworzenia pytań przypomniały mi się wszelkie dziwne i kreatywne pytania ekipy PWN-u. ;)
UsuńA nie wiem, jakie były, ale Tobie ciekawie wyszło, odpowiedzi też kreatywne :)
UsuńTo może wtrącę jakieś takie "dziwne i kreatywne" w następnym wywiadzie... ;)
UsuńTo o czym teraz dyskutujemy? ;d
OdpowiedzUsuńŻółty śnieg jest niezwykle interesującym zjawiskiem, jak i jedzenie zupy widelcem.
UsuńBardzo fajny wywiad :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Moje Drogie!
OdpowiedzUsuńPrzyszłam Was przytulić i zapewnić, że ocenosfera jest z Wami (tzn. z Katalogiem)! Robicie świetną stronę i to Wy macie prawo dyktować co tu będzie (burdel w komentarzach, szablon z deskami pod postem, czy wywiady Chyio). Wasze podwórko, to Wasza sprawa i nikomu nic do tego.
Sileana, Leleth, emilyanne, Krulik, dante, kura z biura, Melody, Irena Endlerowa, Deneve - to są osoby, które lubią wypisywać błędy innych i śmiać się nich. Mają ogromną wiedzę w tym zakresie, którą się szczycą, mimo że uważają, że każdy, kto jej nie posiada to idiota. Dodatkowo uważają, że jeśli źle piszesz (niepoprawnie) to należy zrobić wszystko, by odebrać ci radość pisania. Na swoim forum mają nawet wątek, w którym po prostu obrażają oceniających - tak, bo fakt, że oceniający robi błędy usprawiedliwia obrażanie go.
Jedyna metoda - ignorować, ignorować, ignorować.
SJA
PS. czekam tylko aż mnie tam zacytują ;) nie zapomnijcie napisać o bulu dópy moim, lasie ;)
Mój ty borze soczysty. Albo jesteś wybitnie dobrym trollem, albo czas iść podciąć żyły mydłem w płynie.
UsuńZdajesz sobie sprawę, że Katalog nie jest bytem odrębnym, a egzystującym właśnie dzięki działalności innych?
Usuń"Mają ogromną wiedzę w tym zakresie, którą się szczycą, mimo że uważają, że każdy, kto jej nie posiada to idiota." - Nie rozumiem tego zdania. Już pomijając jego prawdziwość, to mimo że zakłada sprzeczność, której ja tam nie widzę. I serio, umiejętność poprawnego pisania to tak ogromna wiedza, którą powinnam się szczycić? W życiu by mi to nie przyszło do głowy. To jest umiejętność, którą powinien posiadać każdy.
"Dodatkowo uważają, że jeśli źle piszesz (niepoprawnie) to należy zrobić wszystko, by odebrać ci radość pisania." - Nie, należy zrobić coś, żeby ktoś pisał poprawnie. Jeśli wytknięcie komuś błędów powoduje załamanie nerwowe, to się do tego po prostu nie nadaje. Znam mnóstwo osób, które poprawiałam i które mi za to dziękowały, bo się dzięki temu kształciły, a nie strzelały focha, bo ktoś śmiał zakwestionować ich nieomylność.
Masonie, nie używaj ironii, jak możesz.
UsuńLeleth, dowaliłaś cytatami, a zapomniałaś o bólu dupy? No weź, Siostra Jakiegoś Anioła może czuć się nieusatysfakcjonowana :D
UsuńJEŻU JA TU JESTEM! Nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym ktoś wymieni mój nick w komciu. Czuję się spełniona. <3333333333333
UsuńTy jesteś ortograficznym gestapo, dante. I jeździsz ZOMO-busem. A nie, czekaj. To ja miałam ZOMO-bus. Nevermind. To co, masz teraz platynowy nastrój i możesz sobie kupić platformę teleportacyjną? :3
Usuńdante, miałam podobną reakcję! :-D
UsuńNie ból dupy, tylko bul dópy. Wstydzę się, może tak prywatnie?
UsuńJej, ostatnio jestem tak sławną blogtrzustką...
Poproszę o następnego komcia, bo mi po pierwszym już radość opadła i nastrój spadł z platynowego na czerwony :(.
Widzę, że zajebistość Krulika spłynęła już na wszystkich...
UsuńP.S. Rzetelny dziennikarz nigdy nie użyje w swoim wywiadzie wtrąceń typu śmiech.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKruliku, zdefiniuj "rzetelnego dziennikarza".
UsuńTylko, że te osoby wymienione w komentarzu nie są ani nieomylne, ani całkowicie poprawne.
UsuńCzasami walą takimi błędami, które skrzętnie i po cichu poprawiają, że aż uszy bolą :)
No i taki bul dópy się dostaje od tego...
Ja nie mam problemu z wytykaniem mi błędów. Jeśli je popełniam, to wskaż mi je, proszę, zamiast rzucać ogólnikami. Poprawię i nawet podziękuję.
UsuńA co do błędów, które wypisuję, w swoim wolnym czasie, wytykając konkretne i wskazując poprawne wersje, taki ze mnie hejter bezczelny - tak, jestem pewna, że są błędami.
No jak można poprawiać błędy, no jak!
Wskazuję na twe życzenie - twoim największym błędem było ujawnienie tu Lunatyczki, maj dir.
UsuńOK, wszystko fajnie, ładnie, pięknie...
UsuńOstatnio zauważyłam, że zamiast komuś kulturalnie wypisać w komentarzu błędy, to on (ona, może nawet ono) się wyśmiewa. Jakby uważał tę osobę za kretyna.
Wszyscy jesteśmy tacy sami, mamy tylko inne umiejętności, a niektórzy dopiero zaczynają.
Tyle.
Leleth, przepraszam. Nie chciałam być ironiczna. To najwyraźniej efekt uboczny totalnego zblokowania.
OdpowiedzUsuńWiecie? Temat tych komentarzy odłóżmy może na bok, ale dziękuję Wam za ich ilość. Gdyby nie one, wywiad nie wybiłby się na sam szczyt listy Popularne posty - dziękuję za reklamę. Przy następnym wywiadzie może też wynajdźcie sobie jakiś temat-rzekę, co? Trochę smutno byłoby stracić 100% wywiadów w Popularnych postach. ;)
OdpowiedzUsuńLubię to! :)
UsuńRen
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta :-P Ale to musi ktoś puścić jakiś głupi tekst, żeby walki mogły się rozpocząć :-D
UsuńCzy tylko mnie psuje się wygląd Katalogu przy tak wielu komentarzach?
OdpowiedzUsuńZnaczy co się psuje? U mnie wygląda normalnie.
UsuńTło w pewnym momencie się ucina i wszystko wygląda tak:
Usuńhttp://img5.imageshack.us/img5/9208/beznazwy2ns.png
No i wreszcie się to wygodnie czyta.
UsuńNie mówię, że narzekam (bo deseczki często nachodzą na tekst i utrudniają czytanie), ale wydaje mi się, że zabieg nie był zamierzony dlatego pytam.
UsuńMam nadzieję, że nowy wygląd bloga będzie praktyczniejszy:)
Czy tylko moje oczy nie mają nigdy problemu z czytelnością czegokolwiek? Chyba odbije się to na mnie na starość, bo bardziej przeszkadza mi czarna czcionka na białym tle niż te deski.
UsuńMyślę, że całkiem dobrze wyszedł Ci ten wywiad, Chiyo. Superaśnie, że rozmawiasz z ludźmi, a nie tylko zadajesz im pytania. Irytuje mnie tylko ten "(śmiech)", czyli wtrącenie używane w kolorowych pisemkach. A na większości kolorowych pisemek nie powinno się wzorować. Jeśli coś ma być śmieszne, to pokaż to w słowach - nie trzeba na siłę akcentować atmosfery wywiadu, jak to powiedziała moja pani profesor. ;) Pytanie o 'Taniec z Gwiazdami" wyjątkowo ją podkreśla.
OdpowiedzUsuńAle ten śmiech to nie że czytelników, tylko dyskutantów, więc nie wiem, w czym problem...
UsuńMówię o tekście, samym wywiadzie, nie o komentarzach czy czytelnikach.
UsuńA ja o czym mówię, jak nie o tekście?
Usuń"(śmiech)" oznacza, że udzielający wywiadu się zwyczajnie ZAŚMIAŁ. Widzę problem ze zrozumieniem tak podstawowej rzeczy, ale z tym pretensje nie do innych, a do siebie.
UsuńNie no, naprawdę? Zaśmiał się? Bo "(śmiech)"?
Usuń______________________
Mam jednak nadzieję, że Chiyo, do której komentarz notabene jest skierowany, zrozumiałaś, o co mi chodziło. :)
Wykpiwanie to jedyna forma obrony niektórych - jak widać ;)
UsuńSyf i malaria w komentarzach. Dżuma się pleni, idea sczezła. A Chiyo podkreśliła, że liczy się p o p u l a r n o ś ć. Nie ma co szukać robaka pod kamieniem; pacjent umiera.
OdpowiedzUsuńMyślę, że intencje Chiyo zostały błędnie odczytane... /M.
Usuń