Czasem zdarza mi się być dobrą wróżką: dziś udało mi się spełnić jedno życzenie zarówno Wasze, ludu, jak i mojej rozmówczyni. Takiej weteranki oceniania mam nadzieję, iż nie muszę przedstawiać, ale jeśli jednak – po prostu przeczytajcie wywiad. Zapraszam do lektury rozmowy z Isamar!
(Chiyo):
Jak długo już zajmujesz się ocenianiem?
(Isamar): To chyba jedyne
pytanie, do którego się przygotowałam. In My Opinion powstało w maju 2006 roku,
a zaczynałam kilka miesięcy wcześniej z koleżanką, więc… to już siedem lat?
Siedem i pół? Dość długo, by poczuć się staro, w każdym razie.
Tylko
staro? Czy może znalazło się też miejsce, by poczuć się „doświadczoną”?
Trudno mi na to pytanie
odpowiedzieć. Pewnie tak, po takim czasie każdy byłby „doświadczony”. Kłopot w
tym, że gdy zaczynałam, byłam dość młoda i wydawało mi się, że już te pierwsze
pół roku to wielkie doświadczenie. Teraz, kiedy można by je przeliczyć na lata
i oceny, to nie ma już takiego znaczenia. Jasne, mam leciutkie (i oby
uzasadnione) poczucie wyższości, kiedy widzę jakąś oceniającą-świeżynkę
otwierającą ocenialnię, ale nie porównuję się stażem z innymi, kojarzonymi od
lat oceniającymi.
Myślisz,
że w Internecie, a zwłaszcza wśród ocenialni, rzeczywiście się pozmieniało, że
kiedyś było lepiej albo gorzej?
Myślę, że niewiele się
zmienia. Mogłabym porównywać same początki ocenialni, kiedy to wszystko
raczkowało. Oceny były wtedy krótkie i wystawiane na zasadzie „lubię/nie lubię
cię” – to jeszcze czasy sprzed mojego oceniania. W ciągu tych siedmiu lat
widziałam tylko inne ocenialnie, bo nawet niekoniecznie innych oceniających,
ale na pewno nie zmiany na lepsze czy gorsze. Zawsze byli i są lepsi i gorsi
oceniający, co jakiś czas jest ocenialniany bum!, a potem zastój – ale to
wszystko.
Ładnie
podsumowane. To cofając się znowu do tych początków, skąd wziął się pomysł,
żeby zająć się właśnie ocenianiem blogów?
To, co powiem, mnie pogrąży. Zrobiłam
to, do czego my, starszy oceniający, zniechęcamy młodych: założyłam ocenialnię
z koleżanką, bo się nudziłyśmy i naprawdę miło było komuś dokopać. Na swoje
usprawiedliwienie mam tylko tyle, że to była tylko teoria. W praktyce ocenianie
bardzo szybko mnie wciągnęło, może nawet trochę za bardzo. I zawsze starałam
się przemawiać do autorów poprzez racjonalnie dobrane argumenty – inna sprawa,
czy dla ich dobra, czy dla większej satysfakcji.
Chyba trochę wstydzę się tych
początków. Wolę myśleć już o tych czasach, kiedy ocenianie było pewnym ciągiem
dalszym, czymś, co po prostu stale robiłam, tak samo jak czytanie czy pisanie.
Jak więc wspominasz ten ciąg
dalszy?
Bardzo, bardzo dobrze. Ocenianie to coś, co do mnie przylgnęło.
Przez jakiś czas nie oceniałam wcale, trochę przez problemy techniczne, a
trochę przez życie, ale okropnie za tym tęskniłam i z przyjemnością wróciłam.
Taka forma kontaktu między czytającym-krytykiem a autorem najbardziej mi
odpowiada i mogłabym to robić zawodowo przez całe życie. Tylko że na rynku
wydawniczym brakuje miejsca na oceny, a recenzja to nie to samo.
To może
praca redaktora albo korekty?
Ano też nie. To osoby, które
faktycznie są najbliżej tekstu, ale technicznie. Jasne, można się wypowiedzieć
na temat spójności fabuły czy prawdopodobieństwa postaci, ale nie ma czasu na
rozgrzebywanie całego tekstu pod każdym kątem, tak jak to robimy – przynajmniej
teoretycznie – w ocenach. Autor w dużym stopniu jest sam, dobry tekst może
zostać przyjęty do publikacji, zły zostanie odrzucony. Na etapie opracowywania
tekst jest już gotowy, redakcja i korekta to tylko kosmetyka. Zresztą wystarczy
wziąć pod uwagę to, że nie przyjmuje się tekstów nieukończonych – a ja z kolei
nie oceniłam więcej niż dziesięć opowiadań zakończonych. No i pod wieloma
względami na ocenianie czegoś skończonego jest już za późno. A może raczej:
można to ocenić, ale tylko tyle, oceniający nie ma żadnego wkładu w powstanie
tekstu.
Zgaduję
po tym zaangażowaniu w ocenianie, że raczej nie wyobrażasz sobie, że kiedyś
mogłabyś przestać - mam rację?
Wyobrażam sobie, że kiedyś
będę musiała. Nie można poświęcić całego życia cudzym tekstom, na dodatek
takim, których szeroki świat nigdy nie pozna (i nic na tym nie straci, w
większości przypadków). Ale nie miałabym nic przeciwko temu, by przycupnąć
sobie przy jakimś wydawnictwie i zajmować się bliskimi kontaktami z autorami i
ich wypocinami. Były już takie pomysły przy czasopismach. Kilka lat temu
zebrano do kupy i opublikowano felietony Kresa, w których pisał o pisaniu w
oparciu o teksty, które przysyłali młodzi autorzy – ale to nadal były poradniki
rzucane w tłum, dla konkretnych autorów miał zwykle po 2-3 zdania.
Trzymam
kciuki, żeby się udało, sama pierwszą „ocenę” dostałam właśnie od Kresa. A jak
porównujesz ocenianie solo z ocenianiem w grupie?
Mam bardzo, bardzo małe
doświadczenie w ocenianiu w grupie. Wspomniana pierwsza ocenialnia była
właściwie moja, koleżanka straciła zapał po pierwszej ocenie – widać cała
fascynacja biznesem przeszła na mnie. Na IMO przez jakiś czas była nas spora
gromadka, ale zebrana wśród znajomych, więc z tego okresu pamiętam głównie
wykruszanie się kolejnych osób i swoje udręczenie jako szefowej spowodowane koniecznością
zaganiania wszystkich do pracy i przyjmowaniem kolejnych rezygnacji. Były ze
dwie czy trzy osoby, z którymi pracowało mi się dobrze, ale krótko. Więc
zdecydowanie bardziej wolę pracować sama. Skutkuje to fatalnymi wynikami
liczbowymi, zwłaszcza że ostatnio jestem bardzo zajętym człowiekiem, ale
przynajmniej zawsze wiem, kogo i co obarczyć odpowiedzialnością za
przetrzymanie blogów w kolejkach. Czasami tęsknię za kimś, z kim mogłabym się
podzielić wrażeniami, ponarzekać czy wręcz zamienić kolejkami. Ale to tylko
chwile, zazwyczaj świetnie się czuję sama – wtedy mam pełną kontrolę i wiem, że
wszystko jest tak, jak powinno być. Może nie zawsze tak, jak bym chciała, ale
tak, jak się udało.
Często
zdarzają się momenty, kiedy właśnie czujesz potrzebę podzielenia się wrażeniami
lub ponarzekania?
Może inaczej: często czuję
potrzebę bycia zrozumianą. Ponarzekać mam komu, zawsze ktoś się napatoczy.
Tylko że zwykle jest to ktoś, kto nie ocenia i w najlepszym wypadku może mi
poradzić „To olej to”, co niczego nie zmienia. A jeśli chodzi o to, jak często,
to cóż – są myśli, które lubię zachować dla siebie, i takie, którymi lubię się
dzielić. Wszelkie refleksje na temat literatury, blogowej czy jakiejkolwiek,
stanowczo mieszczą się w tej drugiej kategorii.
Rozumiem.
Co więc z tych ponad siedmiu lat spędzonych na ocenianiu wspominasz najmilej?
Mnóstwo rzeczy. Wiele
tekstów, lepszych i gorszych, i wielu naprawdę, naprawdę sympatycznych autorów,
których chciałabym kiedyś przeczytać w okładkach. Ale chyba najmilej będę
wspominać innych oceniających – bo ocenianie to z jednej strony pisanie ocen,
ale z drugiej czytanie ich. Uwielbiać czytać dobre oceny, sama wiele z nich
wynoszę i wiem, że dzięki temu niesamowicie się rozwinęłam przez te lata.
Mogłabym być w zupełnie innym miejscu, gdybym nie oceniała, nie czytała, nie
żyła tą sferą. A podoba mi się miejsce, w którym jestem.
To teraz
z zupełnie innej beczki – i z góry przepraszam, jeśli tym pytaniem „zniszczę
Twoją renomę”, ale ciekawość mnie po prostu zżera. Kiedy zapytałam, czy
udzieliłabyś wywiadu, powiedziałaś, że „marzyłaś o tym od miesięcy”. Dlaczego?
Żeby znaleźć się w tym
zaszczytnym gronie, oczywiście!
Jestem straszną pleciugą,
kiedy już zacznę mówić, i mam koszmarną skłonność do prowadzenia monologów.
Wywiad to świetny sposób na wygadanie się, bo objętościowo dominuję w rozmowie.
No i powiedzmy to otwarcie: bycie twoim rozmówcą, Chiyo, to zaszczyt w naszym
małym ocenialnianym światku.
Ojej, dziękuję. Osobiście
podejrzewałam, że może jest jakieś pytanie, które po cichu liczysz, że zadam,
bo strasznie chciałabyś na nie odpowiedzieć.
Szukam w pamięci jakichś
kontrowersji, o których mogłabym teraz paplać, ale nic mi nie przychodzi do
głowy. Nie, to nie tak, że liczyłam na jakieś pytanie – po prostu kiedy pojawia
się jakaś kwestia, zawsze mam bardzo dużo do powiedzenia. Inna sprawa, że
zwykle w trakcie rezygnuję z zabrania głosu, zwłaszcza w przypadku wszelkich
komentarzowych dyskusji. Bo zawsze okazuje się, że to zupełnie zbędne – i tak
nikt nikogo nie słucha, a bardzo łatwo zostać źle zrozumianym. Więc bardzo
często produkuję się w baaardzo długim komentarzu, który pozwala mi
uporządkować myśli, a potem najzwyczajniej w świecie go kasuję.
Bardzo
rozsądne rozwiązanie, moim zdaniem. To skoro zdradziłaś już, że zajęty z Ciebie
człowiek, zdradzisz też, na co jeszcze udaje Ci się znaleźć czas?
Nie robię więcej niż
większość osób, które przeczytają ten wywiad – ba, robię o wiele mniej niż
spora ich część. Ale lubię dużo spać, to trochę wyjaśnia. A tak bardziej serio:
mnóstwo czasu pochłaniają mi studia. Jestem międzykierunkowcem, więc poza moją
polonistyką z potężną listą lektur mam w każdym semestrze kilka dodatkowych
przedmiotów, a wieczorami ciągnę drugą specjalność, która właściwie mogłaby być
drugim kierunkiem. Mam naturę kujona i nie cierpię robić czegoś źle, więc
bardzo dbam o moją średnią. Poza tym czytam, piszę, oceniam i staram się
utrzymywać stały kontakt z bliskimi mi ludźmi, co z biegiem czasu jest coraz
trudniejsze. Zwykle starcza mi czasu na studia i dwie rzeczy z pozostałych
wymienionych, więc oczywiście bardzo żałuję, że tracę czas na studiowanie, ale
brakuje mi odwagi, by wybić się z tłumu biednych, młodych ludzi, którzy po
liceum nie mieli innych perspektyw niż studia.
A co,
poza, oczywiście, blogami do oceny, czytasz najchętniej?
Powieści. Kocham powieści,
ale nie cierpię innych form epickich. I wszelkiej literatury faktu. Trochę nad
tym ubolewam, bo nie lubię czuć, że się w czymkolwiek ograniczam, ale niestety
nie przeszkadza mi to na tyle, by zmienić upodobania. Natomiast powieści czytam
wszystkie: kocham klasykę, o ile konkretna pozycja akurat nie znajduje się na
mojej liście lektur (nie wiem, jak to się dzieje, że ta sama książka może być
okropna i wspaniała w zależności od tego, czy i kiedy muszę ją przeczytać), a
że od jakiegoś czasu mam mały, dyskretny romans z feminizmem, to ciągnie mnie
do literatury kobiecej. Lubię delikatną fantastykę, ale bardziej ukierunkowaną
na magię i politykę niż na potwory i walki. Ale nie powiedziałabym, że jest
jakiś określony gatunek czy rodzaj, który preferuję – lubię odkrywać nowe
rzeczy, często takie, o których nigdy bym nie pomyślała, że mogą mi się
spodobać. Ale kocham wracać do starych przyjaciół. Są książki, które czytałam
po dwadzieścia razy i mogę czytać dalej.
Z racji moich studiów czytam
też sporo literatury naukowej i publicystycznej, ale zdecydowanie z
konieczności. Chociaż, jak już wspomniałam, chciałabym czytać tego więcej dla
samego poszerzania horyzontów.
Mam nadzieję, że się uda. To
co powiesz, byśmy podsumowały już tę rozmowę Ogniem pytań (mam nadzieję, że nie
muszę przypominać, na czym polega, bo kończą mi się pomysły, jak napisać to
samo w jeszcze kolejny sposób)?
Do dzieła!
Jeśli
miałabyś założyć ocenialnię tematyczną, jaki motyw przewodni byś wybrała?
Nie mam pojęcia. Nie kupuję
idei ocenialni tematycznych i chociaż niektóre motywy mi się podobają, sama bym
się nie zdecydowała na coś takiego. Chyba jestem za mało kreatywna…
Mylog
ponad wszystko i na zawsze czy przekonałaś się może do któregoś z innych
portali?
Zaczynałam na Onecie, a
kiedyś przeniosłam się z Myloga na Blog4u. I w ramach ugody założyłam konto na
Blogspocie. Ale tak, jestem wierna Mylogowi, mimo że musiałabym użyć mnóstwa
brzydkich słów, żeby wyrazić, co myślę o jego leniwych administratorach.
Moje
ulubione: gdybyś mogła sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden błąd
językowy, co by to było?
Moje najmniej lubiane!
Wiesz, ja bym chciała, żeby
cała Polska przestała maniacko wytykać innym błędy. Wszyscy je robimy. Jasne,
niektórzy robią je maniacko i są szkodliwi dla otoczenia, ale zwracanie im
uwagi i tak nic nie da.
Nie mam ulubionego błędu, ale
kocham interpunkcję. Więc powiedzmy, że chciałabym, żeby ludzie przestali
bezmyślnie stawiać przecinki.
Blog,
którego oceny nigdy nie zapomnisz, to…?
Oooo, nie wiem, naprawdę nie
wiem, jest wiele, które ciągle pamiętam. Ale niech będzie traumatycznie:
martinka-rulez czy coś w tym rodzaju. Prowokacja, oczywiście, ale wyjątkowo
głupia.
I na
koniec: trzy zasady, do których chciałabyś, by początkujący oceniający się
zastosowywali?
Najgorsze na koniec, tak?
Chciałabym, żeby sprawdzali, czy wskazane przez nich błędy są błędami –
najlepiej w słowniku. Chciałabym, żeby czytali ze zrozumieniem, skupiając się
na treści. I chciałabym, żeby pamiętali, że za każdym tekstem stoi człowiek –
bo to chyba momentami najtrudniejsze.
Chyba najlepszy i najprzyjemniejszy w czytaniu wywiad. Świetna prowadząca i świetna rozmówczyni!
OdpowiedzUsuńo mamusiu, oceniam dłużej niż isamar. i kto tu jest stary?! (sylf, ty też, ale ty już wtedy byłaś stara!)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że oceniacie dłużej niż ja. Drżałam przed wami, jeszcze zanim cokolwiek oceniłam xD
Usuńej, nie byłam stara! wypraszam sobie xd
Usuńale IMO postało chyba jakoś niedługo po o-ff czy prosektorium, nie? tzn. był ten wielki bum, kiedy kamieniem się rzuciło i trafiało w ocenialnię, i ja wszystkich pod ten bum podciągam, bo mam koszmarną pamięć xd w każdym razie utrzymywałabym, że wszystkie trzy jesteśmy piękne, młode i żadna z nas mrocznych początków własnego oceniania nie pamięta xd
a wywiad przesympatyczny :)
prosektorium powstało w grudniu '05, aż sprawdziłam! a przed prosektorium było też eee jakieś bardzo coś po łacinie, tak bardzo, że już nie pamiętam.
Usuńkurczę, niczego po łacinie nie pamiętam :< i prosektorium było aż rok po o-ff? rany, myślałam, że ze dwa-trzy miesiące, bo jakoś z wiosną kojarzyłam xd [ten radosny szablon itd.]
UsuńJa pamiętam, jak prosektorium powstało. Czytałam je od początku i byłam tak blisko z nim związana, że zawsze po stylu rozpoznawałam, kto ocenę napisał, ha! W sumie z szlafrokiem też tak trochę mam, chociaż tylko jeśli chodzi o was dwie.
Usuńawwwww <3
Usuńkurczę, jak jestem takim betonem, jeśli chodzi o styl, że w życiu bym nie rozpoznała kogoś po stylu. chyba że zacząłby rzucać charakterystycznymi słowami/sformułowaniami, ale po samym stylu budowania wypowiedzi - w życiu. szacun xd
nawet mnie? po tych kilometrach, które musiałaś przeczytać? jestem urażona :(
Usuńpisałaś ocenki dokładnie takiej samej długości jak te, które pisała carrie xd ross tylko pisała krótsze, o ile dobrze pamiętam. także.. nie <3
UsuńCarrie była zawsze bardziej neutralna, a Ross mało charakterystyczna. Lyss siała postrach sarkazmem. Teraz na szlafroku jest podobnie, Sylv bardziej wchodzi w szczegóły i emanuje spokojem, chociaż nie aż tak jak Carrie, Lys dalej gryzie, a Etka pisze bardzo konkretnie i skrótowo - tylko Penny z wiadomych powodów nie kojarzę. Ale tak ogólnie to jak mam 3-4 osoby, potrafię je rozróżnić w tekście, chociaż sama nie umiem stwierdzić, na jakiej podstawie xD Na o-ff nigdy mi to nie wychodziło, za duża kadra.
Usuńto jest pomówienie, ja jestem dobra puchonką!
UsuńW Puchonkę może bym i uwierzyła (po kilku głębszych), ale w to drugie to na pewno nie!
Usuńtiara przydziela wedle woli i serca, a nie waszych chłodnych kalkulacji! pfie. idę się gdzieś zaborsuczyć, gdzieś, gdzie mnie ko-borsuki docenią.
Usuń(btw, nie próbujcie pogłaskać borsuka. z własnego doświadczenia radzę.)
tiara przydziału przecież odmówiła Ci wstępu do puchonlandu, nie kłóć się z tiarą xd
UsuńPOTTERMORE KŁAMIE, a najlepszym dowodem na to jest to, że ja wcale nie jestem mądra.
Usuńblondynka krukonką? no prooooszę cię.
tylko dlatego, że jestem jedynym fizyko-inżynierem w okolicy, nie można mnie od razu wyzywać od mądrych!
mmhmmmm, mów tak sobie <3
UsuńTo ja tylko zauważę, że wywiad jest świetnie spuentowany, zgrabnie poprowadzony i czytało się go bardzo przyjemnie. ^^
OdpowiedzUsuńA na którym roku jesteś teraz? :) I jakie specjalności? :)
OdpowiedzUsuńZnaczy, że ja? Czy Chiyo? Czy ktoś inny? xD Ja zacznę trzeci w październiku, mam redakcyjno-medialną na filologii i e-edytorstwo dodatkowo.
UsuńŹle sprecyzowałam, ale tak chodzi mi o Ciebie xD.
UsuńO, e-edytorstwo, fajna sprawa.
No ale też biorąc pod uwagę, że tylko Isamar mówiła w wywiadzie o studiach, to chyba dziwnym byłoby założyć, że pytałaś o moje. :P
UsuńNiby tak, ale tak sobie pomyślałam, że skoro byłam tylko rozmówcą, a nie nadawcą tekstu, to tak dziwnie zakładać, ze pytanie do mnie ^^ A e-edytorstwo mogłoby być fajne, gdyby było odrębnym kierunkiem, w momencie, kiedy to dodatkowa specjalność, bez podstawy, mnóstwo rzeczy się powtarza.
UsuńJa żałuję, że nie poszłam na podobną specjalność, tylko na dziennikarstwo z komunikacją :D. Tzn. lubię dziennikarstwo, ale edytorstwo też, ech. ^^"
Usuń