layout by wanilijowa background: Frigg Kitten: Zumzzet

wtorek, 1 maja 2012

Cześć, potworze

    Idziesz wąskim korytarzem. Nie możesz opanować odruchów wymiotnych, gdy dotykasz ścian. Pragniesz, by to uczucie lepkości i wżerania się w skórę właściwą zniknęło. Co jakiś czas natrafiasz na pęknięcie. Myślisz, że jesteś u wyjścia, więc zatrzymujesz się przy nim. Jednak gdy coś (pieszczotliwe nazywasz to „Pajączkiem”) ściska twoją dłoń włochatym odnóżem, zabierasz w pośpiechu rękę, próbując się otrząsnąć. Popełniasz ten błąd kilka razy. Zawsze powtarzasz sobie, jak mogłeś być taki głupi.
    Widzisz skrawek światła. Na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Promieniejesz. Przyśpieszasz kroku, nie zważając na naścienne pęknięcia. Jakże piękne jest twe rozczarowanie, kiedy jasność znika, a za nim pojawia się coraz wstrętniejszy mrok. Widzę, jak strach ogarnia całe twe ciało. Bezwzględny, kołaczący strach, który skręca trzewia. No, dalej.
    Wciąż brniesz przed siebie jak zahipnotyzowany. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo się narażasz. Nie odpowiadam za urazy, pamiętaj...
    W końcu dochodzisz do końca. Możesz przysiądź, że w kącie oka widzisz jakiś cień, jednak wolisz skupić swą uwagę na całkiem innym osobniku. W pokoju śmierdzi popiołem, ale również zgnilizną... świeżą zgnilizną zaawansowanego rozkładu zwłok. Ściany, które, zapewne, kiedyś musiały razić żółcią, wyblakły, dodając melancholijny charakter całości. Rozglądasz się dokładniej i widzisz rozpryski krwi. Świeże. Jeszcze niezakrzepnięte. W rogu... w rogu... Chyba twór procesu saponifikacji, nie jesteś pewien. Okna... Zaraz, co jest z tymi oknami... Drewno. Deski. Tak, są zapieczętowane. W końcu przechodzisz do tego czegoś, co wciąż śmieje się, odbijając echo głosu od ścian. Masz ochotę powiedzieć, żeby stuliło twarz, ale się boisz.
    Pieprzona hipokryzja umysłu.
    Kolejne litry szkarłatnej cieczy. Na rękach. Dłoniach. Nogach. Na... na ustach. Cholera, co się tutaj dzieje?!
    Coś odwraca głowę w twoją stronę. Patrzy na ciebie. Czerwone oczy, nie, czarne. Psia krew, nie wiem. Były czarne, możesz przysiąc. Wierzę ci, spokojnie. Oczy świdrują cię od góry do dołu. Postać rozwiera szczękę w paskudnym uśmiechu. Co? Zęby piranii. Cholera. Nie... To nie ma oczu. To ma... guziki. Czarne guziki. Czerwone. Co to robi, do diabła?
    – Przyszedłem... - zaczynasz się jąkać. – Przyszedłem, aby znaleźć betę. – Postać unosi się w powietrze. Tylko na chwilę, bo już stoi koło ciebie.
    – Betę, przybyszu? – pyta. – Ja jestem betą. Widzę, że przebyłeś długą drogę... Może paluszka na rozwianie humoru? – Spoglądasz na jej dłoń. Znajduje się w niej ludzki palec.
    – Nie, dziękuję – chociaż na chwilę nie zapomniałeś o kulturze. – Mówiłem... Przyszedłem po betę. Mogłabyś... Mógłbyś...
    – Mogłabyś – poprawia cię.
    Coś dotknęło twojej nogi. Psia krew. Epinefryna  rozprowadza się po całym ciele, podpowiadając, abyś uciekał. Ty jednak trzymasz się schematów. Przecież to wszystko nie było nadaremne. Dobrze...
    – Mogłabyś nią zostać?
    Znów świdruje cię wzrokiem. Czujesz, że oblewa cię rumieniec. Dopiero zauważyłeś, że jej kasztanowe włosy unoszą się na wietrze.
    – Właśnie po tutaj jestem. Płacisz mi jeden palec za każdą korektę, młodzieńcze. Są bardzo ładne...
    – Mogę wiedzieć, dlaczego piszesz opowiadanie?
    – Nie wiedziałam, jak się zabrać... – Wystawia palec wskazujący na jakieś urządzenie stojące w kącie. – Palec. Chcę palec.

Tak oto witam was w nietypowy sposób. Jak już mówiła moja postać, nie wiedziałam, jak się zabrać za wpis powitalny. Blackbird z Alfa-Bety nie odpowiadała (gdzie znajduję się w pracownikach), więc uzgodniłyśmy, że, po pierwsze, większe zainteresowanie będzie na Katalogu, a, po drugie, że ja zajmę się korygowaniem, ale w dodatku otworzymy nabór. Po testach i tak człowiek nie ma co robić. Tylko się modlić, aby chemia dobrze poszła. Moja Ewa powiedziała, że mogę kogoś przerazić tym opowiadaniem. Żyjecie, prawda?

7 komentarzy:

  1. do przerażenia mi jakoś daleko. nie zrozumiałam chyba jednak do końca, czy ten palec tam sobie wisi dla celów estetycznych, czy coś symbolizuje, a ja - tępa - nie łapię znaczenia.
    hej, siema, chyba Cię kojarzę z mejla rekrutacyjnego od nas na SiSOBie? nie mam pamięci do imion, więc wybacz, jeśli się pomyliłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. SiSOBie? Mogę wiedzieć, co to? Tak, chyba się pomyliłaś. A co do palca - ten palec nie wisi... Chodziło mi o to, że jeżeli jakaś postać ma być straszna, to niech chce palec, bo za co innego można płacić krwiożerczemu potworowi?

    OdpowiedzUsuń
  3. ah, no, tam była CUDDY, a Ty jesteś CUDDLY. oh borze, jak wy biednym smirkom utrudniacie wszyscy życie. xd
    SiSOB - skrót od Szczerych i Sprawiedliwych Ocen Blogów.
    wisi - w sensie jest. wisi na stronie, jako kilka literek zawieszonych w linii. :D
    mam wrażenie, że wciąż nie do końca łapię scenę z palcem, bo z Twojego tłumaczenia teraz wynika, że to my płacimy potworowi za palec, a nie palcem za betę. ale w każdym razie fajnie, że betujesz. będziesz bety publikować czy przesyłać prywatnie? właściwie trochę mi zabrakło informacji przyziemnych w poście, jak to się będzie odbywało i czy katalog jest tylko pośrednikiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, to ja. XD Z tego co mi wiadomo, Katalog nie będzie pośrednikiem, a zystko będzie się na nim odbywało. A co do publikowania - sądzę, że to raczej będą krótkie informacje, a beta przesyłaną.

      Usuń
  4. bo w sumie mogłabyś te takie ważniejsze błędy gramatyczne czy językowe publikować jako przestrogę dla wszystkich.
    a robisz bety bo lubisz, bo chcesz pomagać czy traktujesz to też jako coś dla siebie, bo wiążesz z tym przyszłość?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie lubię poprawiać ludzi, więc to jest dla mnie takie wyżycie się i nie trucie innym tyłka, mówiąc kolokwialnie. Z korygowaniem powieści czy innych prac spotkałam się wcześniej, bo a to ktoś poprosił, a to ktoś chciał mieć lepszą ocenę, a to ktoś robi byk na byku i nawet nie łaska spojrzeć do słownika... Pomagać lubię, owszem, ale bardziej korygowanie traktuję jako polepszenie ortografii i interpunkcji i tym podobne w Internecie, gdyż zawszę napiszę komentarz, nad czym trzeba popracować, bo nie zawsze można liczyć na betę.
    Nie, nie wiążę z tym przyszłości. Tak przynajmniej sądzę, bo w planach mam zawód lekarza sądowego.

    OdpowiedzUsuń
  6. a może polecicie bloga fioletowa-radiostacja.blog.onet.pl?

    OdpowiedzUsuń