layout by wanilijowa background: Frigg Kitten: Zumzzet

poniedziałek, 9 września 2013

Wywiad z Isamar z Talking About

Czasem zdarza mi się być dobrą wróżką: dziś udało mi się spełnić jedno życzenie zarówno Wasze, ludu, jak i mojej rozmówczyni. Takiej weteranki oceniania mam nadzieję, iż nie muszę przedstawiać, ale jeśli jednak  po prostu przeczytajcie wywiad. Zapraszam do lektury rozmowy z Isamar!




(Chiyo): Jak długo już zajmujesz się ocenianiem?
(Isamar): To chyba jedyne pytanie, do którego się przygotowałam. In My Opinion powstało w maju 2006 roku, a zaczynałam kilka miesięcy wcześniej z koleżanką, więc… to już siedem lat? Siedem i pół? Dość długo, by poczuć się staro, w każdym razie.
Tylko staro? Czy może znalazło się też miejsce, by poczuć się „doświadczoną”?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Pewnie tak, po takim czasie każdy byłby „doświadczony”. Kłopot w tym, że gdy zaczynałam, byłam dość młoda i wydawało mi się, że już te pierwsze pół roku to wielkie doświadczenie. Teraz, kiedy można by je przeliczyć na lata i oceny, to nie ma już takiego znaczenia. Jasne, mam leciutkie (i oby uzasadnione) poczucie wyższości, kiedy widzę jakąś oceniającą-świeżynkę otwierającą ocenialnię, ale nie porównuję się stażem z innymi, kojarzonymi od lat oceniającymi.
Myślisz, że w Internecie, a zwłaszcza wśród ocenialni, rzeczywiście się pozmieniało, że kiedyś było lepiej albo gorzej?
Myślę, że niewiele się zmienia. Mogłabym porównywać same początki ocenialni, kiedy to wszystko raczkowało. Oceny były wtedy krótkie i wystawiane na zasadzie „lubię/nie lubię cię” – to jeszcze czasy sprzed mojego oceniania. W ciągu tych siedmiu lat widziałam tylko inne ocenialnie, bo nawet niekoniecznie innych oceniających, ale na pewno nie zmiany na lepsze czy gorsze. Zawsze byli i są lepsi i gorsi oceniający, co jakiś czas jest ocenialniany bum!, a potem zastój – ale to wszystko.
Ładnie podsumowane. To cofając się znowu do tych początków, skąd wziął się pomysł, żeby zająć się właśnie ocenianiem blogów?
To, co powiem, mnie pogrąży. Zrobiłam to, do czego my, starszy oceniający, zniechęcamy młodych: założyłam ocenialnię z koleżanką, bo się nudziłyśmy i naprawdę miło było komuś dokopać. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że to była tylko teoria. W praktyce ocenianie bardzo szybko mnie wciągnęło, może nawet trochę za bardzo. I zawsze starałam się przemawiać do autorów poprzez racjonalnie dobrane argumenty – inna sprawa, czy dla ich dobra, czy dla większej satysfakcji.
Chyba trochę wstydzę się tych początków. Wolę myśleć już o tych czasach, kiedy ocenianie było pewnym ciągiem dalszym, czymś, co po prostu stale robiłam, tak samo jak czytanie czy pisanie.
Jak więc wspominasz ten ciąg dalszy?
Bardzo, bardzo dobrze. Ocenianie to coś, co do mnie przylgnęło. Przez jakiś czas nie oceniałam wcale, trochę przez problemy techniczne, a trochę przez życie, ale okropnie za tym tęskniłam i z przyjemnością wróciłam. Taka forma kontaktu między czytającym-krytykiem a autorem najbardziej mi odpowiada i mogłabym to robić zawodowo przez całe życie. Tylko że na rynku wydawniczym brakuje miejsca na oceny, a recenzja to nie to samo.
To może praca redaktora albo korekty?
Ano też nie. To osoby, które faktycznie są najbliżej tekstu, ale technicznie. Jasne, można się wypowiedzieć na temat spójności fabuły czy prawdopodobieństwa postaci, ale nie ma czasu na rozgrzebywanie całego tekstu pod każdym kątem, tak jak to robimy – przynajmniej teoretycznie – w ocenach. Autor w dużym stopniu jest sam, dobry tekst może zostać przyjęty do publikacji, zły zostanie odrzucony. Na etapie opracowywania tekst jest już gotowy, redakcja i korekta to tylko kosmetyka. Zresztą wystarczy wziąć pod uwagę to, że nie przyjmuje się tekstów nieukończonych – a ja z kolei nie oceniłam więcej niż dziesięć opowiadań zakończonych. No i pod wieloma względami na ocenianie czegoś skończonego jest już za późno. A może raczej: można to ocenić, ale tylko tyle, oceniający nie ma żadnego wkładu w powstanie tekstu.
Zgaduję po tym zaangażowaniu w ocenianie, że raczej nie wyobrażasz sobie, że kiedyś mogłabyś przestać - mam rację?
Wyobrażam sobie, że kiedyś będę musiała. Nie można poświęcić całego życia cudzym tekstom, na dodatek takim, których szeroki świat nigdy nie pozna (i nic na tym nie straci, w większości przypadków). Ale nie miałabym nic przeciwko temu, by przycupnąć sobie przy jakimś wydawnictwie i zajmować się bliskimi kontaktami z autorami i ich wypocinami. Były już takie pomysły przy czasopismach. Kilka lat temu zebrano do kupy i opublikowano felietony Kresa, w których pisał o pisaniu w oparciu o teksty, które przysyłali młodzi autorzy – ale to nadal były poradniki rzucane w tłum, dla konkretnych autorów miał zwykle po 2-3 zdania.
Trzymam kciuki, żeby się udało, sama pierwszą „ocenę” dostałam właśnie od Kresa. A jak porównujesz ocenianie solo z ocenianiem w grupie?
Mam bardzo, bardzo małe doświadczenie w ocenianiu w grupie. Wspomniana pierwsza ocenialnia była właściwie moja, koleżanka straciła zapał po pierwszej ocenie – widać cała fascynacja biznesem przeszła na mnie. Na IMO przez jakiś czas była nas spora gromadka, ale zebrana wśród znajomych, więc z tego okresu pamiętam głównie wykruszanie się kolejnych osób i swoje udręczenie jako szefowej spowodowane koniecznością zaganiania wszystkich do pracy i przyjmowaniem kolejnych rezygnacji. Były ze dwie czy trzy osoby, z którymi pracowało mi się dobrze, ale krótko. Więc zdecydowanie bardziej wolę pracować sama. Skutkuje to fatalnymi wynikami liczbowymi, zwłaszcza że ostatnio jestem bardzo zajętym człowiekiem, ale przynajmniej zawsze wiem, kogo i co obarczyć odpowiedzialnością za przetrzymanie blogów w kolejkach. Czasami tęsknię za kimś, z kim mogłabym się podzielić wrażeniami, ponarzekać czy wręcz zamienić kolejkami. Ale to tylko chwile, zazwyczaj świetnie się czuję sama – wtedy mam pełną kontrolę i wiem, że wszystko jest tak, jak powinno być. Może nie zawsze tak, jak bym chciała, ale tak, jak się udało.
Często zdarzają się momenty, kiedy właśnie czujesz potrzebę podzielenia się wrażeniami lub ponarzekania?
Może inaczej: często czuję potrzebę bycia zrozumianą. Ponarzekać mam komu, zawsze ktoś się napatoczy. Tylko że zwykle jest to ktoś, kto nie ocenia i w najlepszym wypadku może mi poradzić „To olej to”, co niczego nie zmienia. A jeśli chodzi o to, jak często, to cóż – są myśli, które lubię zachować dla siebie, i takie, którymi lubię się dzielić. Wszelkie refleksje na temat literatury, blogowej czy jakiejkolwiek, stanowczo mieszczą się w tej drugiej kategorii.
Rozumiem. Co więc z tych ponad siedmiu lat spędzonych na ocenianiu wspominasz najmilej?
Mnóstwo rzeczy. Wiele tekstów, lepszych i gorszych, i wielu naprawdę, naprawdę sympatycznych autorów, których chciałabym kiedyś przeczytać w okładkach. Ale chyba najmilej będę wspominać innych oceniających – bo ocenianie to z jednej strony pisanie ocen, ale z drugiej czytanie ich. Uwielbiać czytać dobre oceny, sama wiele z nich wynoszę i wiem, że dzięki temu niesamowicie się rozwinęłam przez te lata. Mogłabym być w zupełnie innym miejscu, gdybym nie oceniała, nie czytała, nie żyła tą sferą. A podoba mi się miejsce, w którym jestem.
To teraz z zupełnie innej beczki – i z góry przepraszam, jeśli tym pytaniem „zniszczę Twoją renomę”, ale ciekawość mnie po prostu zżera. Kiedy zapytałam, czy udzieliłabyś wywiadu, powiedziałaś, że „marzyłaś o tym od miesięcy”. Dlaczego?
Żeby znaleźć się w tym zaszczytnym gronie, oczywiście!
Jestem straszną pleciugą, kiedy już zacznę mówić, i mam koszmarną skłonność do prowadzenia monologów. Wywiad to świetny sposób na wygadanie się, bo objętościowo dominuję w rozmowie. No i powiedzmy to otwarcie: bycie twoim rozmówcą, Chiyo, to zaszczyt w naszym małym ocenialnianym światku.
Ojej, dziękuję. Osobiście podejrzewałam, że może jest jakieś pytanie, które po cichu liczysz, że zadam, bo strasznie chciałabyś na nie odpowiedzieć.
Szukam w pamięci jakichś kontrowersji, o których mogłabym teraz paplać, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Nie, to nie tak, że liczyłam na jakieś pytanie – po prostu kiedy pojawia się jakaś kwestia, zawsze mam bardzo dużo do powiedzenia. Inna sprawa, że zwykle w trakcie rezygnuję z zabrania głosu, zwłaszcza w przypadku wszelkich komentarzowych dyskusji. Bo zawsze okazuje się, że to zupełnie zbędne – i tak nikt nikogo nie słucha, a bardzo łatwo zostać źle zrozumianym. Więc bardzo często produkuję się w baaardzo długim komentarzu, który pozwala mi uporządkować myśli, a potem najzwyczajniej w świecie go kasuję.
Bardzo rozsądne rozwiązanie, moim zdaniem. To skoro zdradziłaś już, że zajęty z Ciebie człowiek, zdradzisz też, na co jeszcze udaje Ci się znaleźć czas?
Nie robię więcej niż większość osób, które przeczytają ten wywiad – ba, robię o wiele mniej niż spora ich część. Ale lubię dużo spać, to trochę wyjaśnia. A tak bardziej serio: mnóstwo czasu pochłaniają mi studia. Jestem międzykierunkowcem, więc poza moją polonistyką z potężną listą lektur mam w każdym semestrze kilka dodatkowych przedmiotów, a wieczorami ciągnę drugą specjalność, która właściwie mogłaby być drugim kierunkiem. Mam naturę kujona i nie cierpię robić czegoś źle, więc bardzo dbam o moją średnią. Poza tym czytam, piszę, oceniam i staram się utrzymywać stały kontakt z bliskimi mi ludźmi, co z biegiem czasu jest coraz trudniejsze. Zwykle starcza mi czasu na studia i dwie rzeczy z pozostałych wymienionych, więc oczywiście bardzo żałuję, że tracę czas na studiowanie, ale brakuje mi odwagi, by wybić się z tłumu biednych, młodych ludzi, którzy po liceum nie mieli innych perspektyw niż studia.
A co, poza, oczywiście, blogami do oceny, czytasz najchętniej?
Powieści. Kocham powieści, ale nie cierpię innych form epickich. I wszelkiej literatury faktu. Trochę nad tym ubolewam, bo nie lubię czuć, że się w czymkolwiek ograniczam, ale niestety nie przeszkadza mi to na tyle, by zmienić upodobania. Natomiast powieści czytam wszystkie: kocham klasykę, o ile konkretna pozycja akurat nie znajduje się na mojej liście lektur (nie wiem, jak to się dzieje, że ta sama książka może być okropna i wspaniała w zależności od tego, czy i kiedy muszę ją przeczytać), a że od jakiegoś czasu mam mały, dyskretny romans z feminizmem, to ciągnie mnie do literatury kobiecej. Lubię delikatną fantastykę, ale bardziej ukierunkowaną na magię i politykę niż na potwory i walki. Ale nie powiedziałabym, że jest jakiś określony gatunek czy rodzaj, który preferuję – lubię odkrywać nowe rzeczy, często takie, o których nigdy bym nie pomyślała, że mogą mi się spodobać. Ale kocham wracać do starych przyjaciół. Są książki, które czytałam po dwadzieścia razy i mogę czytać dalej.
Z racji moich studiów czytam też sporo literatury naukowej i publicystycznej, ale zdecydowanie z konieczności. Chociaż, jak już wspomniałam, chciałabym czytać tego więcej dla samego poszerzania horyzontów.
Mam nadzieję, że się uda. To co powiesz, byśmy podsumowały już tę rozmowę Ogniem pytań (mam nadzieję, że nie muszę przypominać, na czym polega, bo kończą mi się pomysły, jak napisać to samo w jeszcze kolejny sposób)?
Do dzieła!
Jeśli miałabyś założyć ocenialnię tematyczną, jaki motyw przewodni byś wybrała?
Nie mam pojęcia. Nie kupuję idei ocenialni tematycznych i chociaż niektóre motywy mi się podobają, sama bym się nie zdecydowała na coś takiego. Chyba jestem za mało kreatywna…
Mylog ponad wszystko i na zawsze czy przekonałaś się może do któregoś z innych portali?
Zaczynałam na Onecie, a kiedyś przeniosłam się z Myloga na Blog4u. I w ramach ugody założyłam konto na Blogspocie. Ale tak, jestem wierna Mylogowi, mimo że musiałabym użyć mnóstwa brzydkich słów, żeby wyrazić, co myślę o jego leniwych administratorach.
Moje ulubione: gdybyś mogła sprawić, że cała Polska przestanie robić jeden błąd językowy, co by to było?
Moje najmniej lubiane!
Wiesz, ja bym chciała, żeby cała Polska przestała maniacko wytykać innym błędy. Wszyscy je robimy. Jasne, niektórzy robią je maniacko i są szkodliwi dla otoczenia, ale zwracanie im uwagi i tak nic nie da.
Nie mam ulubionego błędu, ale kocham interpunkcję. Więc powiedzmy, że chciałabym, żeby ludzie przestali bezmyślnie stawiać przecinki.
Blog, którego oceny nigdy nie zapomnisz, to…?
Oooo, nie wiem, naprawdę nie wiem, jest wiele, które ciągle pamiętam. Ale niech będzie traumatycznie: martinka-rulez czy coś w tym rodzaju. Prowokacja, oczywiście, ale wyjątkowo głupia.
I na koniec: trzy zasady, do których chciałabyś, by początkujący oceniający się zastosowywali?
Najgorsze na koniec, tak? Chciałabym, żeby sprawdzali, czy wskazane przez nich błędy są błędami – najlepiej w słowniku. Chciałabym, żeby czytali ze zrozumieniem, skupiając się na treści. I chciałabym, żeby pamiętali, że za każdym tekstem stoi człowiek – bo to chyba momentami najtrudniejsze.

24 komentarze:

  1. Chyba najlepszy i najprzyjemniejszy w czytaniu wywiad. Świetna prowadząca i świetna rozmówczyni!

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamusiu, oceniam dłużej niż isamar. i kto tu jest stary?! (sylf, ty też, ale ty już wtedy byłaś stara!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że oceniacie dłużej niż ja. Drżałam przed wami, jeszcze zanim cokolwiek oceniłam xD

      Usuń
    2. ej, nie byłam stara! wypraszam sobie xd
      ale IMO postało chyba jakoś niedługo po o-ff czy prosektorium, nie? tzn. był ten wielki bum, kiedy kamieniem się rzuciło i trafiało w ocenialnię, i ja wszystkich pod ten bum podciągam, bo mam koszmarną pamięć xd w każdym razie utrzymywałabym, że wszystkie trzy jesteśmy piękne, młode i żadna z nas mrocznych początków własnego oceniania nie pamięta xd

      a wywiad przesympatyczny :)

      Usuń
    3. prosektorium powstało w grudniu '05, aż sprawdziłam! a przed prosektorium było też eee jakieś bardzo coś po łacinie, tak bardzo, że już nie pamiętam.

      Usuń
    4. kurczę, niczego po łacinie nie pamiętam :< i prosektorium było aż rok po o-ff? rany, myślałam, że ze dwa-trzy miesiące, bo jakoś z wiosną kojarzyłam xd [ten radosny szablon itd.]

      Usuń
    5. Ja pamiętam, jak prosektorium powstało. Czytałam je od początku i byłam tak blisko z nim związana, że zawsze po stylu rozpoznawałam, kto ocenę napisał, ha! W sumie z szlafrokiem też tak trochę mam, chociaż tylko jeśli chodzi o was dwie.

      Usuń
    6. awwwww <3
      kurczę, jak jestem takim betonem, jeśli chodzi o styl, że w życiu bym nie rozpoznała kogoś po stylu. chyba że zacząłby rzucać charakterystycznymi słowami/sformułowaniami, ale po samym stylu budowania wypowiedzi - w życiu. szacun xd

      Usuń
    7. nawet mnie? po tych kilometrach, które musiałaś przeczytać? jestem urażona :(

      Usuń
    8. pisałaś ocenki dokładnie takiej samej długości jak te, które pisała carrie xd ross tylko pisała krótsze, o ile dobrze pamiętam. także.. nie <3

      Usuń
    9. Carrie była zawsze bardziej neutralna, a Ross mało charakterystyczna. Lyss siała postrach sarkazmem. Teraz na szlafroku jest podobnie, Sylv bardziej wchodzi w szczegóły i emanuje spokojem, chociaż nie aż tak jak Carrie, Lys dalej gryzie, a Etka pisze bardzo konkretnie i skrótowo - tylko Penny z wiadomych powodów nie kojarzę. Ale tak ogólnie to jak mam 3-4 osoby, potrafię je rozróżnić w tekście, chociaż sama nie umiem stwierdzić, na jakiej podstawie xD Na o-ff nigdy mi to nie wychodziło, za duża kadra.

      Usuń
    10. to jest pomówienie, ja jestem dobra puchonką!

      Usuń
    11. W Puchonkę może bym i uwierzyła (po kilku głębszych), ale w to drugie to na pewno nie!

      Usuń
    12. tiara przydziela wedle woli i serca, a nie waszych chłodnych kalkulacji! pfie. idę się gdzieś zaborsuczyć, gdzieś, gdzie mnie ko-borsuki docenią.
      (btw, nie próbujcie pogłaskać borsuka. z własnego doświadczenia radzę.)

      Usuń
    13. tiara przydziału przecież odmówiła Ci wstępu do puchonlandu, nie kłóć się z tiarą xd

      Usuń
    14. POTTERMORE KŁAMIE, a najlepszym dowodem na to jest to, że ja wcale nie jestem mądra.
      blondynka krukonką? no prooooszę cię.
      tylko dlatego, że jestem jedynym fizyko-inżynierem w okolicy, nie można mnie od razu wyzywać od mądrych!

      Usuń
    15. mmhmmmm, mów tak sobie <3

      Usuń
  3. To ja tylko zauważę, że wywiad jest świetnie spuentowany, zgrabnie poprowadzony i czytało się go bardzo przyjemnie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. A na którym roku jesteś teraz? :) I jakie specjalności? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, że ja? Czy Chiyo? Czy ktoś inny? xD Ja zacznę trzeci w październiku, mam redakcyjno-medialną na filologii i e-edytorstwo dodatkowo.

      Usuń
    2. Źle sprecyzowałam, ale tak chodzi mi o Ciebie xD.
      O, e-edytorstwo, fajna sprawa.

      Usuń
    3. No ale też biorąc pod uwagę, że tylko Isamar mówiła w wywiadzie o studiach, to chyba dziwnym byłoby założyć, że pytałaś o moje. :P

      Usuń
    4. Niby tak, ale tak sobie pomyślałam, że skoro byłam tylko rozmówcą, a nie nadawcą tekstu, to tak dziwnie zakładać, ze pytanie do mnie ^^ A e-edytorstwo mogłoby być fajne, gdyby było odrębnym kierunkiem, w momencie, kiedy to dodatkowa specjalność, bez podstawy, mnóstwo rzeczy się powtarza.

      Usuń
    5. Ja żałuję, że nie poszłam na podobną specjalność, tylko na dziennikarstwo z komunikacją :D. Tzn. lubię dziennikarstwo, ale edytorstwo też, ech. ^^"

      Usuń